Informacje

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 17

         Gdy się obudziłam, byłam otulona  ciepłym kocykiem i wgonie ułożona na długości sofy. Jak ten Draco dobry, pomyślałam. Zerknęłam na zegraek. Było już po dziesiątej. Wygramilołam się z kanapy i udałam sie do łazienki, gdzie wzięłam ożeźwiający prysznic. Włożyłam na sibebie sukienkę, baletki i naszyjnik od Draco.
 Wchodząc do kuchni Draco coś pichcił przy blacie. Odwrócił sie w moją stronę i wcisnął mi przed nos talerz ze stertą kanapek.
-Masz, jedz, bo marnie wyglądasz- uśmiechnął sie łobuziersko. Spojrzałam na jego talerz. W przeciwieństwie do mojego nie był on zawalony stertą kanapek. Od razu wygłosiłam swój sprzeciw.
- To NIESPRAWIEDLIWE!- krzyknęłam- Mam więcej od ciebie, chcesz mnie utuczyć i żebym była gruba? Ja tego w życiu nie zjem, tego jest ZA DUŻO!
-Nie narzekaj, jedz. Musisz mieć enegię na cały dzień!- ofuknął mnie i zaczął jeść pierwszą kanapkę, cały czas patrząc na  mnie. Poddałam się. Westchnęłam cicho i usiadłam na przeciwko Draco biorąc do ręki swój posiłek.
       Śniadanie jedliśmy niemiłosiernie długo. Fretka dopilnowała, bym zjadła wszystko co było na moim talerzu. Jeszcze z jakieś dwie godziny czułam, że mój żołądek jest na skraju wielkiej eksplozji. Gdy siedziałam na balkonie czytając książkę mojej mamy, przybył do mnie wielki puchacz z kolejnym numerem ''Proroka Codziennego''. Wtedy przypomniało mi się, że wczoraj przez list Rona na śmierć zapomniałam zajrzeć do gazety czarodziejów. Zapłaciłam sowie parę knutów a ta, jak na złość, uszczpnęła mnie w palec. Jeśli jeszcze raz dostanie mi się od jakiejkolwiek sowy, przysięgam, coś temu pierzastemu zwierzakowi zrobię.
       Na okładce widniał wielki napis głoszący: KOLEJNE MORDERSTWA I ZAGINIĘCIA. CZY MAMY SIĘ BAĆ? str. 15-16
Otworzyłam gazetę na podanej stronie. Zaczęłam czytać:
                                             Kolejne morderstwa i zaginięcia czarodziejów!
Od dłuższego czasu Ministerstwo Magii notuje coraz więcej zgłoszeń o zaginięciu czarodziei. Zaczęło się to kilka miesięcy temu, kiedy pisaliśmy o tajemniczym zniknięciu pięcioosobowej rodziny mugoli, która została znaleziona niedaleko domu jednego z naszych czytelników. Wszyscy byli martwi. Ministerstwo Magii podejrzewa byłych popleczników Sami- Wiecie- Kogo, czyli śmierciożerców, którzy do dnia dzisiejszego są na wolności. Wczoraj dostaliśmy informację z ministerstwa o zaginięciu Melanie Wolf, barmanki w pubie ''Pod Trzema Miotłami''. Dziś Ministerstwo Magii zanotowało morderstwo kolejnej rodziny, tym razem czarodziejów. ''Wszyscy zostali trafieni zaklęciem Avada Kedavra'' oznajmił nam jeden z aurorów badających zaistniałą sytuację. Pytamy teraz Ministra Magii: Czy mamy się bać? ''Nie ma takiej potrzeby, ale należy zachować czujność. Ciagle szukamy pani Melanie, miejmy nadzieję, że się odnajdzie'' odpowiada nam Kingsley Shacklebolt.

Odłożyłam w zamyśleniu gazetę. Pamiętam,kiedy Harry mówił nam o zaginięciu pięcioosobowej rodziny mugoli. Rety, coś się zaczyna dziać. I wtedy coś mnie zainteresowało. Zeszłam na dół gdzie był w tej chwili Draco.
- Draco!- krzyknęłam- Chodź, pokażę ci coś!
-Co się stało?- spytał, wychodząc z salonu
- Masz- podałam mu gazetę- Przeczytaj artykuł na piętnastej stronie.
       Draco popatrzył na mnie i otworzył Proroka na podanej przeze mnie stronie. Gdy skończył czytać, w całkowitym milczeniu odłożył gazetę i powiedział cicho:
- Nie podoba mi się to.
- Ani mi
- Sądzisz, że jest w to wmieszany mój ojciec?- spytał Draco i w jego głosie dało się wyczuć panikę
- Niee, raczej nie. Przecież widzisz, że się zmienił. Ja mam do ciebie jedno pytanie.
- Słucham.
- Jak udało ci się umyć ręce od tego, że byłeś śmierciożercą?
- Och... To było dosyć trudne. Musiałem udowodnić, że nie popełniłem rzadnego morderstwa , nikogo nie torturowałem, byłem w szeregach śmierciożerców tylko dlatego, że mój ojciec tak chciał. Wiesz, to byłaby hańba dla niego, że jego pierworodny i jedyny syn nie jest tym, kim on jest, skoro ma taką możliwość. Pomogła mi trochę mama, wiesz, mówiła, że nigdy nikogo bym nie skrzywdził, sra la la la.
- Miałeś szczęście- powiedziałam
- Taak, ma się tego farta. Zaraz, która godzina?- spytał Draco rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu zegara
- Dochodzi pierwsza- odparłam, patrząc na swój zegarek na ręce- Mam jeszcze jedno pytanie.
-Słucham, Księżniczko.
- Możemy pójść do kina?- zrobiłam słodką minkę
- Kina? A co to takiego?- blondyn nie ukrywał zdziwienia
Ręce mi opadły.
- Och, no wiesz, to taki.. em.. duży telewizor, gdzie ludzie gromadzą się w takiej sali, żeby obejrzeć film.
- A nie mogą tego zrobić w domu?
- Nie, ponieważ w kinie są filmy, które są najnowsze i nie można ich obejrzeć w telewizji. Rozumiesz?
- Nieco. Wiesz, co puszczają w tym tygodniu?
- Przyszłym tygodniu?- nie ukrywałam rozczarowania
- Hermiona, dziś jest sobota. Jutro niedziela. We wtorek jesteśmy umówieni z przyjaciółmi. Poniedziałek, środa, czwartek i cały następny weekend mamy wolny. Co ty na to?
- Poniedziałek odpada, bo wtedy jest najwięcej ludzi i ciężko o rezerwację. Piątek też. Środa.. Proponuję środę.
- Okej, mi to odpowiada. Teraz czas na pytanie za 100 punktów: Na jaki film jedziemy?
- Zobaczymy, co grają w środę. Ale ostatnio do kin wszedł film Hobbit. Jest on na podstawie powieści angielskiego pisarza J.R.R.Tolkiena. Opowiada ona o wyprawie trzynastu krasnoludów na górę Erebor..- buzia mi się nie zamykała.
Idealny dowód na to, żeby nie wspominać przy mnie o dziełach Mistrza, bo się nakręcam i nie mogę zamknąć jadaczki.
- Hermiona, dobrze, dobrze, cieszę się z Twojej jakże szerokiej wiedzy o tym całym Hobbicie. Możemy na niego pojechać.
- O! To świetnie!- ucałowałam go w policzek i podbiegłam do telefonu.
Dziesięć minut później bilety były już dla nas obu zarezerwowane.
- Już zarezerwowane!- krzyknęłam do Draco który znów gdzieś zniknął
- To świetnie!- odkrzyknął z łazienki- Hermiona, jest za piętnaście, musimy iść na stację!
- Okej, już idę po torebkę!
Weszłam do holu, ubrałam kurtkę, zabrałam torebkę i kluczyki. Otworzyłam drzwi a za mną już szedł Draco. Wskoczyłam do auta, włożyłam kluczyk i przekręciłam go. Silnik zaczął pracować. Wyjechałam z podwórka . Jakieś dziesięc minut później byliśmy już na stacji. Ukradkiem przeszliśmy barierę między peronem 9 a 10. Rozejrzałam się dookoła za rodzicami. Stali przy ścianie ze swoim bagażem. Mama napotkała mój wzrok. Usmiechnęła się na mój widok i próbowała wziąść walizkę, lecz mój tata rozszyfrował jej zamiary i sprzątnął jej sprzed nosa bagaż. Mama popatrzyła na niego wzrokiem pełnym mordu i ruszyła ze swoją torebką w moją i Draco stronę.
- Cześć, mamo!- przywitałam ją i uścisnęłam mocno.
- Cześć, skarbie.
- Jak wam się spodobał Hogwart?- spytał Draco z uśmiechem
-Jest świetny!- zawołał tata- Niesamowity! Chciałby jeszcze raz tam pojechać. Mieliście szczęście, że tam mieszkaliście. Takie miejsce na naukę mi się podoba!
- Chodźcie do samochodu, w domu nam opowiecie resztę- powiedziałam do rodziców i pokierowałam ich w stronę auta. Gdy każdy był wygodnie usadowiony w pojeździe, wyjechałam z parkingu i ruszyłam w stronę domu.
*
- Ten Hogwart był super, najbardziej mi się podobały te schody, gdy razem z tatą szliśmy przez nie, one nagle zaczęły się ruszać.. o mało nie dostałam zawału,tak się wystraszyłam.. Musieliscie mieć w Hogwarcie fajnie, jak wam się udawało nie spóźnić na lekcję przez te schody?- mama trajkotała tak już od dłuższego czasu, a ja, Draco i tata tylko przytakiwaliśmy jej głowami. Wreszcie po godzinie jakże rozległej wypowiedzi mojej mamy zasnęła w fotelu. Tata wyniósł ją do ich sypialni. Mogliśmy już spokojnie porozmawiać.
- Nie przejmuj się, gdy była w ciąży z tobą, też jej się jadaczka się nie zamykała- mruknął do mnie tata
- Tak? Ale nieważne. Posłuchaj. Ja i Draco.. chcemy razem zamieszkać.
- Chcecie zamieszkać razem, powiadasz? Wiecie, że to bardzo odważna decyzja?
- Odważna?- wtrącił się Draco- Czemu odważna?
- Bo zazwyczaj młodzi ludzie nie chcą ze sobą mieszkać.
- O, tego nie wiedziałam. No ale mniejsza. Jest sprawa..
- Wiedziałem. Chcecie pieniędzy? To się da załatwić. Bo wiesz, Mionka, ja i mama założyliśmy konto dla ciebie. Odkładaliśmy tam pieniądze, całkiem spore sumki. Wiedzieliśmy, że będziesz kiedyś chciała mieszkac na swoim, więc dlatego to zrobiliśmy. Miesiąc temu sprawdzałem w banku, ile masz tam kasy. Muszę przyznać, że od dnia twoich urodzin aż do dziś uzbierała się tam porządna sumka, w sam raz na kupno solidnego domu czy też mieszkania.
- Dlaczego mi o tym nie mówiliście?- zapytałam z goryczą w głosie
- To miała być forma niespodzianki- odparł z usmiechem tata.- No, jestem strasznie zmęczony, a jest już dosyć późno. Idę się położyć razem z mamą. Mam nadzieję, że nie będzie chrapać...
Zachichotałam cicho
- Dobranoc, tato.
- Dobranoc, moi drodzy.
Gdy tata wyszedł na górę, Draco przytulił mnie i powiedział:
- Fajnie mieć takiego starego, jak twój ojciec. Taki.. troskliwy o twoją przyszłość. My chyba też powinniśmy iść się położyć.
- Masz rację. Jutro obmyślę, w czym będę iść na spotkanie z Ginny. Jak sądzisz, lepiej ubrać dżinsy, czy raczej sukienkę?
- Kobiety..- mruknął Draco
***
Hej! Chciałabym wam podziękować, że wbiliście mi 10.000 wyświetleń <3 Bez was ten blog byłby niczym. Mam nadzieję, że nowy rozdział wam się spodoba ;* Do nastepnego rozdziału!