Informacje

niedziela, 15 grudnia 2013

Rozdział 16

        Nadszedł dzień zobaczenia naszego przyszłego mieszkanka. Ale zaraz.. Skąd wiem, że to będzie nasze przyszłe mieszkanie? Przecież może nam się totalnie nie spodobać! Ale nieważne. Więc.. na czym skończyłam? Ach tak tak, już wiem. Otóż, jak zwykle umyłam się, umalowałam. Włożyłam granatowe spodnie, bluzkę w paski, balerinki w odcieniu skóry, listonoszkę pod kolor spodni i biżuterię.
Gdy zeszłam na dół do kuchni, Draco już tam był i stał przy kuchence. Na sobie miał fartuch mojej mamy. Bardzo  śmiesznie wyglądał. Cichutko usiadłam przy stole i czekałam, zanim się zorientuje, że nie jest sam w pomieszczeniu. W kuchni rozchodził się przyjemny zapach.
     Siedziałam cichutko i uważnie przyglądałam się Draconowi. Trwałam tak z dziesięć minut,zanim Draco nałożył na dwa talerze przygotowane przez niego jedzenie  i odwrócił się by je dać na stół. Gdy mnie zobaczył, wytrzeszczył oczy i powiedział zaszokowany:
-Hermiona! Myślałem, że śpisz.
-Ale wstała. Weź zdejmij ten fartuch bo wyglądasz w nim jak idiota.- Draco ściągnął fartuch mojej mamy- Cóż tam takiego p upichciłeś?- zapytała po chwili spoglądając na dwa głębokie talerze w rękach Fretki.
-O.To.-powiedział Draco przyglądając się posiłkom- to jest... zupa.
-Zupa? A jaka?
-Eee... zobaczyłem kartkę z przepisem na zupkę z grzankami, więc sobie pomyślałem, że zrobię ją nam na śniadanie, a przy okazji,. sprawię tobie miłą niespodziankę.-odparł blondyn podając talerze na stole i zasiadając przy nim.
-Łyżki- powiedział po chwili, widząc, że nie mamy przy sobie sztućców. Gdy wrócił, zaczęliśmy jeść. Śniadanie odbyło się w milczeniu, a gdy skończyliśmy jeść, wstałam od stołu biorąc talerze i sztućce. Przechodząc obok Dracona, ucałowałam go w policzek i szepnęłam mu do ucha
-Dziękuję, kochanie.
Pozmywałam i orzekłam, że musimy się zbierać. Draco przytaknął na tę propozycję, po czym ruszył do holu po nasze kurtki. Pomógł mi założyć swoją własną kurtkę i wyszliśmy z domu, zamykając go na klucz. Przy furtce chwyciliśmy się za ręce i deportowaliśmy się pod Walt Street.
 Przed moimi oczyma stanął wielki budynek o bordowym kolorze. Ruszyliśmy w stronę wejścia. Poszliśmy pod drzwi mieszkania, którego adres był zapisany w ogłoszeniu.Zadzwoniliśmy. Draco bardzo fascynował się windę, którą wyjechaliśmy na piętro. Wreszcie drzwi otworzyły się. Stanęła mi przed oczami niska, o wrednym wyrazie twarzy kobieta. Miała czarne jak noc włosy i bardzo mocny makijarz. Na jej palcu błyszczał pierścionek z wielkim brylantem, który w słońcu mnie lekko oślepił. 
- O, to ty jesteś  Hermiona Granger?- zapytała radośnie
-Tak, to ja, a to mój chłopak, Draco Malfoy-przedstawiłam Fretkę
-Wejdźcie, pewnie chcecie obejrzeć mieszkanie-powiedziała do mnie i zanim zdąrzyliśmy z Draco coś odpowiedzieć, zostastaliśmy wepchnięci znienacka do holu mieszkania. Ściany były pomalowane z jasnobrązowo, co w porównaniu ze świecami palącymi się na stoliku z wazonikiem kwiatów dawało bardzo przytulny nastrój. Stoliczek znajdował się po lewej stronie holu a nad nim wisiał piękny obraz przedstawiający krajobraz Szkocji, który był kolosalnie podobny do miejsca, gdzie leży Hogwart. Po prawej stronie znajdował się półka na buty i kurtki. Przeszliśmy dalej. Prawdopodobnie znajdowaliśmy się w salonie, bo była tam wielka biała sofa, telewizor i czarne pianino.
-Po lewej stronie jest wejście do kuchni i jadalni, po prawej do sypialni, łazienki i pokoju dla dziecka- oznajmiła mi właścicielka mieszkania- Zostawiam was samych-mrugnęła do mnie i gdzieś zniknęła.
Spojrzałan na Dracona. Podobnie jak ja, był oczarowany mieszkaniem.
          W całkowitym milczeniu udaliśmy się we własne strony. Ja poszłam na prawą stronę mieszkania, blondyn na lewą. Otworzyłam ostrożnie drzwi. Weszłam do średniej wielkości sypialni, która od razu podbiła moje serce. Łóżko było ogromne. I wygodne. Nie byłabym sobą, gdyby nie położyłabym się na tym łóżku. Oczywiście zatuszowałam wszystkie możliwe ślady mówiące, że ktoś na nim leżał. W kącie pokoju znajdował się fotel a obok niego stolik z lampką nocną. Po lewej stronie fotelu stała półka z książkami.
          Przy drzwiach znajdowała sie czarna komoda, która świetnie współgrała z kolorami ścian, bo były one białe. Lubię, gdy w pokoju jest jasno. Weszłam do następnego pomieszczenia. Była nim łazienka. Cóż tu dużo mówić- jak to łazieinka, miała prysznic, lustro i inne nezbędne rzeczy, które się znajdują w takich pomieszczeniach. 
           Przeszłam dalej. Znajdowałam się teraz w pokoju dla dziecka. Na wprost od drzwi było łóżeczko a obok niego szafla. Po lewej stronie stał kufer z zabawkami. Podeszłam do komody, na której był miś. Wzięłam go do ręki i uśmiechnęłam się do siebie. Czułam w sercu, że to jest moje miejsce, gdzie będę szczęśliwa z Draco. Może kiedyś będę tutaj zaglądała bardzo często, bo będę musiała pobawić się z własnym dzieckiem lub przewinąc mu pieluchę. Odłożyłam misia na swoje moiejsce i wyszłam z pomieszczenia. Znów byłam w salonie. Po chwili przyszedł Draco. Miał błysk w oczach, co oznaczało, że jest bardzo podniecony
-Hermiona, kochanie, koniecznie musisz zobaczyć kuchnię i jadalnie.  Są genialne.
- Tak samo jak ty łazienkę, sypailnię i pokój dla dziecka.
Oprowadzilismy się nawzajem po pomieszczeniu w których nie byliśmy.Kuchnia i jadalnie zostału utrzymane w stylu śródziemnomorskim.Gdy pokazałam Draconowi pokoik dla dziecka, blondyn objął mnie i spytał:
-Bierzemy?
Bez chwili wahania odparłam:
-Oczywiście.
*
-Czyli mam rozumieć, że chcecie kupić to mieszkanie?- zapytała nas Mia siadając w fotelu w salonie podając mi i Draco herbatę.
- Tak- odparłam
- Kiedy zamierzacie zacząć załatwiać z wszelakimi formularzami?- zapytała właścicielka
- Am..- zaczęłam i spojrzałam na Draco
- Chyba możemy wszystko zaczynać w przyszłym tygodniu- dokończył na mnie Malfoy
- Świetnie- uśmiechnęła się Mia
- Czy będziemy musieli wprowadzić się z własnymi meblami?- tym razem to ja zapytałam
- Nie- odparła mi kobieta- Nie mieszkam tu juz od jakiegoś roku. Wpadam tu tylko po to, by postrzątać i popodlewać kwiatki. Dopiero dwa miesiące temu ja i mój narzeczony zdecydowaliśmy się by je sprzedać- rozglądnęła się po pokoju i spytała:
- Na pewno chcecie je kupić?
- Oczywiście!- odparliśmy chórem- Dlaczego nie chcielibyśmy go kupić?-zapytałam
- Wielu było chętnych na to mieszkanie- powiedziała smutno Mia- Ale po kilku dniach rezygnowali.
- Dlaczego?- zapytał mój ukochany
- Ponieważ twierdzili, że jest ono brzydkie i niewarte tych pięniędzy, za które chcę je sprzedać, lub że tutaj straszy.
- Straszy?- powtórzyłam- Bzdura! Przecież duchy NIE ISTNIEJĄ!
Taa. Jasne. Gdy tylko wprowadzę się do tego mieszkania, wywrócę go do góry nogami, dopóki nie znajdę gdzieś bogina. Już ja się nim zajmę.
- Wiem, że nie istnieją. Widać, że jesteście młodzi, więc dam wam z racji tego zniżkę.
- O ile?-- zapytał Draco zanim zdąrzyłam go kopnąć pod stolikiem do kawy.
- O połowę- z uśmiechem odparła Mia
        Siedzieliśmy tak jeszcze z godzinę, zanim razem z Malfoyem wstałam i oznajmiłam, że musimy się zbierać do domu. Tam czekał na nas list od mamy i Ginny . Otworzyłam pierwsze list mamy. Brzmiał tak:
Mionka, jutro o 15:30 wrócimy na KIngs Cross pociągiem Londyn- Hogwart.Czy możesz nas odebrać? 
                                      Mama
Drugi list, czyli Ginny był krótki i zwięzły, taki jak mamy:
Hermiona, nie uwieżysz. Ron napisał! Dostałam list w Norze, gdy wróciłam z domu Harry'ego i jego rodziców. Jeśli będziesz chciała, to przyślę Ci jego list. Może umówimy się na spotkanie? Jeśli jesteś za tym, odpisz. Ja proponuję małą, nową londyńską kawiarenkę o 16, we wtorek, czyli pojutrze, bo wiem, że libisz zapominać takie błahe rzeczy ;)
                                                    Ginny
           Zajęło mi trochę czasu, zanim zrozumiałam sens terści listu mojej przyjaciółki. Jak ona mogła myśleć, że nie będę chciała czytać listu Rona wysłanego do niej! Muszę wiedzieć, co on tam napisał! Bez wachania odpisałam, żeby przesłała mi list. Dodałam w nim także, że zgadzam się co do spotkania. To  był idealny moment na przekazanie jej wiadomości o zamiarze kupna domu i chęci zamieszkania razem z Draco. Już wiedziałam, jak na to zareaguje Ruda. Byłam w salonie i oglądałam telewizję gdy coś zastukało do okna. Bez namysłu podeszłam i otworzyłam okno. Przede mną stała rozradowana mała płomykówka. Od razu rozpoznałam w niej Świnkę. Za nią zerkał na mnie duży puchacz. W dziobie trzymał najnowszy numer ''Proroka Codziennego'' Odebrałam od niego gazetę i zapłaciłam mu. Gdy odleciał, wzięłam list od Świnki. Ta dziobnęła mnie w palec. Za mocno. Z palca pociekła krew. Spojrzałam na płomykówkę morderczym wzrokiem, a ta zahukała radośnie i odleciała, zadowolona z wykonanej roboty. Rozerwała kopertke i usadowiłam się wygodnie w fotelu, by przeczytać to:
 Ginny!
Nie martw się o mnie. Jestem daleko z tąd i nie mam zamiaru wracać. Ale chcę Ci tylko powiedzieć, że mam się świetnie i zyje mi się dużo lepiej jak z wami. Zapamiętaj, że już nigdy nie wrócę. Rozumiesz? NIGDY. Mieszkam teraz w słonecznej Grecji i znalazłem sobie fajną laskę. Podsyłam Ci tu trochę zdjęć wnętrza mojego domu i jaki mam w środku krajobraz.



                                                                                                            Całusy 
                                                                              Ron
Zgotowało się we mnie. Pod wpływem wściekłości podarłam list i cisnęłam nim z całej siły w ogień. Jak mógł napisac iednej Ginny coś tak podłego?! ''... żyje mi się tu dużo lepiej, niż z wami...'' Co on sobie wyobraża?
Do pokoju wszedł Draco. Od razu poczuł, że jestem zła, więc podszedł do mnie i spytał z czułością w głosie:
- Mionka, co się stało?
Opowiedziałam mu o liście Rona. Zmarszczył czoło, co oznaczało, że nie jest zbyt zachwycony tą wiadomością.
- Pokazując zdjęcia swojego głupiego domu,pisząc biednej Ginny, że żyje mu się lepiej niż z nimi, wyraził swój czysty debilizm. Nie pomyślał przypadkiem, jak ona się poczuje?
- Cały czas się nad tym zastanawiam. Umówiłam się z nią na małe spotkanie we wtorek.
- A ja umówiłem się za to z Harrym we wtorek.
- Mam niejasne przeczucie, że oni chcą się nam z czegoś zwieżyć.
- Może się pokłócili?
- Nie! Oni się nigdy nie kłócą. Zresztą, przecież sam widzisz. Nigdy nie doszło między nimi do sprzeczki.
- A może Ginny nieoczekiwanie zaszła w ciążę, powiedziała to Harremu i biedak nie wie co teraz zrobić?
- Chryste, ty i te twoje pomysły. Zrób mi lody z bita śmietaną i sosem truskawkowym.
- Zamówienie przyjęte!
    Usadowiłam się wygodnie w fotelu i czekałam, aż Draco przyniesie mój ulubiony deser. Ostatnio wzięło go na gotowanie, więc sobie pomyślałam sobie, żeby przetestować jego zdolności kulinarne. Tylko moja mama i ja umiemy zrobić ten deser tak, by był pyszny. Można sobie pomyśleć, że to tylko jakieś lody z bitą śmietaną i sosem truskawkowym, ale haczyk jest taki, że nikt nie wie, jakie lody i jaka bita śmietana oraz jaki sos truskawkowy w połączeniu daje niezeimski efekt. 
      Po pięciu minutach przyszedł i z tryumfalną miną podał mi deser. Dokładnie przejrzałam lody. Na oko wszystko było w porządku. Ciekawe jak było ze smakiem. Wzięłam kęs. Lody śmietankowe. Mądre dziecko, wie, jakie lubię lody. Kolejny kęs. Bita śmietana i lody smietankowe. Kolejny punkt. Ktos tu mnie dobrze zna. Trzeci kęs. Sos truskawkowy dodać bita śmietana dodać lody śmietankowe daje odpowiedni efekt. Po pięciu minutach kufelek, w którym był owy deser, został opróżniony.
- Jak, smakowało?- zapytał Draco odbierając ode mnie kufelek
- Bardzo. 
- Mam fajny film, który znalazłem pod telewizorrem, czy jak to coś się nazywa- powiedział Draco, wskazując na telewizor rodziców
- Telewizor- poprawiłam go- Możemy obejrzeć.
Podczas filmu nie mogłam skupić się na akcji, ponieważ w uszach brzęczały mi te same słowa '' jest mi lepiej tu, jak z wami...'' Nim się zorientowałam, zasnęłam w mocnych objęciach Dracona
***
No tak. Wiem. Chcecie mnie zabić. Czekacie ponad miesiąc na kolejny rozdział. Ale wiecie- szkoła, tymczasowy brak weny- dają mi ostatnio się we znaki. Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział ;*
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 15

- Hermiona, obudź się! Już wysiadamy!
Ktoś mną poszturchał. Podniosłam leniwie powieki. Przede mną stał Draco.
- Wstawaj, juz wysiadamy!- powtórzył
- No dobra, już- mruknęłam i wzięłam swoje torby. Pociąg zatrzymał się. Ktoś na zewnątrz ryknął:
- Ekspress Hogwart- Londyn przybył na stację!
Wszyscy wysiedliśmy z pociągu i skierowaliśmy się na peron 9 i 3/4. Pierwszy ruszył Harry. Za nim Ginny. Potem byłam ja. Stanęłam na przeciwko filara i wzięłam głęboki wdech. Ruszyłam pewnym krokiem przed siebie. Gdy zbliżałam się do filaru, zamknęłam na chwilę oczy. Gdy je otworzyłam, byłam już na stacji King's Cross. Poszukałam wzrokiem Ginny i Harry'ego. Stali jakieś dziesięć metrów ode mnie. Podeszłam do nich i powiedziałam:
- Teraz jak?
- O co ci chodzi?- zapytał Harry
- Jak dotrzemy do swoich domów, skoro nie ma naszych rodziców?
- Boże, Miona- Ginny złapała się za głowę-  Kiedyś byłaś taka inteligentna. Teraz zadajesz niesamowicie głupie pytania... To przecież oczywiste, że użyjemy deportacji. Ogarniasz?
Trochę uraziły mnie jej słowa. Przecież doskonale wie, że gdy jestem rozespana, zadaje głupkowate pytania! Zanim zdążyłam jej odpowiedzieć, Luna podbiegła do nas i powiedziała do mnie:
- Hermiona, Draco chce ci coś ważnego powiedzieć. To znaczy, chce się zapytać. Albo raczej ogłosić.
Poszukałam wzrokiem blondyna. Stał przy murku ze swoimi walizkami. Podeszłam do niego i wypaliłam:
- Nie uważasz, że to nieodpowiednie miejsce na takie wyznania?
Blondyn odparł mi totalnie zszokowanym głosem:
- O-o czym t-ty mówisz?
Popatrzyłam na niego uważnie. Jeszcze tego brakowało! Chce mi się oświadczyć na King's Cross i w dodatku robi ze mnie głupka!
- No..- zaczęłam, czerwona na twarzy- chciałeś mi się oświadczyć, prawda?
Draco przyglądnął mi się uważnie. Ku mojemu zdziwieniu zaczął chichotać.
- Mionka...- powiedział, cały czas chichocząc- Ja chciałem ci się zapytać, czy nie miałabyś nic przeciwko temu, żebyśmy zamieszkali razem.
Wybałuszyłam oczy. A więc o to mu chodziło... Draco jeszcze głośniej zaczął chichotać.
- To jak?- zapytał- Zgadzasz się?
Po chwili, nieco nieprzytomnym głosem odparłam:
- Jasne. Ale kupimy sobie jakies mieszkanie, czy co?
- Mhm. Podobno jest jakieś fajne niewielkie mieszkano na przedmieściach Londynu.
- Skąd wiesz?- zaciekawiłam się
Wskazał mi tablicę ogłoszeń na ścianie. Podeszłam do niej a mój ukochany szedł tuż za mną. Zobaczyłam mnóstwo ogłoszeń, typu : ''sprzedam kota'', ''szukam pracy'', ''znaleziono telefon''. Moją uwagę przykuła kartka napisana starannym pismem:
SPRZEDAM MIESZKANIE NA WALT STREET 80/4*. Zawiera jedną łazienkę, sypialnie, pokój dla dziecka, salon i kuchnię. Zainteresowanych proszę o kontakt pod numer:
607- 111- 534
-Pokój dla dziecka?- spytałam Dracona
- Och no wiesz..- zmieszał się- Gdyby tak nagle coś wyskoczyło...
- Raczej nie wyskoczy- powiedziałam chłodno
- Ej, trzeba przewidywac wszystkie możliwości- zaperzył się Draco
- No dobra- westchnęłam- Kiedy zamierzasz do niego zadzwonić?
- Dziś- odparł tryumfalnie mój chłopak. Zrobiłam zdziwioną minę.
- A gdzie będziemy za ten czas spać? Przecież dom nie kupi się z dnia na dzień! Trzeba podpisać odpowiednie papiery..- zaczęłam wyliczać
-Jak nam dobrze pójdzie, to dziś- przerwał mi Draco. Wybauszyłam na niego oczy.
- Chodzisz z bardzo bogatym facetem- powiedział blondyn, widząc moją minę.
- Masz zamiar dziś je objerzeć?
- No pewnie!- odparł Malfoy z uśmiechem.
       Razem postanowiliśmy, że nikomu na razie nie będziemy mówić o naszych planach.Podeszliśmy do reszty, która- jak mi się wydawało- usiłowała usłyszeć choć strzępek naszej rozmowy. Gdy zapytali, co się stało, odpowiedzieliśmy:
- Nic.
- Jak to nic?- obruszył się Neville- Przecież nie bez powodu tak długo gadaliście!
- Powiedziałam: NIC!- krzyknęłam do niego i zaraz pożałowałam tych słów, bo Neville tylko popatrzył na mnie z pogardą i odszedł razem ze swoimi walizkami.
- Zobaczysz za niedługo- powiedziałam (a raczej krzyknęłam, bo Longbottom był już przy następnym peronie. Zadziwia mnie jego szybkość.) Chłopak odwrócił się i zaczął iść do nas. Stanął obok Luny i powiedział:
- Zapraszam was do kawiarni.
- No, wreszcie jakaś sensowna wypowiedź!- rzekła Ginny- Co wy na to? Bo ja bardzo chętnie. Po za tym, umieram z głodu i muszę zapisać coś do mojej nowej książki!
     Wszyscy popatrzyliśmy na nią ze zdziwieniem. Ginny? Ginny pisze książkę! Zerknęłam na Pottera. Z jego miny można by wywnioskować, że nawet on nie był wtajemniczony w plan swojej dziewczyny. Znaczy, narzeczonej. Wiecznie nie mogę się przyzwyczaić, że Ginny nie jest już zwykłą dziewczyną Wybrańca. Ruda spojrzała na nas i spłonęła rumieńcem. Trwaliśmy tak z dziesięć minut, zanim Lunie jako pierwszej wróciło mowę:
-O czym jest ta książka?
Lecz zanim panna Weasley zdążyła odpowiedzieć, przerwał jej Draco:
- Opowiesz nam o wszystkim w kawiarni. Chodźcie.
Wszyscy zgodnie przytaknęliśmy na tą propozycję.
*
Siedzieliśmy w jednej z londyńskich kawiarenek. Draco i Neville poszli zamówić wszystkim gorącą czekoladę. Hermiona, Harry, Ginny i Luna zostali chwilowo sami.
- Więc?- zwrócił się do Ginny Harry
- Co: więc?
- O czym jest ta książka?
- Aaa. O to ci chodzi. Otóż, jest to romans.
      Spojrzałam na nią ze zdziwieniem. Ginny, dziewczyna wychowana w czarodziejskiej rodzinie, napisała mugolski romans. Założę się, że wyszperała jednego z moich i tak jej się książka spodobała, że też chciała taką napisać. Cała Ginny. Właśnie w tej chwili pojawili się Neville i Draco z napojami. Dali nam je po jednym, po czym usiedli wygodnie przy swoich dziewczynach.
- O czym opowiada ten romans?-zapytałam Rudej
- ROMANS?- Neville zrobił głupkowatą minę w stronę Ginny
- Sądziłem, że napiszesz biografię naszego kochanego Wybrańca- powiedział Draco
- Ja też- przytaknął mu Neville
- Jeszcze czego- powiedział Harry- Ale dziwię się, że jakaś szalona pisarka nie zdążyła napisac o mnie biografii.
-Mam nadzieję, że wam się spodoba- powiedziała cicho Ginny
- Ile ma mieć stron? O czym opowiada? Kiedy chcesz ją wydać?- zasypałam ja pytaniami
- Spokojnie!- odrzekła Ginny ze śmiechem- Otóż- wszyscy zaczęli jej uważnie słuchać- Książka toczy się w powojennej Polsce, gdzie zrozpaczona żona szuka swojego męża, który obiecał jej wrócic z wojny. Gdy tak szuka i szuka, na jej drodze staje przystojny chłopak. I między nimi rodzi się uczucie. Więc główna bohaterka musi wybrać pomiędzy chłopakiem a jej mężem, w którego powrót straciła wiarę.
- Ojej!- pisnęłam z przejęcia. Nie sądziłam, że Ginny napisze tak ciekawą książkę- muszę ją przeczytać!
- Jak wyjdzie drukiem, to ci ją załatwię
- A kiedy zamierzasz ją wydać?
- Kiedy skończę. Czyli tak mniej więcej za dwa miesiące.
- ZA DWA MIESIĄCE?- powtórzyliśmy wszyscy oszołomieni
- No tak, przecież jeszcze jej nie skończyłam- powiedziała spokojnie Ginny i jakby nigdy nic zaczęła pić swoją gorącą czekoladę.
        Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy z chyba godzinę, zanim Harry wstał i powiedział, że czas się zbierać. Wyszliśmy z kawiarni, pożegnaliśmy się, i każdy poszedł w swoją stronę. Ja i Draco deportowaliśmy się do domu moich rodziców. Postanowiliśmy, że przez pierwsze kilka dni będziemy mieszkać z rodzicami, aż w końcu zdecydujemy się na wyprowadzkę do własnych czterech kątów. Poinformowaliśmy ich o tym w liście. Na następny dzień otrzymaliśmy sowę z odpowiedzią. Mama pisała, że Hogwart to wspaniałe miejsce i żałuje, że muszą już wracać. Dodała, że w związku w moich rodzeństwem które jest w drodze będzie to dziewczynka i jest to już czwarty miesiąc. Jak na te cztery miesiące, brzuszek ciążowy mamy był bardzo malutki. Ucieszyłam się, kiedy przeczytałam, że będę miała malutką siostrzyczkę. Już sobie wyobrażam, jak  robię jej warkoczyki i kupuję jej sukienki... Siedziałam na kanapie i tak właśnie rozmyślałam, gdy Draco wyrwał mnie z zamyślenia:
- Kiedy chcesz zadzwonić do tego faceta od naszego przyszłego domu?
- A masz numer?
- O Jezu- Draco chwycił się za głowę- zapomniałem.
- To na co czekasz?
- Hę?
- TY wpadłeś na pomysł kupienia tego domu, więc TY wrócisz się na King's Cross po numer telefonu.
- No dobra, dobra, zaraz wracam- mój ukochany wyglądał nieco na obrażonego. Westchnęłam ciężko i ruszyłam do kuchni, gdyż  poczułam ssanie w żołądku. Przyrządziłam sobie kanapkę z dżemem i zaczęłam ją konsumować, gdy usłyszałam trzask. To Draco deportował się na stację- pomyślałam.  Dziesięć minut później Malfoy wrócił do domu z tryumfalną miną.
- Mam- powiedział pokazując mi karteczkę z numerem telefonu
- Okej. Czyli proponujesz dziś do niego zadzwonić?
- No... może?
- Czyli dziś- chwyciłam swoją komórkę i wystukałam numer mężczyzny. Chociaż nie byłam taka pewna, że osoba, która ma zamiar sprzedać ten dom, jest facetem. Ale jakoś się nad tym szczególnie nie zastanawiałam.
- Halo?- usłyszałam damski głos
- Dzień dobry, z tej strony Hermiona Granger- przywitałam się jak należy- dziś przeczytałam ogłoszenie o domie na sprzedaż i był tam pani numer telefonu. Czy oferta jest nadal aktualna?
- Oczywiście!- kobieta wyraźnie bardzo się ucieszyła- Nazywam się Mia Jenson. Kiedy chciałaby pani obejrzeć dom?
- Draco!- szepnęłam do Fretki zakrywając ręką słuchawkę telefonu- Ona sie pyta, kiedy chcemy obejrzeć ten dom. Możemy jutro?
- Okej!- odparł mi szeptem
- Mogę jutro, przyjdę z chłopakiem. Czy pasuje pani godzina 13:15?
- Naturalnie! To do jutra!- rozłączyła się
- Więc jutro oglądamy nasz przyszły domek- powiedział Draco z uśmiechem i czule mnie pocałował
***
Hejoo :D Jak widzicie, zmieniłam osobę, w której pisze. Bardzo mnie rozczarowało, ze tak mało komentujecie. Może ja się zepsułam, dlatego nie chcecie kometować? Tak, wiem, rozdział do bani.

*Nazwa ulicy wymyślona przeze mnie.

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 14

- Zdarzyło się coś bardzo dziwnego..
- Co takiego?- zapytał Harry
      Podbiegła do nich profesor Trelawney.
- Gdzie oni są, Minerwo? Muszę ich zobaczyć!- krzyknęła
- Kto taki?- zapytała Hermiona
- To jest niesamowicie skomplikowane- odparła McGonagall- Pamiętacie, gdy profesor Trelawney wpadła w trans?- wszyscy pokiwali głową- Świetnie. Otóż, jej przepowiednia się spełniła.
Zaległa głucha cisza, którą przerwał Harry
- Czyli.. osoby,  zginęły za mnie.. zmartwychwstali?- powiedział
- Tak- odparła profesor McGonagall- Potter, myślałam, że będę musiała ci to długo tłumaczyć. Ale zadziwiła mnie szybkość twego umysłu. Chcecie ich zobaczyć?- zapytała ich. Ci przytaknęli głowami.
- W porządku. Za mną.- i ruszyła w stronę jej gabinetu. Hermiona zaczęła wyobrażać sobie, jak będzie wyglądać mama Harry'ego. Na pewno jest piękna- pomyślała- z tego, co nam opowiadał Harry, miała rude włosy i zielone oczy.. Ojej, ale musi być śliczna. Normalnie to Miss świata przy niej to będzie nic. Ciekawe, jaki zawód wybierze...
Wreszcie stanęli przed posągiem chimery.
- Dumbledore- powiedziała a posąg odskoczył i ukazały im się schody wiodące do gabinetu dyrektora. Gdy byli już w środku, dyrektorka usiadła za swoim biurkiem.
- Więc tak. Chcecie ich zobaczyć, czy nie?- zapytała Hemionę, Harry'ego i Ginny. Ci bez wachania kiwnęli głowami. McGonagall klasnęła w dłonie. Pokazał się mały skrzat. Dyrektorka powiedziała coś do niego i ten pobiegł w stronę sypialni kobiety. Wreszcie przyszedł z osobami, które Hermiona znała i po raz pierwszy w życiu widziała: Remusa Lupina i Tonks, Syriusza, rodziców Harry'ego, Moody'ego, profesora Snape'a, Freda. Rozglądali się niepewnie po gabinecie. Harry podszedł w stronę swoich rodziców. Uśmiechnął się nerwowo i powiedział:
- Hej mamo, hej tato. Jestem waszym jedynym synem, Harrym. Pamiętacie mnie troszkę, kiedy byłem dzieckiem?
         Ruda kobieta popatrzyła na swojego męża i na Harry'ego. Podeszła do młodego Pottera i mocno go przytuliła. Na jej twarzy widać było zbłąkane krople łez. Ojciec Wybrańca uczynił to samo. Po chwili cała trójka płakała i śmiała się zarazem ze swojego spotkania. Hermionie łzy spłynęły po policzkach. Jeszcze nigdy nie widziała tak szczęśliwego Harry'ego. Ginny rzuciła się na szyję Fredowi. Chłopak, zaskoczony zachowaniem siostry, powiedział z trudem:
- Ejże, siostra! Przecież nie było mnie tylko rok! A ty się ze mną witasz jakby mnie nie było całe wieki!
- Bo to były całe wieki!- odparła uradowana Ginny
- Gdzie George? zapytał Fred i począł rozglądać się po gabinecie szukając wzrokiem swojego brata.
- W domu- odpowiedziała Ruda
- No ładnie!- Weasley założył ręce na biodra - nie chciało mu się przyjść na Bal Pożegnalny własnej siostry! Już ja sobie z nim pogadam przy najbliższej okazji!
- Fred, on nie został zaproszony na Bal- przypomniała mu Ginny- tylko rodzice mogą się zjawić na Balu.
- Ano tak, rzeczywiście- przyznał rację dziewczynie Fred- Hermiona! Jak ty się zmieniłaś! No chodź tu, zaraz cię ucałuję!
     Nim Miona się obejrzała, była już w objęciach młodego Weasleya usiłującego dać jej całusa w policzek.
- Fred! Ja się cieszę, że nie jesteś już ekhm, trupem, ale wiedz, że ja jestem już  w związku. Gdyby mój facet się dowiedział o tym, co właśnie usiłujesz zrobić, wierz mi,  nie byłby zadowolony.
- Masz CHŁOPAKA?- zapytał ze zdziwieniem Fred- Kto jest takim szczęściarzem?
- Draco Malfoy- odparła Miona. Weasley zmarszczył brwi
- Zmienił się- szybko dodała Hermiona, widząc minę chłopaka. Fred rozchmurzył się.
- No dobra, idę się przebrać na ten bal, muszę jakoś wyglądać, bo przecież nie będe wyglądał tak luzacko jak jestem- puścił oko do dziewczyn. Te roześmiały się głośno. Gdy brat Ginny zniknął za drzwiami, podeszły do państwa Lupin.
- No cóż...- zaczęła Hermiona- witamy wśród żywych, Nimfadoro.
Tonks zmierzyła ją morderczym spojrzeniem.
- Znaczy, Tonks- szybko poprawiła się szatynka.
- No, już lepiej. Mionka, obiło mi się koło uszu, że masz faceta. Któż jest tym szczęściarzem?- zapytała z uśmiechem Tonks
- Z góry mówię, ze się zmienił. To Draco Malfoy. Czekam na zdziwione spojrzenia.
- Dlaczego sądzisz, że się zdziwimy?
- No bo..- zaczęła Miona- Byliśmy kiedyś wrogami i te takie...
- Hermiona- rzekł Lupin i położył swoją rękę na jej ramieniu- nawet najwięksi wrogowie mogą  zawrzeć rozejm i zostać przyjaciółmi. Czasem nawet czymś więcej niż przyjaciółmi. Dla mnie i Tonks nie ma znaczenia, że jesteś z Draco. Nie bez powodu go wybrałaś. Najważniejsze jest to, że jesteś szczęśliwa.
Hermiona uśmiechnęła się do Remusa i Tonks. Podeszli do nich rodzice Harry'ego razem z synem.
- No cóż, dzień dobry, jestem Hermiona Granger, dobra przyjaciółka Harry'ego- przywitała się Miona
- Miło mi, Hermiono. - powiedziała Lily Potter-Harry dużo o tobie mówił przed chwilą. Mieliście naprawdę ciekawe te siedem lat w Hogwarcie, nie ma co.
- Och...a... ta.. tak. Było bardzo ciekawie. Przynajmniej nam się nie nudziło.
- W Hogwarcie nigdy nie można się nudzić!- obruszył się Pan Potter
- Fakt- przyznała Miona- Może czas już wrócić na bal?
- Masz rację, Hermiono- powiedziała Lily Potter- Problem polega na tym, że nie mamy się w co ubrać. Nie możemy przecież wkroczyć na bal w TAKIM przebraniu- wskazała na swoje trampki, jeansy i T-shirt.
- Ginny ma wielki zapas sukienek- powiedziała Hermiona- Chodźcie za mną.
          Lily Potter i Tonks ruszyły za Hermioną i Ginny. Po pięciu minutach już były w sypialni Rudej i przeglądały wszystkie suknie, jakie dziewczyna posiadała. Wreszcie wszystkie były już ubrane, uczesane i wymalowane.Mama Harry'ego wybrała kremową sukienke ze złotymi zdobieniami.
Tonks zaś zdecydowała się na turkusową sukienkę która jest coraz bardziej ciemna w stronę dekoltu.
- Czyli możemy już iść na bal, ma się rozumieć?- zapytała Hermiony Ginny
- Jasne. Chodźcie za mną- powiedziała Miona do Tonks i Potter.
            Hermiona szła korytarzami Hogwartu w stronę Wielkiej Sali.Ale muszą się zdziwić, kiedy zobaczą wszystkich tych... ożywionych? Dobra, pamiętaj Mionka, masz zachować uśmiechniętą buźkę, ale po co?- Gryfonka biła się z własnymi myślami.
- Ciekawi mnie, czy Snape przejdzie na emeryturę, czy raczej znowu wstąpi na stanowisko nauczyciela Eliksirów?- zastanawiała się głośno Tonks
- Zaraz się o tym przekonamy, bo można będzie go o to zapytać. Jesteśmy na miejscu- odparła Ginny
          Niczym zjawa pojawił się przy nich Filch. W swoim wypłowiałym garniturze i dziwnym kapeluszu wyglądał nie mniej starsznie niż zwykle. Bez słowa otworzył im drzwi i zniknął marudząc coś niezrozumiałego pod nosem. Weszły do sali balowej najdyskretniej, jak się dało. Hermiona zobaczyła Dracona stającego do niej plecami i rozmawiającym z Zabinim. Podeszła do niego cichutko i zakryła mu oczy dłońmi
- Kto to?- zapytała zdezorientowany Malfoy
- Zgadnij- szepnęła mu słodko do ucha szatynka
- Miona- odparł blondyn i odwrócił się do dziewczyny
- Nie uwierzysz co się stało- powiedziała Hermiona
         Zaczęła opowiadać o wszystkim- o pokazaniu się osób, które kiedyś były martwe, o rozmowie z Tonks, Fredem i resztą. Gdy skończyła Draco zacmokał i popatrzył na ukochaną.
- Chcesz zatańczyć?
Hermiona, zaskoczona tym pytaniem, bez zastanowienia odparła:
- No jasne.
          Draco chwycił ja za rękę i zaczął prowadzić na parkiet. Gdy stanęli, blondyn chwycił ją w pasie i zrobił krok w tył. Hermiona niepewnie rozejrzała się po sali. Wszystkie pary oczy były zwrócone na nich. Dziewczyna poczuła, że zaczyna oblewać się rumieńcem na policzku. ''Niech ktoś dołączy do nas, na litośc boską'' pomyślała szatynka.
         Jak na zawołanie weszli na parkiet państwo Potter. Ukłonili się sobie nawzajem i zaczęli tańczyć. Następnie dołączyły do nich reszta par. Hermiona odetchnęła z ulgą. Draco popatrzył na nią ze zdziwieniem i zapytał:
- Coś nie tak?
Miona tylko pokręciła głową i odparła:
- Nic, nic.
        Reszta wieczoru zeszła dziewczynie bardzo szybko. Nim się obejrzała, wybiła już północ i bal się zakończył. Jutro opuści te mury już na zawsze. Nie zobaczy wielu znajomych osób, miejsc, sal. Siedziała teraz już w swoim dormitorium, pakując swoje ubrania do walizek.  Gdy skończyła, wzięła kąpiel z bąbelkami i wskoczyła do swojego ciepłego łóżka.
                                                                            *
       Hermiona obudziła się bardzo wcześnie. Zanim wstała z łóżka ziewnęła trzy razy, popatrzyła mętnie na swój pokój i skierowała się do łazienki. Stanęła przed lustrem i zaczęła myć zęby. Gdy skończyła, wzięła do ręki błyszczyk i pomalowała sobie nim usta. Następnie chwyciła tusz do rzęs i musnęła nim swoje rzęsy. Po półgodzinie wyszła z łazienki i wzięła ubrania już wczoraj przygotowane przez dziewczynę. Założyła kremowy T-shirt, jeansy, szary sweterek, różowo- szare trampki,  kolczyki w kształcie gwiazd oraz torebkę do której wpakowała najpotrzebniejsze rzeczy.
Zerknęła na zegarek. Dochodziła dziewiąta. Ma niecałe piętnaście minut na dotarcie na stację w Hogsmeade, wpakowanie walizek do pociągu i zajęcie miejsc. Spanikowała. Chwyciła swoje walizki i pędem ruszyła korytarzem w stronę wyjścia z Hogwartu. Co minutę spoglądała na zegarek. W ciągu dziesięciu minut była już na peronie. Gruby konduktor zagwizdał i ryknął:
- Pociąg Hogwart- Londyn odjeżdża za pięć minut!!!
       Miona podała swoje bagaże pewnemu czarodziejowi, który ładował walizki do schowka i weszła do pociągu. Ruszyła między przedziałami szukając przyjaciół. Wreszcie na końcu wagonu znalazła Dracona, Harry'ego, Ginny, Lunę i Neville'a. Uśmiechnęła się do nich a ci odpowiedzieli tym samym. Weszła do przedziału i usiadła między swoim chłopakiem a Luną.
- Już myśleliśmy, że zaspałaś!- powiedziała Luna
- Nie, po prostu straciłam poczucie czasu- odparła szatynka
Pociąg ruszył.
- Więc, żegnaj Hogwarcie!- zawołał Neville w stronę zamku
- Może zagramy w Eksplodującego Durnia?- zaproponował Harry
- Genialnie!- chórem odpowiedzieli wszyscy( oprócz Wybrańca, naturalnie)
       Harry wyciągnął grę. Zaczęli grać. Pierwszą serię wygrała Ginny. Harry następną. Gdy kończyli trzecią, Draco zapytał:
- A co z naszymi rodzicami?
- Zdecydowali się zostać na parę dni w Hogwarcie- odparł Neville
- Harry, gdzie będziesz mieszkał?- zapytała Miona Pottera
Chłopak zamyślił się na chwilę.
- Nad tym jeszcze nie myślałem. Mogę zacząć budować na nowo mój rodzinny dom... 
- Harry, jeśli kiedykolwiek będziesz czegoś potrzebował, masz nas, pamiętaj- zapewniła Harry'ego Luna. Wszyscy przytaknęli dziewczynie.
- No a ty Mionka?- zwrócił się do Hermiony Neville- Kupisz sobię jakąś chatę w Londynie czy będziesz mieszkać z rodzicami?
- Chwilowo będę mieszkała z rodzicami- zaczęła swoją odpowiedź Miona- Potem znajdę jakąś dobrze płatną pracę. Gdy będę miała wystarczająco dużo forsy, kupię sobie jakieś miłe, przytulne mieszkanie. Oczywiście będzie musiało mieć warunki idealne dla mojego kota, wiecie jaki on jest wrażliwy.. O MÓJ BOŻE!- krzyknęła i chwyciła Draco za rękę tak mocno, że ten syknął z bólu- ZOSTAWIŁAM KRZYWOŁAPA W HOGWARCIE!!! I CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ!? RAAAATUNKU!!
- Po pierwsze, Hermiona: przymknij się.- powiedziała Ginny- Po drugie- możesz napisać list do rodziców, żeby ci zabrali kota. Po co ta panika?
Nagle zabrzęczała komórka Hermiony. Dziewczyn westchnęła i odblokowała klawiaturę. Dostała wiadomość od mamy!
- Co to jest?- zapytał ciekawy Draco przyglądając się telefonie.
- Dostałam wiadomość od mamy!- krzyknęła Miona i zaczęła czytać na głos:
Hermiona!
Twój kot jest bezpieczny, mam go przy sobie. Po za tym, na balu zapomniałam ci powiedzieć, że będziesz miała rodzeństwo! Cieszysz się? Bo ja o tata bardzo!
                                               Ściskam
                                                 Mama
Szatynka musiała przeczytać sms'a trzy razy, zanim dotarło do niej sens tych słów.
- Hm..- zamyślił się Draco- Gratulację, Mionka. Będziesz miała rodzeństwo. Ciekawe czy chłopiec czy dziewczynka. Będzie do mnie mówić wujek! Ale fajnie! Będę wujkiem! Jeeej!
***
No cóż, spóźniłam sie z rozdziałem. Powody są dwa:
Tymczasowy brak weny
Szkoła
Mam nadzieję, że wam się spodobał :33


poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 13

      Hermiona obudziła się wraz z wschodem słońca.  Automatycznie skierowała się w stronę łazienki. Nalała do wanny ciepłej wody i płynu do mycia. Weszła do wanny i zaczęła rozmyślać. O wszystkim. Dobijało ją uczucie, że będzie jutro o dziesiątej musiała opuścić mury zamku. Już nigdy tu nie wróci. Wkroczy w dorosłość. Będzie miała swoje obowiązki, pracę, kiedyś dzieci. Ciekawe, co będzie mnie czekać tam, już w jakby drugiej części mojego życia?- zastanawiała się dziewczyna. Po godzinie spędzonej w łazience Hermiona przebrała się w czerwone rurki, kolczyki w kształcie serca, kremową koszulkę z nadrukiem i baletki w tym samym kolorze.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Hermiona rzuciła krótkie ''proszę''. Do jej dormitorium weszła Ginny. Ubrana była w jeansy, czerwone conversy, białą bluzkę z czerwonym sercem oraz pozłacaną biżuterię.
- Hej, Mionka!- powitała przyjaciółkę Ginny- Jak humorek?
- Dzięki, nieźle. Masz śliczną bluzkę- powiedziała Hermiona
- Och, dzięki. Dostałam ją od Harry'ego- powiedziała Ruda z dumą w głosie.
- Nie wiedziałam, że Potter ma jakieś wyczucie stylu- rzekła Hermiona, a widząc spojrzenie przyjaciółki, szybko dodała- Damskie, oczywiście.
- Taak. Też tak myślałam. Gdy dawał mi opakowanie, bałam się, że wybrał coś kompletnie nieładnego- powiedziała Ginny- ale kiedy wyciągnęłam tą bluzkę, zmieniłam zdanie. Okej, mamy jakieś pięć godzin na umalowanie się, wyperfumowanie i psychiczne przygotowanie do balu. Widziałaś może Lunę?
- Nie, a ty?- odparła Miona
- Ani ja.
Rozległo się pukanie do drzwi. Dziewczyny jednocześnie powiedziały ''wejść''. Weszła Luna. Miała na sobie koszulkę z nadrukiem, jeansowe rybaczki, ciemnogranatowe converse i czarne okulary przeciwsłoneczne.
- No normalnie Francja- elegancja!- krzyknęła Miona. Ginny i Luna wybuchnęły śmiechem
Mijały godziny. Wreszcie nadszedł czas, by przebrać się w sukienki i ruszyć na umówione miejsce do spotkania z partnerami. Była to oczywiście Wielka Sala. Dziewczyny czekały na Harry'ego, Draco i Nevilla jakieś dziesięć minut, zanim pojawili się w czarnych garniturach. Neville podszedł do Luny i ucałował ją w dłoń. Draco i Harry postąpili tak samo.
- Darujcie sobie te niepotrzebne ceregiele, chłopaki- marudziła Ginny- Chcę juz iść na bal!- Luna i Miona przytaknęły gorliwie
- Okej, więc zapraszamy na ten wyjątkowy wieczór, który będzie należał do nas- powiedział Draco. Hermiona wzięła go pod ramię i ruszyli (dosyć niepewnie) do wejścia. Gdy Filch otworzył im drzwi, wszystkim zaparło dech w piersiach.
      Wielka Sala wyglądała przepięknie. Z sufitu zwisały wstążki w różnych kolorach. Wszystkie stoły zostały usunięte. Po sali krzątały się tu i tam skrzaty domowe, zachęcając absolwentów i ich rodziny do wypicia drinka lub zjedzenia przekąski, które serwowali na  srebnych  tacach. Hermiona bez trudu zauważyła państwo Weasleyów i jej rodziców. Pani Granger była ubrana w piękną różową sukienkę na jednym ramiączku.
Hermiona podeszła z Draconem do rodziców. Ze zdziwieniem stwierdziła,że brzuch jej mamy nieco się zaokrąglił. Ale nie zwróciła na to szczególnej uwagi.
- Mamo! Tato!- wykrzyknęła Miona i uściskała swoich rodziców
- Pięknie wyglądasz, Hermionka -powiedział pan Granger
- Dzięki. Chciałabym wam przedstawić mojego chłopaka.. Draco Malfoya
Draco ucałował panią Granger w dłoń. Kobieta zachichotała cicho.
- Jaki dżentelmen! Hermiona dużo mówiła nam o tobie rzeczy...
- Niepochlebnych- dokończył za swoją żonę pan Granger
- Zmieniłem się- zapewnił go Draco- Nie zranię waszej pięknej córki.
- Mamy nadzieję- powiedział z uśmiechem pan Granger. Nagle rozległo się chrząknięcie tuż za plecami Hermiony i Draco. Ci odwrócili się i zobaczyli rodziców blondyna- Pana i panią Malfoy. Pani Malfoy była ubrana w kremową sukienkę z czarnych paskiem. 
-Synu, co to za piękna towarzyszka u twego boku?- zapytał Lucjusz Malfoy i obejrzał Hermionę od stóp do głów swoim przenikliwym wzrokiem.
- To... ee.. jest... aaa... Hermiona.....
- Jaka Hermiona?- zapytała z uśmiechem Narcyza Malfoy
- Ee...- Draco popatrzył na Hermionę wzrokiem Uratuj-Mnie-Z-Tej- Sytuacji- Granger.
- Hermiona Granger?- powtórzył Lucjusz- Hermiona! Jak ty się zmieniłaś! A to zapewne twoi rodzice? -popatrzył na państwo Granger- Miło mi poznać- uśmiechnął się
- Idźcie się zabawić, moi drodzy- zwróciła się do Hermiony i Draco pani Malfoy. Para ruszyła wolnym krokiem w stronę Neville'a.
- Czy ty widziałeś to, co zrobił twój ojciec?-zapytała Hermiona Draco
- Widziałem- odparł blondyn- I szczerze mnie to zdziwiło. Hej, możesz mi powiedzieć, co to za osoby stojące przy Lunie i Nevillu?
- Chyba wiem, kto to taki- powiedziała Miona z chytrym uśmieszkiem.
- Dzień dobry państwu-zwrócił się do mężczyzny i kobiety rozmawiającymi z uradowanym Nevillem Draco- Neville, kto to taki, jeśli mogę spytać?
- Aaaa, cześć, stary. To są moi rodzice. Mamo, tato, to jest Hermiona Granger. A to jej chłopak, Draco Malfoy. Hermiona, Fretka, to są moi rodzice, Frank i Alice.
Gryfonka i Ślizgon przywitali się z państwem Longbottom.
- Malfoy.. Syn Lucjusza Malfoya?- zapytał Frank Lobgbottom Dracona.- Twoja rodzina słynie z tego że...
- Popierali Voldzia- dokończył za niego Draco- Ale nie jestem taki jak mój ojciec. Przysięgam.
- Hmm. -zamyślił się Frank- No dobrze. Mogę cię zostawić z tą młodą damą.
Jakby od ciebie zależało, z kim się spotykam- pomyślała Hermiona
- Czy już całkowicie odzyskaliście pamięć?- zapytała Miona Alice Lonbottom
- Prawie. Umiemy wszystkie zaklęcia, i te takie najpotrzebniejsze czynności bez których nie dalibyśmy sobie rady w codziennym życiu. Mamy problem tylko z datami historycznymi, ale one raczej nie przydadzą nam się w życiu- mrugnęła do Hermiony pani Logbottom
            Drzwi do Wielkiej Sali rozwarły się. Weszła profesor McGonagall. Trzymała w ręku kartkę a za nią podążał mały profesor Flitwick, oboje ubrani w stroje wieczorowe.
Trzeba przyznać, że dyrektorka w dosyć jasnej, niebieskiej sukience wydawała się młodsza o całe dwadzieścia lat. Podeszła do podwyższenia u rozwinęła kartkę. Profesor Flitwick machnął energicznie różdżką i zaraz pokazało się duże pudło. Filius ustawił go przed sobą i otworzył wieko. Wyciągnął z niego kartkę i małego misia.
- Witam was wszystkich na Balu Pożegnalnym!- zabrała głos McGonagall- Ja profesor Flitwick rozdamy wam, absolwentom dyplomy i misia na pamiątkę ukończenia Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie! A więc- profesor Flitwick podał dyrektorce kartkę i misia- Zapraszam Melanie Anderws!
           Hermiona stanęła tuż obok Draco, Neville'a, Harry'ego, Ginny i Luny. Gdy wywołano już wszystkich absolwentów, Draco przyglądnął się uważnie misiowi.
- Wygląda zupełnie jak ty, Harry- powiedział do Pottera a reszta wybuchnęła śmiechem.
- Bardzo śmieszne-mruknął Harry
- Śmieszne, śmieszne, i nie próbuj zaprzeczać- rozległ się za nimi bardzo znajomy głos.
Był to Hagrid. Jak wszyscy nauczyciele, był ubrany bardzo elegancko. Jego broda i włosy nie wyglądały już tak ''dziko''. Były ładnie uczesane i zawiązane z kucyk.
- Hagridzie.. wyglądasz... Łał.- powiedziała Ginny
Hagrid wypiął dumnie pierś.
- Fajnie, no nie? Słodkie te misie. Są taaakie podobne do naszego Wybrańca- mrugnął do nich.
Wtem ktoś otworzył z wielkim hukiem drzwi. Był to Filch. Wyglądał na wystraszonego i podnieconego zarazem. Podbiegł do McGonagall i wymienił z nią parę zdań. Uśmiech na twarzy kobiety zniknął. Ruszyła za woźnym do wyjścia. Do Hermiony, Harry'ego i Ginny rzuciła krótko:
- Za mną. Musicie to zobaczyć.
Hermiona popatrzyła na Draco. Ten wzrokiem kazał jej iść. Ruszyła dosyć niepewnie za resztą. Ktoś za nią krzyknął:
- Bawić się, bawić!!
Gdy drzwi za nimi zamknęły się, zaczęła mówić profesor McGonagall:
- Zdarzyło się coś naprawdę dziwnego..
**
Tadam :D
Wszystkie komentarze mile widziane ;D

wtorek, 10 września 2013

Rozdział XII

           Miona i reszta uczniów wyszła z sali. Wszyscy byli bladzi. Do grupki Gryfonów przyłączyli się Blaise i Draco.  Blondyn zapytał Hermionę:
- Co napisałaś w ostatnim punkcie? Bo jeśli się nie mylę, to chodziło o oklumencję.
- Tak. To była oklumencja- powiedziała posępnie Hermiona. Ginny poklepała ją po ramieniu.
- Nie oblejesz, zobaczysz. Założę się, że będziesz miała najlepsze wyniki.
- Jasne..- mruknęła Miona. Szli w milczeniu. Każdy zaczął rozmyślać o swojej przyszłości, co będzie robił. Po dziesięciu minutach byli w lochach. Mieli teraz zdawać testy końcowe z eliksirów i transmutacji.
- Zastanawiam się, dlaczego połączyli transmutację z eliksirami?- powiedział wreszcie Harry
- Żeby oszczędzić nam godzin spędzonych na egzaminach- odparł Draco
- Nie sądzę- powiedziała Hermiona- Za tym musi kryć się jakaś tajemnica!
- Błagam cię, nie zaczynaj węszyć- mruknął posępnie Harry
- Ciekawe, kto węszył przez te wszystkie siedem lat.- powiedziała Mionka i z tryumfalną miną założyła ręce na klatce piersiowej- Ty i Ron naj..- urwała. Osunęła się na ziemię. Draco w mgnieniu oka znalazł się przy niej.
- Hermiona, nic ci nie jest?- zapytał z przerażeniem
- Nie.. tylko... na myśl o Ronie... tak mi się dziwnie robi. tak smutno.. i.. sam wiesz...-powiedziała cicho Miona
- Ja mam to samo- powiedziała Ginny do Hermiony- wstawaj, musimy już iść.
Hermiona zobaczyła nowego profesora eliksirów idącego w ich stronę. Ku jej zdziwieniu, wolała gdy Snape nauczał tej dziedziny magii. Z westchnieniem wstała i weszła z resztą do lochów.

Po godzinie egzaminów wszyscy udali się pod salę Historii Magii. Hermiona zjadła małą przekąskę, składającą się z batonika z kawałkami owoców. Wreszcie przyszedł ( a raczej przyleciał) profesor Binns. Bez słowa otworzył drzwi i zaprosił wszystkich do środka. Każdy zajął miejsce w ławce i dostał arkusz z pytaniami.
Tak było aż do wieczoru, kiedy wszyscy egzaminatorzy mogli odetchnąć i usiąść spokojnie przy wesoło trzaskającym kominku w Pokoju Wspólnym. Miona nie miała ochoty być teraz przy przyjaciołach, udała się więc do swojego dormitorium. Ku jej zaskoczeniu był tam jej chłopak. Miał w ręce małe pudełeczko.
- Proszę. Taki.. dowód miłości ode mnie dla ciebie- powiedział niesmiało
Hermiona zaciekawiona otworzyła pudełeczko. Był tam naszyjnik z serduszkiem i kluczykiem. Draco wyciągnął go z pudełeczka i zapiął dziewczynie na szyi podarunek.
- Jest piękny- zdołała wyszeptać Gryfonka. Blondyn uśmiechnął się.
- Chciałem, żeby coś znaczył. Wybrałem go, bo ty masz klucz do mojego serca.
- O co ci chodzi?- zapytała Hermiona
- Że ty masz... hm... brakuje mi zasobu słów- powiedział posępnie. Miona zachichotała i przytuliła się do ukochanego
- Powiedzmy, że ja mam klucz do twojego serca i w pewnym sensie należysz do mnie.
- Nie w pewnym sensie. Będę już na zawsze do ciebie należał- wyszeptał Draco do ucha Hermiony.
Długo potem rozmawiali. Wspominali stare czasy w Hogwarcie,śmieszne sytuacje. Wreszcie po północy Malfoy ucałował Mionę w czoło i życzył jej dobrej nocy, po czym udał się do lochów. Dziewczyna przebrała się w piżamę i poszła do łóżka.

Hermiona poczuła łaskotanie po policzku. Machnęła ręką i krzyknęła:
- Draco, jeśli jeszcze raz mnie połaskoczesz po policzku, do dostaniesz niezłego kopniaka w tyłek przy najbliższej sposobności!!!
I wstała z łóżka, żeby rzucić się na Dracona.
Problem w tym, że jego w pokoju nie było.
Na łóżku siedział Krzywołap i wpatrywał się w Mionę ze szczerym zdziwieniem.
- Ach..-westchnęła Hermiona i pogłaskała kota za uchem. Ten natychmiast zaczął mruczeć. Hermiona wstała z łóżka i otworzyła szafę. W co by się tu ubrać?- pomyślała. Zdecydowała się na jeansową koszulę z ćwiekami, czarne rurki, jasno brązowe botki i bransoletkę z ćwiekami. 
Nie zapomniała o naszyjniku. Schowała go pod ubraniem, tak, by nikt go nie widział. Nie miała zamiaru mieć setki spojrzeń na swój prezent od blondyna. Wzięła swoją torbę i poszła na śniadanie. W Wielkiej Sali byli już jej przyjaciele.
- Dzień doberek, Hermionka! Jak się spało?- zagadnął wesoło Neville
- Dzięki, Neville, dobrze. Ej, kiedy jest ten bal?
- Jutro? Chyba jutro jeśli się nie mylę.. - odparła Ginny- A to znaczy że...
- JASNY GWINT! -krzyknęła Hermiona. Wzięła swój niedojedzony tost i torbę i pędem ruszyła w stronęł wyjścia. Ginny poszła w ślad za nią. Harry wymienił spojrzenia z Nevillem
- Kobiety..

Miona wpadła do swojego dormitorium i rzuciła się do szafy. Otworzyła ją na oścież  i wyciągnęła z niej wszystko, co miała. Nie było tam sukienek. Niedługo potem weszła Ginny. Miała przy sobie torbę wypchaną czymś, co zapewne było sukienkami. Ruda skierowała się w stronę łóżka i wyrzuciła całą zawartość torby. 
- To są wszystkie twoje sukienki?- zapytała Hermiona Ginny
- Tak. Wybieraj, którą chcesz.- powiedziała Ruda.
Miona sięgnęła po ciemnoniebieską sukienkę ze zdobieniami przy dekolcie.
-Dobry wybór-pochwaliła ją Ginny- idź do łazienki, zobaczymy, jak będzie na tobie leżeć.
Po paru minutach Hermiona wyszła z łazienki i zaprezentowała się przyjaciółce. Ta gwizdnęła pod nosem.
- Bosko. Inaczej tego nie potrafię wyrazić.
Nagle coś zapukało do drzwi. Hermiona już ruszyła by otworzyć, gdy powstrzymała ją Ginny
- A jeśli to Draco? Nie może cię zobaczyć!- krzyknęła Ginny i wepchnęła Mionę do łazienki. Po chwili zawołała:
- Mionka, możesz wyjść, to tylko Luna!
Hermiona wyszła z łazienki. Podeszła do Krukonki i mocno ją przytuliła
- Luna, jak poszło na egzaminach? Nawet nie miałyśmy ostatnio  czasu porozmawiać! 
- Dobrze. Opowiedzcie mi, co się w ostatnim czasie zdarzyło. Tylko szybko, bo ja też nie mam kiecki.
Więc Hermiona i Ginny opowiedziały jej wszystko, co się im przytrafiło. Gdy już skończyły, Luna klasnęła w ręce.
- No, musimy dokonać wyboru co do sukienek! Widzę, że Mionka już sobie wybrała. I trzeba przyznać, że ma świetny gust.- Luna wstała i wzięła do ręki szarą, ze zdobieniami przy biuście sukienkę.
Weszła do łazienki o po minucie wyszła z niej, ubrana w nią. Luna prezentowała się wspaniale.
- Świetnie wygląda, prawda?- powiedziała do Ginny Hermiona.
- Taak, świetnie. Okej, ja wybrałam sobie taką- wzięła do ręki jasnofioletową sukienkę, dosyć podobną do kreacji Luny. 
- Jest piękna- wyszeptała cicho Luna
- Dokładnie- przytaknęła Miona- Ubieraj ją! Musimy zobaczyć, jak na tobie leży.
Ginny weszła do łazienki. Luna i Hermiona czekały na nią z dziesięć minut. Już zaczynały się niepokoić, gdy Ruda wyszła z łazienki. Wyglądała pięknie. Jak jakaś boginia grecka.
- Gin, ty..- powiedziała Luna z oszołomieniem
- Wyglądasz..- powiedziała Hermiona
- Pięknie?- dokończyła za nie Ginny
- Taak- powiedziały jednocześnie Luna i Miona. Dziewczyny podeszły do lustra w szafie Hermiony.
- Niedawno dostawałyśmy listy z Hogwartu..- zaczęła Luna
-.. a dzisiaj już idziemy na Bal Pożegnalny- dokończyła Ginny
- Niedawno jeszcze walczyłyśmy w Bitwie o Hogwart..- powiedziała cicho Miona- Tak wiele się zmieniło... Tyle czarodziejów zginęło.. Fred, Lupin, Tonks i reszta..
- Tęsknie za nimi- szepnęła Ruda
Hermiona przytuliła czule przyjaciółkę. Luna uczyniła to samo.
- Ja też za nimi tęsknie. Okej, koniec rozczulania! Kto ma ochotę na herbatkę u Hagrida? Weźmiemy nasze ofermy.
- Co masz na myśli mówiąc ''ofermy''?- zapytała Luna
- NASZE ofermy- powtórzyła Hermiona. Ginny zachichotała
- Aaaa, o to ci chodzi. Okej, weźmy te nasze ofiary losu- powiedziała ze śmiechem. Przebrały się w swoje codzienne ubrania i udały się po Neville'a, Harry'ego i Dracona. Gdy wszyscy już szli do Hagrida, Luna opowiadała przyjaciołom, jak  to Neville zaprosił ją na bal.
- Wiecie, bardzo się biedaczek stresował. Dziwnie się zachowywał, aż w końcu zapytałam, o co mu chodzi i czy dobrze się czuje, a on wypalił '' czy chcesz iść ze mną na bal?'' i zemdlał.
- Zemdlał?- powtórzył Draco zdziwiony- Czemu nic nam nie mówiłeś?- zwrócił się do Neville'a
- Bo.. nieważne- odparł Neville
Byli już przed chatką. Harry załomotał do drzwi. Te otworzyły się i w nich ukazał się Hagrid. Na ich widok uśmiechnął się szeroko i zaprosił ich do środka.
- Wchodźcie, wchodźcie. Tylu gości naraz jeszcze nie miałem!
Przyjaciele usiedli na wielkiej sofie. Kieł zaczął przytulać się do Dracona i Hermiony. Hagrid nalał każdemu po kubku herbaty i pokroił na talerzyk pysznie wyglądające ciasto.
- Spokojnie- uspokoił ich Hagrid- Nauczyłem się piec. Nie otrujecie się ani nie złamiecie zębów- puścił do nich oko.
I miał absolutną rację. Ciasto smakowało wybornie.
- Kiedyś byliście takimi małymi brzdącami, które dopiero co dostały list z Hogwartu,a  tu już szykujecie się na Bal Pożegnalny. Jak ten czas leci... Jeszcze pamiętam, kiedy Harry'ego odstawiałem na Privet Drive- otarł łzę wielką chusteczką w białe kropki.
- Hagridzie, czy będziesz na Balu Pożegnalnym?- zapytała Luna
- Oczywiście, że będę! Muszę zobaczyć, jak będziecie się bawić!- odparł Hagrid
- Czy to będzie coś w stylu Balo Bożonarodzeniowego?- zapytał Harry
- Nie, Harry, spokojnie. Nie będziesz musiał tańczyć na oczach wszystkich ludzi- powiedział ze śmiechem Hagrid. Reszta wybuchnęła śmiechem. 
Po dwóch godzinach spędzonych na rozmowie i wspominania ''dawnych czasów'' w Hogwarcie z Hagridem, wszyscy pożegnali się z półolbrzymem i udali się do swoich Pokoi Wspólnych. Hermiona, zamknąwszy drzwi do dormitorium, błyskawicznie się umyła i zapadła w sen. Jutro jest ważny dzień. Bardzo ważny. I on bardzo przewróci im w życiu. 
**
Hejooo
Nie komentujecie! :////
Znacie zasadę, że czytasz=komentujesz?
Prosiłabym trzymać się tej zasady, bo komentarze bardzo działają na wenę.
Miłego czytania! :*

sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział XI

- Panna Granger do mnie!!!- ryknął ktoś przy wejściu do Wielkiej Sali. Była to profesor Trelawney. Czegóż ona chce od Miony? Hermiona odeszła od stołu i podeszła do nauczycielki. Ta oznajmiła krótko:
- Chodź za mną.
       Poszły korytarzem. Wreszcie dotarły do wieży. Brązowooka zorientowała się, że zmierzają w stronę sali do wróżbiarstwa. Stara profesorka otworzyła kluczem drzwi i gestem zaprosiła Mionę do środka.
W jej nozdrza uderzył zapach wielu perfum i Ognistej Whisky. Usiadła w wysokim fotelu przed biurkiem. Profesor Trelawney zajęła miejsce przed biurkiem i wyjęła z niego dwie szklaneczki i sok dyniowy. Nalała do nich i podała jeden Hermionie.
- Proszę, pij. Będziemy dużo rozmawiać.
Miona posłusznie zaczęła spożywać napój.
- Więc masz wizje, prawda? Bardzo interesujące..
Dziewczyna zakrztusiła się sokiem. Gdy atak kaszlu przeszedł Mionie, zdołała wykrztusić:
- Skąd pani o tym wie?
- Jestem jasnowidzem, skarbie. Widzę i wiem wiele rzeczy- odparła Trelawney. Minę miała poważną.- Chciałabym z tobą o tym pomówić. Otóż, wizje przydarzają się tylko nadzwyczajnym czarodziejom i czarownicom.
- Nie jestem nadzwyczajna- przerwała jej Hermiona
- Ależ jesteś, moja droga. Masz wielkie serce. Pomogłaś w zniszczeniu Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać
- Voldemorta- przerwała jej po raz drugi Hermiona. Profesorka wzdrygnęła się na dźwięk tego słowa.
- Mniejsza o to. To wystarczy, by mieć wizje. A wież mi, wizje są bardzo przydatne w życiu.
- Dlaczego?- zapytała Miona
-  Bo wiesz, co wydarzy się w najbliższym czasie. Możesz zmienic ich bieg. Ale są też słabe strony. Zdarza się, że są też fałszywe wizje. Na pewno zdarzą ci się takie przynajmniej raz w życiu.
- Czy.. czy te wizje będą już.. do końca życia?- zapytała Hermiona
- Oczywiście. A teraz możesz już iść.
- N-naprawdę?- zająknęła sie Miona
- Chyba nie myślałaś, że będziesz wysłuchiwać starej Trelawney? Idź dziecko, za chwilę zaczną się lekcje.
          Hermiona nie miała innego wyboru i opuściła gabinet profesor Trelawney. Jako pierwszą lekcję miała zielarstwo, toteż udała się na błonia w stronę cieplarni. Byli już tam Harry, Ginny i Neville. Draco miał teraz zaklęcia z Puchonami.
- Gdzie cię zaprowadziła ta stara wariatka?-zapytał Neville
- Do swojego gabinetu. Słuchajcie...
Miona powiedziała im wszystko, czego się dowiedziała u Trelawney.
- Uau!- krzyknął Harry- Ty to masz szczęście!
- Niby jakie?- prychnęła Hermiona
- Bo wiesz, co się wydarzy- odparł Harry- Ginny dostała list od George'a.
- Daj mi go- powiedziała Hermiona do Ginny. Ruda podała jej list. Gryfonka rozwinęła go i zaczęła głośno czytać:
Droga Ginny!
Wczoraj do Nory przybył Ron. Wpadł na krótko i narobił wiele zamieszania. Oznajmił, że ma chłopaka i jest mugolskim dilerem oraz że wyrzeka się naszej rodziny. Mama dostała palpitacji serca i tata musiał ją zawieść do Świętego Munga. Jest tam do dziś, ale pod koniec tego tygodnia może ją wypiszą. Wiesz coś o tym? A po za tym- wiesz, że jutro macie już owutemy?
                                              Całuję
                                              George
- Już jutro?!- wrzasnęła ze strachem Miona
- Tak, już jutro- powiedział posępnie Neville- na pewno obleję.
- Nie mów tak. O, już lekcje się zaczynają- powiedział Harry słysząc, że wielki dzwon zaczął ogłaszać wszystkim uczniom, by udali się na lekcje.
            Nie minęła minuta gdy wszyscy- Krukoni i Gryfoni- zauważyli idącą małą, tęgą postać. Była to profesor Sprout. Otworzyła im cieplarnie numer jeden i wszyscy weszli do środka. 
            Pod koniec dnia Hermiona siedziała w swoim dormitorium. Malowała sobie paznokcie u nóg na kolor zielony, gdy do jej okna zastukała sowa. Miona podeszła do okna i otworzyła je wpuszczają ptaka. Upuścił małą paczuszkę wprost na głowę Miony i wyleciała z pokoju. Hermiona rozerwała papier i otorzyła pudełko. W nim były ulubione ciasteczka dziewczyny z lukrem. Doczepione do nich była mała karteczka. Gryfonka wzięła ją do ręki i przeczytała:
Smacznego, skarbie. Powodzenia na owutemach.
                                         Rodzice.
Hermiona uśmiechnęła się do siebie. Spojrzała na zegar. Była dopiero osiemnasta. Jedząc ciasteczka Hermiona do późnej nocy powtarzała sobie cały materiał. Obudziła się na łóżku obok stosu książęk i okruchów po ciastkach. Wzięła szybki prysznic i ubrała się w pomarańczową bluzkę
miętowe conversy i ciemne jeansy. 

Wzięła swoja torbę i poszła na śniadanie. W Wielkiej  Sali zebrało sie już połowa siódmioklasistów. Wsród nich byli Ginny, Neville i Harry. Miona dostrzegła swojego ukochanego. Minę miał wystraszoną. To samo mozna było powiedzieć o jej przyjaciołach i reszcie zebranych. Zajęła miejsce między Nevillem a pewną Gryfonką o jasnych blond włosach. Teraz Hermiona doszła do wniosku, że nie jest głodna.
- No zjedz.- nalegał Harry
- Nie jestem głodna, powtarzam to już ósmy raz- odparła Hermiona po kwadransie.
- Musimy już iść- powiedział Neville widząc, że wszycy wychodzą. Przyjaciele udali się pod salę do OPCM. Weszli do środka i zajęli osobne ławki. Zaczęło się.

**
Przepraszam, że tak długo to trwało. Zbliża się początek roku szkolnego, więc rozdziały będą się ukazywać troszkę później :) Miłego czytania

czwartek, 22 sierpnia 2013

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 10 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 10 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 10 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Dostałam nominajcę od: http://jednoczesniedwieosoby.blogspot.com/ za co serdecznie dziękuję
Odpowiedzi na pytania.

1. Od kiedy zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
Trudno powiedzieć- kiedyś napisałam opowiadanie do szkoły i tak spodobało mi sie pisanie, że postanowiłam założyć bloga.
2. Twoja ulubiona książka?
Harry Potter, Władca Pierścieni, Opowieści z Narnii.
3. Twoja ulubiona postać? Dlaczego akurat ona?
Severus Snape. Bo choć był wredny, pokazuje, że prawdziwa miłość trwa nawet po śmierci. 
4. Dlaczego wybrałaś taką, a nie inną tematykę na bloga?
Bo Dramione to mój ulubiony parring 
5. Jaki był powód, że zaczęłaś pisać?
Powrót do punktu 1.
6. Masz jakieś inspiracje?
Cóż.. Można powiedzieć, że inspirację czerpię z różnych rzeczy, czasem kompletnie niezwiązanych z pisaniem, np. picie herbaty. XD
7. Jakie jest Twoje życiowe motto?
Nie daj się podporządkować innym.
8. Kto jest Twoim ulubionym aktorem, a kto aktorką?
Orlando Bloom, Helena Bohnam Carter.
9. Ulubiony film?
Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 2 oraz cała trylogia Władcy Pierścieni.
10. Co sądzisz o Dramione?
Że jest świetnym parringiem <3

Pytania do nominowanych blogów:
1. Masz rodzeństwo?
2. Dlaczego taka tematyka?
3. Masz jeszcze jakieś zainteresowania?
4. Draco vs. Ron
5. Piszesz jeszcze jakieś blogi? Jak tak, to podaj linka
6. Ulubiony gatunek muzyki
7. Idealny chłopak/ dziewczyna?
8. Śmierciożercy czy Zakon?
9. Czy adminujesz jakąs stronkę?
10. Do której klasy teraz idziesz?

Wiem, pytania do dupy. Ale co poradzić?