Informacje

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 15

- Hermiona, obudź się! Już wysiadamy!
Ktoś mną poszturchał. Podniosłam leniwie powieki. Przede mną stał Draco.
- Wstawaj, juz wysiadamy!- powtórzył
- No dobra, już- mruknęłam i wzięłam swoje torby. Pociąg zatrzymał się. Ktoś na zewnątrz ryknął:
- Ekspress Hogwart- Londyn przybył na stację!
Wszyscy wysiedliśmy z pociągu i skierowaliśmy się na peron 9 i 3/4. Pierwszy ruszył Harry. Za nim Ginny. Potem byłam ja. Stanęłam na przeciwko filara i wzięłam głęboki wdech. Ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Gdy zbliżałam się do filaru, zamknęłam na chwilę oczy. Gdy je otworzyłam, byłam już na stacji King's Cross. Poszukałam wzrokiem Ginny i Harry'ego. Stali jakieś dziesięć metrów ode mnie. Podeszłam do nich i powiedziałam:
- Teraz jak?
- O co ci chodzi?- zapytał Harry
- Jak dotrzemy do swoich domów, skoro nie ma naszych rodziców?
- Boże, Miona- Ginny złapała się za głowę-  Kiedyś byłaś taka inteligentna. Teraz zadajesz niesamowicie głupie pytania... To przecież oczywiste, że użyjemy deportacji. Ogarniasz?
Trochę uraziły mnie jej słowa. Przecież doskonale wie, że gdy jestem rozespana, zadaje głupkowate pytania! Zanim zdążyłam jej odpowiedzieć, Luna podbiegła do nas i powiedziała do mnie:
- Hermiona, Draco chce ci coś ważnego powiedzieć. To znaczy, chce się zapytać. Albo raczej ogłosić.
Poszukałam wzrokiem blondyna. Stał przy murku ze swoimi walizkami. Podeszłam do niego i wypaliłam:
- Nie uważasz, że to nieodpowiednie miejsce na takie wyznania?
Blondyn odparł mi totalnie zszokowanym głosem:
- O-o czym t-ty mówisz?
Popatrzyłam na niego uważnie. Jeszcze tego brakowało! Chce mi się oświadczyć na King's Cross i w dodatku robi ze mnie głupka!
- No..- zaczęłam, czerwona na twarzy- chciałeś mi się oświadczyć, prawda?
Draco przyglądnął mi się uważnie. Ku mojemu zdziwieniu zaczął chichotać.
- Mionka...- powiedział, cały czas chichocząc- Ja chciałem ci się zapytać, czy nie miałabyś nic przeciwko temu, żebyśmy zamieszkali razem.
Wybałuszyłam oczy. A więc o to mu chodziło... Draco jeszcze głośniej zaczął chichotać.
- To jak?- zapytał- Zgadzasz się?
Po chwili, nieco nieprzytomnym głosem odparłam:
- Jasne. Ale kupimy sobie jakies mieszkanie, czy co?
- Mhm. Podobno jest jakieś fajne niewielkie mieszkano na przedmieściach Londynu.
- Skąd wiesz?- zaciekawiłam się
Wskazał mi tablicę ogłoszeń na ścianie. Podeszłam do niej a mój ukochany szedł tuż za mną. Zobaczyłam mnóstwo ogłoszeń, typu : ''sprzedam kota'', ''szukam pracy'', ''znaleziono telefon''. Moją uwagę przykuła kartka napisana starannym pismem:
SPRZEDAM MIESZKANIE NA WALT STREET 80/4*. Zawiera jedną łazienkę, sypialnie, pokój dla dziecka, salon i kuchnię. Zainteresowanych proszę o kontakt pod numer:
607- 111- 534
-Pokój dla dziecka?- spytałam Dracona
- Och no wiesz..- zmieszał się- Gdyby tak nagle coś wyskoczyło...
- Raczej nie wyskoczy- powiedziałam chłodno
- Ej, trzeba przewidywac wszystkie możliwości- zaperzył się Draco
- No dobra- westchnęłam- Kiedy zamierzasz do niego zadzwonić?
- Dziś- odparł tryumfalnie mój chłopak. Zrobiłam zdziwioną minę.
- A gdzie będziemy za ten czas spać? Przecież dom nie kupi się z dnia na dzień! Trzeba podpisać odpowiednie papiery..- zaczęłam wyliczać
-Jak nam dobrze pójdzie, to dziś- przerwał mi Draco. Wybauszyłam na niego oczy.
- Chodzisz z bardzo bogatym facetem- powiedział blondyn, widząc moją minę.
- Masz zamiar dziś je objerzeć?
- No pewnie!- odparł Malfoy z uśmiechem.
       Razem postanowiliśmy, że nikomu na razie nie będziemy mówić o naszych planach.Podeszliśmy do reszty, która- jak mi się wydawało- usiłowała usłyszeć choć strzępek naszej rozmowy. Gdy zapytali, co się stało, odpowiedzieliśmy:
- Nic.
- Jak to nic?- obruszył się Neville- Przecież nie bez powodu tak długo gadaliście!
- Powiedziałam: NIC!- krzyknęłam do niego i zaraz pożałowałam tych słów, bo Neville tylko popatrzył na mnie z pogardą i odszedł razem ze swoimi walizkami.
- Zobaczysz za niedługo- powiedziałam (a raczej krzyknęłam, bo Longbottom był już przy następnym peronie. Zadziwia mnie jego szybkość.) Chłopak odwrócił się i zaczął iść do nas. Stanął obok Luny i powiedział:
- Zapraszam was do kawiarni.
- No, wreszcie jakaś sensowna wypowiedź!- rzekła Ginny- Co wy na to? Bo ja bardzo chętnie. Po za tym, umieram z głodu i muszę zapisać coś do mojej nowej książki!
     Wszyscy popatrzyliśmy na nią ze zdziwieniem. Ginny? Ginny pisze książkę! Zerknęłam na Pottera. Z jego miny można by wywnioskować, że nawet on nie był wtajemniczony w plan swojej dziewczyny. Znaczy, narzeczonej. Wiecznie nie mogę się przyzwyczaić, że Ginny nie jest już zwykłą dziewczyną Wybrańca. Ruda spojrzała na nas i spłonęła rumieńcem. Trwaliśmy tak z dziesięć minut, zanim Lunie jako pierwszej wróciło mowę:
-O czym jest ta książka?
Lecz zanim panna Weasley zdążyła odpowiedzieć, przerwał jej Draco:
- Opowiesz nam o wszystkim w kawiarni. Chodźcie.
Wszyscy zgodnie przytaknęliśmy na tą propozycję.
*
Siedzieliśmy w jednej z londyńskich kawiarenek. Draco i Neville poszli zamówić wszystkim gorącą czekoladę. Hermiona, Harry, Ginny i Luna zostali chwilowo sami.
- Więc?- zwrócił się do Ginny Harry
- Co: więc?
- O czym jest ta książka?
- Aaa. O to ci chodzi. Otóż, jest to romans.
      Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Ginny, dziewczyna wychowana w czarodziejskiej rodzinie, napisała mugolski romans. Założę się, że wyszperała jednego z moich i tak jej się książka spodobała, że też chciała taką napisać. Cała Ginny. Właśnie w tej chwili pojawili się Neville i Draco z napojami. Dali nam je po jednym, po czym usiedli wygodnie przy swoich dziewczynach.
- O czym opowiada ten romans?-zapytałam Rudej
- ROMANS?- Neville zrobił głupkowatą minę w stronę Ginny
- Sądziłem, że napiszesz biografię naszego kochanego Wybrańca- powiedział Draco
- Ja też- przytaknął mu Neville
- Jeszcze czego- powiedział Harry- Ale dziwię się, że jakaś szalona pisarka nie zdążyła napisac o mnie biografii.
-Mam nadzieję, że wam się spodoba- powiedziała cicho Ginny
- Ile ma mieć stron? O czym opowiada? Kiedy chcesz ją wydać?- zasypałam ja pytaniami
- Spokojnie!- odrzekła Ginny ze śmiechem- Otóż- wszyscy zaczęli jej uważnie słuchać- Książka toczy się w powojennej Polsce, gdzie zrozpaczona żona szuka swojego męża, który obiecał jej wrócic z wojny. Gdy tak szuka i szuka, na jej drodze staje przystojny chłopak. I między nimi rodzi się uczucie. Więc główna bohaterka musi wybrać pomiędzy chłopakiem a jej mężem, w którego powrót straciła wiarę.
- Ojej!- pisnęłam z przejęcia. Nie sądziłam, że Ginny napisze tak ciekawą książkę- muszę ją przeczytać!
- Jak wyjdzie drukiem, to ci ją załatwię
- A kiedy zamierzasz ją wydać?
- Kiedy skończę. Czyli tak mniej więcej za dwa miesiące.
- ZA DWA MIESIĄCE?- powtórzyliśmy wszyscy oszołomieni
- No tak, przecież jeszcze jej nie skończyłam- powiedziała spokojnie Ginny i jakby nigdy nic zaczęła pić swoją gorącą czekoladę.
        Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy z chyba godzinę, zanim Harry wstał i powiedział, że czas się zbierać. Wyszliśmy z kawiarni, pożegnaliśmy się, i każdy poszedł w swoją stronę. Ja i Draco deportowaliśmy się do domu moich rodziców. Postanowiliśmy, że przez pierwsze kilka dni będziemy mieszkać z rodzicami, aż w końcu zdecydujemy się na wyprowadzkę do własnych czterech kątów. Poinformowaliśmy ich o tym w liście. Na następny dzień otrzymaliśmy sowę z odpowiedzią. Mama pisała, że Hogwart to wspaniałe miejsce i żałuje, że muszą już wracać. Dodała, że w związku w moich rodzeństwem które jest w drodze będzie to dziewczynka i jest to już czwarty miesiąc. Jak na te cztery miesiące, brzuszek ciążowy mamy był bardzo malutki. Ucieszyłam się, kiedy przeczytałam, że będę miała malutką siostrzyczkę. Już sobie wyobrażam, jak  robię jej warkoczyki i kupuję jej sukienki... Siedziałam na kanapie i tak właśnie rozmyślałam, gdy Draco wyrwał mnie z zamyślenia:
- Kiedy chcesz zadzwonić do tego faceta od naszego przyszłego domu?
- A masz numer?
- O Jezu- Draco chwycił się za głowę- zapomniałem.
- To na co czekasz?
- Hę?
- TY wpadłeś na pomysł kupienia tego domu, więc TY wrócisz się na King's Cross po numer telefonu.
- No dobra, dobra, zaraz wracam- mój ukochany wyglądał nieco na obrażonego. Westchnęłam ciężko i ruszyłam do kuchni, gdyż  poczułam ssanie w żołądku. Przyrządziłam sobie kanapkę z dżemem i zaczęłam ją konsumować, gdy usłyszałam trzask. To Draco deportował się na stację- pomyślałam.  Dziesięć minut później Malfoy wrócił do domu z tryumfalną miną.
- Mam- powiedział pokazując mi karteczkę z numerem telefonu
- Okej. Czyli proponujesz dziś do niego zadzwonić?
- No... może?
- Czyli dziś- chwyciłam swoją komórkę i wystukałam numer mężczyzny. Chociaż nie byłam taka pewna, że osoba, która ma zamiar sprzedać ten dom, jest facetem. Ale jakoś się nad tym szczególnie nie zastanawiałam.
- Halo?- usłyszałam damski głos
- Dzień dobry, z tej strony Hermiona Granger- przywitałam się jak należy- dziś przeczytałam ogłoszenie o domie na sprzedaż i był tam pani numer telefonu. Czy oferta jest nadal aktualna?
- Oczywiście!- kobieta wyraźnie bardzo się ucieszyła- Nazywam się Mia Jenson. Kiedy chciałaby pani obejrzeć dom?
- Draco!- szepnęłam do Fretki zakrywając ręką słuchawkę telefonu- Ona sie pyta, kiedy chcemy obejrzeć ten dom. Możemy jutro?
- Okej!- odparł mi szeptem
- Mogę jutro, przyjdę z chłopakiem. Czy pasuje pani godzina 13:15?
- Naturalnie! To do jutra!- rozłączyła się
- Więc jutro oglądamy nasz przyszły domek- powiedział Draco z uśmiechem i czule mnie pocałował
***
Hejoo :D Jak widzicie, zmieniłam osobę, w której pisze. Bardzo mnie rozczarowało, ze tak mało komentujecie. Może ja się zepsułam, dlatego nie chcecie kometować? Tak, wiem, rozdział do bani.

*Nazwa ulicy wymyślona przeze mnie.