- Co napisałaś w ostatnim punkcie? Bo jeśli się nie mylę, to chodziło o oklumencję.
- Tak. To była oklumencja- powiedziała posępnie Hermiona. Ginny poklepała ją po ramieniu.
- Nie oblejesz, zobaczysz. Założę się, że będziesz miała najlepsze wyniki.
- Jasne..- mruknęła Miona. Szli w milczeniu. Każdy zaczął rozmyślać o swojej przyszłości, co będzie robił. Po dziesięciu minutach byli w lochach. Mieli teraz zdawać testy końcowe z eliksirów i transmutacji.
- Zastanawiam się, dlaczego połączyli transmutację z eliksirami?- powiedział wreszcie Harry
- Żeby oszczędzić nam godzin spędzonych na egzaminach- odparł Draco
- Nie sądzę- powiedziała Hermiona- Za tym musi kryć się jakaś tajemnica!
- Błagam cię, nie zaczynaj węszyć- mruknął posępnie Harry
- Ciekawe, kto węszył przez te wszystkie siedem lat.- powiedziała Mionka i z tryumfalną miną założyła ręce na klatce piersiowej- Ty i Ron naj..- urwała. Osunęła się na ziemię. Draco w mgnieniu oka znalazł się przy niej.
- Hermiona, nic ci nie jest?- zapytał z przerażeniem
- Nie.. tylko... na myśl o Ronie... tak mi się dziwnie robi. tak smutno.. i.. sam wiesz...-powiedziała cicho Miona
- Ja mam to samo- powiedziała Ginny do Hermiony- wstawaj, musimy już iść.
Hermiona zobaczyła nowego profesora eliksirów idącego w ich stronę. Ku jej zdziwieniu, wolała gdy Snape nauczał tej dziedziny magii. Z westchnieniem wstała i weszła z resztą do lochów.
Po godzinie egzaminów wszyscy udali się pod salę Historii Magii. Hermiona zjadła małą przekąskę, składającą się z batonika z kawałkami owoców. Wreszcie przyszedł ( a raczej przyleciał) profesor Binns. Bez słowa otworzył drzwi i zaprosił wszystkich do środka. Każdy zajął miejsce w ławce i dostał arkusz z pytaniami.
Tak było aż do wieczoru, kiedy wszyscy egzaminatorzy mogli odetchnąć i usiąść spokojnie przy wesoło trzaskającym kominku w Pokoju Wspólnym. Miona nie miała ochoty być teraz przy przyjaciołach, udała się więc do swojego dormitorium. Ku jej zaskoczeniu był tam jej chłopak. Miał w ręce małe pudełeczko.
- Proszę. Taki.. dowód miłości ode mnie dla ciebie- powiedział niesmiało
Hermiona zaciekawiona otworzyła pudełeczko. Był tam naszyjnik z serduszkiem i kluczykiem. Draco wyciągnął go z pudełeczka i zapiął dziewczynie na szyi podarunek.
- Jest piękny- zdołała wyszeptać Gryfonka. Blondyn uśmiechnął się.
- Chciałem, żeby coś znaczył. Wybrałem go, bo ty masz klucz do mojego serca.
- O co ci chodzi?- zapytała Hermiona
- Że ty masz... hm... brakuje mi zasobu słów- powiedział posępnie. Miona zachichotała i przytuliła się do ukochanego
- Powiedzmy, że ja mam klucz do twojego serca i w pewnym sensie należysz do mnie.
- Nie w pewnym sensie. Będę już na zawsze do ciebie należał- wyszeptał Draco do ucha Hermiony.
Długo potem rozmawiali. Wspominali stare czasy w Hogwarcie,śmieszne sytuacje. Wreszcie po północy Malfoy ucałował Mionę w czoło i życzył jej dobrej nocy, po czym udał się do lochów. Dziewczyna przebrała się w piżamę i poszła do łóżka.
Hermiona poczuła łaskotanie po policzku. Machnęła ręką i krzyknęła:
- Draco, jeśli jeszcze raz mnie połaskoczesz po policzku, do dostaniesz niezłego kopniaka w tyłek przy najbliższej sposobności!!!
I wstała z łóżka, żeby rzucić się na Dracona.
Problem w tym, że jego w pokoju nie było.
Na łóżku siedział Krzywołap i wpatrywał się w Mionę ze szczerym zdziwieniem.
- Ach..-westchnęła Hermiona i pogłaskała kota za uchem. Ten natychmiast zaczął mruczeć. Hermiona wstała z łóżka i otworzyła szafę. W co by się tu ubrać?- pomyślała. Zdecydowała się na jeansową koszulę z ćwiekami, czarne rurki, jasno brązowe botki i bransoletkę z ćwiekami.
Nie zapomniała o naszyjniku. Schowała go pod ubraniem, tak, by nikt go nie widział. Nie miała zamiaru mieć setki spojrzeń na swój prezent od blondyna. Wzięła swoją torbę i poszła na śniadanie. W Wielkiej Sali byli już jej przyjaciele.
- Dzień doberek, Hermionka! Jak się spało?- zagadnął wesoło Neville
- Dzięki, Neville, dobrze. Ej, kiedy jest ten bal?
- Jutro? Chyba jutro jeśli się nie mylę.. - odparła Ginny- A to znaczy że...
- JASNY GWINT! -krzyknęła Hermiona. Wzięła swój niedojedzony tost i torbę i pędem ruszyła w stronęł wyjścia. Ginny poszła w ślad za nią. Harry wymienił spojrzenia z Nevillem
- Kobiety..
Miona wpadła do swojego dormitorium i rzuciła się do szafy. Otworzyła ją na oścież i wyciągnęła z niej wszystko, co miała. Nie było tam sukienek. Niedługo potem weszła Ginny. Miała przy sobie torbę wypchaną czymś, co zapewne było sukienkami. Ruda skierowała się w stronę łóżka i wyrzuciła całą zawartość torby.
- To są wszystkie twoje sukienki?- zapytała Hermiona Ginny
- Tak. Wybieraj, którą chcesz.- powiedziała Ruda.
Miona sięgnęła po ciemnoniebieską sukienkę ze zdobieniami przy dekolcie.
-Dobry wybór-pochwaliła ją Ginny- idź do łazienki, zobaczymy, jak będzie na tobie leżeć.
Po paru minutach Hermiona wyszła z łazienki i zaprezentowała się przyjaciółce. Ta gwizdnęła pod nosem.
- Bosko. Inaczej tego nie potrafię wyrazić.
Nagle coś zapukało do drzwi. Hermiona już ruszyła by otworzyć, gdy powstrzymała ją Ginny
- A jeśli to Draco? Nie może cię zobaczyć!- krzyknęła Ginny i wepchnęła Mionę do łazienki. Po chwili zawołała:
- Mionka, możesz wyjść, to tylko Luna!
Hermiona wyszła z łazienki. Podeszła do Krukonki i mocno ją przytuliła
- Luna, jak poszło na egzaminach? Nawet nie miałyśmy ostatnio czasu porozmawiać!
- Dobrze. Opowiedzcie mi, co się w ostatnim czasie zdarzyło. Tylko szybko, bo ja też nie mam kiecki.
Więc Hermiona i Ginny opowiedziały jej wszystko, co się im przytrafiło. Gdy już skończyły, Luna klasnęła w ręce.
- No, musimy dokonać wyboru co do sukienek! Widzę, że Mionka już sobie wybrała. I trzeba przyznać, że ma świetny gust.- Luna wstała i wzięła do ręki szarą, ze zdobieniami przy biuście sukienkę.
Weszła do łazienki o po minucie wyszła z niej, ubrana w nią. Luna prezentowała się wspaniale.
- Świetnie wygląda, prawda?- powiedziała do Ginny Hermiona.
- Taak, świetnie. Okej, ja wybrałam sobie taką- wzięła do ręki jasnofioletową sukienkę, dosyć podobną do kreacji Luny.
- Jest piękna- wyszeptała cicho Luna
- Dokładnie- przytaknęła Miona- Ubieraj ją! Musimy zobaczyć, jak na tobie leży.
Ginny weszła do łazienki. Luna i Hermiona czekały na nią z dziesięć minut. Już zaczynały się niepokoić, gdy Ruda wyszła z łazienki. Wyglądała pięknie. Jak jakaś boginia grecka.
- Gin, ty..- powiedziała Luna z oszołomieniem
- Wyglądasz..- powiedziała Hermiona
- Pięknie?- dokończyła za nie Ginny
- Taak- powiedziały jednocześnie Luna i Miona. Dziewczyny podeszły do lustra w szafie Hermiony.
- Niedawno dostawałyśmy listy z Hogwartu..- zaczęła Luna
-.. a dzisiaj już idziemy na Bal Pożegnalny- dokończyła Ginny
- Niedawno jeszcze walczyłyśmy w Bitwie o Hogwart..- powiedziała cicho Miona- Tak wiele się zmieniło... Tyle czarodziejów zginęło.. Fred, Lupin, Tonks i reszta..
- Tęsknie za nimi- szepnęła Ruda
Hermiona przytuliła czule przyjaciółkę. Luna uczyniła to samo.
- Ja też za nimi tęsknie. Okej, koniec rozczulania! Kto ma ochotę na herbatkę u Hagrida? Weźmiemy nasze ofermy.
- Co masz na myśli mówiąc ''ofermy''?- zapytała Luna
- NASZE ofermy- powtórzyła Hermiona. Ginny zachichotała
- Aaaa, o to ci chodzi. Okej, weźmy te nasze ofiary losu- powiedziała ze śmiechem. Przebrały się w swoje codzienne ubrania i udały się po Neville'a, Harry'ego i Dracona. Gdy wszyscy już szli do Hagrida, Luna opowiadała przyjaciołom, jak to Neville zaprosił ją na bal.
- Wiecie, bardzo się biedaczek stresował. Dziwnie się zachowywał, aż w końcu zapytałam, o co mu chodzi i czy dobrze się czuje, a on wypalił '' czy chcesz iść ze mną na bal?'' i zemdlał.
- Zemdlał?- powtórzył Draco zdziwiony- Czemu nic nam nie mówiłeś?- zwrócił się do Neville'a
- Bo.. nieważne- odparł Neville
Byli już przed chatką. Harry załomotał do drzwi. Te otworzyły się i w nich ukazał się Hagrid. Na ich widok uśmiechnął się szeroko i zaprosił ich do środka.
- Wchodźcie, wchodźcie. Tylu gości naraz jeszcze nie miałem!
Przyjaciele usiedli na wielkiej sofie. Kieł zaczął przytulać się do Dracona i Hermiony. Hagrid nalał każdemu po kubku herbaty i pokroił na talerzyk pysznie wyglądające ciasto.
- Spokojnie- uspokoił ich Hagrid- Nauczyłem się piec. Nie otrujecie się ani nie złamiecie zębów- puścił do nich oko.
I miał absolutną rację. Ciasto smakowało wybornie.
- Kiedyś byliście takimi małymi brzdącami, które dopiero co dostały list z Hogwartu,a tu już szykujecie się na Bal Pożegnalny. Jak ten czas leci... Jeszcze pamiętam, kiedy Harry'ego odstawiałem na Privet Drive- otarł łzę wielką chusteczką w białe kropki.
- Hagridzie, czy będziesz na Balu Pożegnalnym?- zapytała Luna
- Oczywiście, że będę! Muszę zobaczyć, jak będziecie się bawić!- odparł Hagrid
- Czy to będzie coś w stylu Balo Bożonarodzeniowego?- zapytał Harry
- Nie, Harry, spokojnie. Nie będziesz musiał tańczyć na oczach wszystkich ludzi- powiedział ze śmiechem Hagrid. Reszta wybuchnęła śmiechem.
Po dwóch godzinach spędzonych na rozmowie i wspominania ''dawnych czasów'' w Hogwarcie z Hagridem, wszyscy pożegnali się z półolbrzymem i udali się do swoich Pokoi Wspólnych. Hermiona, zamknąwszy drzwi do dormitorium, błyskawicznie się umyła i zapadła w sen. Jutro jest ważny dzień. Bardzo ważny. I on bardzo przewróci im w życiu.
**
Hejooo
Nie komentujecie! :////
Znacie zasadę, że czytasz=komentujesz?
Prosiłabym trzymać się tej zasady, bo komentarze bardzo działają na wenę.
Miłego czytania! :*
Świetny rozdział! Świetne sukienki! *.* Już się nie mogę doczekać balu. :*
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz *-* Inspirujesz <3 . Kiedy następny, bo już dygoczę z wrażenia ^^
OdpowiedzUsuńJeju, świetne! Dzisiaj robiłam porządek w zakładkach, znalazłam twój blog, lecz nie pamiętałam, który to. Włączyłam, a tu tyle nowych rozdziałów! Pisz dalej! Zapraszam do mnie - blog dramionedracoandhermione.blogspot.com jest przeniesiony na adres miloscumieraostatnia.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne sukienki ;)
Kiedy kolejny ? :)
Weny życzę ;D