Gdy zeszłam na dół do kuchni, Draco już tam był i stał przy kuchence. Na sobie miał fartuch mojej mamy. Bardzo śmiesznie wyglądał. Cichutko usiadłam przy stole i czekałam, zanim się zorientuje, że nie jest sam w pomieszczeniu. W kuchni rozchodził się przyjemny zapach.
Siedziałam cichutko i uważnie przyglądałam się Draconowi. Trwałam tak z dziesięć minut,zanim Draco nałożył na dwa talerze przygotowane przez niego jedzenie i odwrócił się by je dać na stół. Gdy mnie zobaczył, wytrzeszczył oczy i powiedział zaszokowany:
-Hermiona! Myślałem, że śpisz.
-Ale wstała. Weź zdejmij ten fartuch bo wyglądasz w nim jak idiota.- Draco ściągnął fartuch mojej mamy- Cóż tam takiego p upichciłeś?- zapytała po chwili spoglądając na dwa głębokie talerze w rękach Fretki.
-O.To.-powiedział Draco przyglądając się posiłkom- to jest... zupa.
-Zupa? A jaka?
-Eee... zobaczyłem kartkę z przepisem na zupkę z grzankami, więc sobie pomyślałem, że zrobię ją nam na śniadanie, a przy okazji,. sprawię tobie miłą niespodziankę.-odparł blondyn podając talerze na stole i zasiadając przy nim.
-Łyżki- powiedział po chwili, widząc, że nie mamy przy sobie sztućców. Gdy wrócił, zaczęliśmy jeść. Śniadanie odbyło się w milczeniu, a gdy skończyliśmy jeść, wstałam od stołu biorąc talerze i sztućce. Przechodząc obok Dracona, ucałowałam go w policzek i szepnęłam mu do ucha
-Dziękuję, kochanie.
Pozmywałam i orzekłam, że musimy się zbierać. Draco przytaknął na tę propozycję, po czym ruszył do holu po nasze kurtki. Pomógł mi założyć swoją własną kurtkę i wyszliśmy z domu, zamykając go na klucz. Przy furtce chwyciliśmy się za ręce i deportowaliśmy się pod Walt Street.
Przed moimi oczyma stanął wielki budynek o bordowym kolorze. Ruszyliśmy w stronę wejścia. Poszliśmy pod drzwi mieszkania, którego adres był zapisany w ogłoszeniu.Zadzwoniliśmy. Draco bardzo fascynował się windę, którą wyjechaliśmy na piętro. Wreszcie drzwi otworzyły się. Stanęła mi przed oczami niska, o wrednym wyrazie twarzy kobieta. Miała czarne jak noc włosy i bardzo mocny makijarz. Na jej palcu błyszczał pierścionek z wielkim brylantem, który w słońcu mnie lekko oślepił.
- O, to ty jesteś Hermiona Granger?- zapytała radośnie
-Tak, to ja, a to mój chłopak, Draco Malfoy-przedstawiłam Fretkę
-Wejdźcie, pewnie chcecie obejrzeć mieszkanie-powiedziała do mnie i zanim zdąrzyliśmy z Draco coś odpowiedzieć, zostastaliśmy wepchnięci znienacka do holu mieszkania. Ściany były pomalowane z jasnobrązowo, co w porównaniu ze świecami palącymi się na stoliku z wazonikiem kwiatów dawało bardzo przytulny nastrój. Stoliczek znajdował się po lewej stronie holu a nad nim wisiał piękny obraz przedstawiający krajobraz Szkocji, który był kolosalnie podobny do miejsca, gdzie leży Hogwart. Po prawej stronie znajdował się półka na buty i kurtki. Przeszliśmy dalej. Prawdopodobnie znajdowaliśmy się w salonie, bo była tam wielka biała sofa, telewizor i czarne pianino.
-Po lewej stronie jest wejście do kuchni i jadalni, po prawej do sypialni, łazienki i pokoju dla dziecka- oznajmiła mi właścicielka mieszkania- Zostawiam was samych-mrugnęła do mnie i gdzieś zniknęła.
Spojrzałan na Dracona. Podobnie jak ja, był oczarowany mieszkaniem.
W całkowitym milczeniu udaliśmy się we własne strony. Ja poszłam na prawą stronę mieszkania, blondyn na lewą. Otworzyłam ostrożnie drzwi. Weszłam do średniej wielkości sypialni, która od razu podbiła moje serce. Łóżko było ogromne. I wygodne. Nie byłabym sobą, gdyby nie położyłabym się na tym łóżku. Oczywiście zatuszowałam wszystkie możliwe ślady mówiące, że ktoś na nim leżał. W kącie pokoju znajdował się fotel a obok niego stolik z lampką nocną. Po lewej stronie fotelu stała półka z książkami.
Przy drzwiach znajdowała sie czarna komoda, która świetnie współgrała z kolorami ścian, bo były one białe. Lubię, gdy w pokoju jest jasno. Weszłam do następnego pomieszczenia. Była nim łazienka. Cóż tu dużo mówić- jak to łazieinka, miała prysznic, lustro i inne nezbędne rzeczy, które się znajdują w takich pomieszczeniach.
Przeszłam dalej. Znajdowałam się teraz w pokoju dla dziecka. Na wprost od drzwi było łóżeczko a obok niego szafla. Po lewej stronie stał kufer z zabawkami. Podeszłam do komody, na której był miś. Wzięłam go do ręki i uśmiechnęłam się do siebie. Czułam w sercu, że to jest moje miejsce, gdzie będę szczęśliwa z Draco. Może kiedyś będę tutaj zaglądała bardzo często, bo będę musiała pobawić się z własnym dzieckiem lub przewinąc mu pieluchę. Odłożyłam misia na swoje moiejsce i wyszłam z pomieszczenia. Znów byłam w salonie. Po chwili przyszedł Draco. Miał błysk w oczach, co oznaczało, że jest bardzo podniecony
-Hermiona, kochanie, koniecznie musisz zobaczyć kuchnię i jadalnie. Są genialne.
- Tak samo jak ty łazienkę, sypailnię i pokój dla dziecka.
Oprowadzilismy się nawzajem po pomieszczeniu w których nie byliśmy.Kuchnia i jadalnie zostału utrzymane w stylu śródziemnomorskim.Gdy pokazałam Draconowi pokoik dla dziecka, blondyn objął mnie i spytał:
-Bierzemy?
Bez chwili wahania odparłam:
-Oczywiście.
*
-Czyli mam rozumieć, że chcecie kupić to mieszkanie?- zapytała nas Mia siadając w fotelu w salonie podając mi i Draco herbatę.
- Tak- odparłam
- Kiedy zamierzacie zacząć załatwiać z wszelakimi formularzami?- zapytała właścicielka
- Am..- zaczęłam i spojrzałam na Draco
- Chyba możemy wszystko zaczynać w przyszłym tygodniu- dokończył na mnie Malfoy
- Świetnie- uśmiechnęła się Mia
- Czy będziemy musieli wprowadzić się z własnymi meblami?- tym razem to ja zapytałam
- Nie- odparła mi kobieta- Nie mieszkam tu juz od jakiegoś roku. Wpadam tu tylko po to, by postrzątać i popodlewać kwiatki. Dopiero dwa miesiące temu ja i mój narzeczony zdecydowaliśmy się by je sprzedać- rozglądnęła się po pokoju i spytała:
- Na pewno chcecie je kupić?
- Oczywiście!- odparliśmy chórem- Dlaczego nie chcielibyśmy go kupić?-zapytałam
- Wielu było chętnych na to mieszkanie- powiedziała smutno Mia- Ale po kilku dniach rezygnowali.
- Dlaczego?- zapytał mój ukochany
- Ponieważ twierdzili, że jest ono brzydkie i niewarte tych pięniędzy, za które chcę je sprzedać, lub że tutaj straszy.
- Straszy?- powtórzyłam- Bzdura! Przecież duchy NIE ISTNIEJĄ!
Taa. Jasne. Gdy tylko wprowadzę się do tego mieszkania, wywrócę go do góry nogami, dopóki nie znajdę gdzieś bogina. Już ja się nim zajmę.
- Wiem, że nie istnieją. Widać, że jesteście młodzi, więc dam wam z racji tego zniżkę.
- O ile?-- zapytał Draco zanim zdąrzyłam go kopnąć pod stolikiem do kawy.
- O połowę- z uśmiechem odparła Mia
Siedzieliśmy tak jeszcze z godzinę, zanim razem z Malfoyem wstałam i oznajmiłam, że musimy się zbierać do domu. Tam czekał na nas list od mamy i Ginny . Otworzyłam pierwsze list mamy. Brzmiał tak:
Mionka, jutro o 15:30 wrócimy na KIngs Cross pociągiem Londyn- Hogwart.Czy możesz nas odebrać?
Mama
Drugi list, czyli Ginny był krótki i zwięzły, taki jak mamy:
Hermiona, nie uwieżysz. Ron napisał! Dostałam list w Norze, gdy wróciłam z domu Harry'ego i jego rodziców. Jeśli będziesz chciała, to przyślę Ci jego list. Może umówimy się na spotkanie? Jeśli jesteś za tym, odpisz. Ja proponuję małą, nową londyńską kawiarenkę o 16, we wtorek, czyli pojutrze, bo wiem, że libisz zapominać takie błahe rzeczy ;)
Ginny
Zajęło mi trochę czasu, zanim zrozumiałam sens terści listu mojej przyjaciółki. Jak ona mogła myśleć, że nie będę chciała czytać listu Rona wysłanego do niej! Muszę wiedzieć, co on tam napisał! Bez wachania odpisałam, żeby przesłała mi list. Dodałam w nim także, że zgadzam się co do spotkania. To był idealny moment na przekazanie jej wiadomości o zamiarze kupna domu i chęci zamieszkania razem z Draco. Już wiedziałam, jak na to zareaguje Ruda. Byłam w salonie i oglądałam telewizję gdy coś zastukało do okna. Bez namysłu podeszłam i otworzyłam okno. Przede mną stała rozradowana mała płomykówka. Od razu rozpoznałam w niej Świnkę. Za nią zerkał na mnie duży puchacz. W dziobie trzymał najnowszy numer ''Proroka Codziennego'' Odebrałam od niego gazetę i zapłaciłam mu. Gdy odleciał, wzięłam list od Świnki. Ta dziobnęła mnie w palec. Za mocno. Z palca pociekła krew. Spojrzałam na płomykówkę morderczym wzrokiem, a ta zahukała radośnie i odleciała, zadowolona z wykonanej roboty. Rozerwała kopertke i usadowiłam się wygodnie w fotelu, by przeczytać to:
Ginny!
Nie martw się o mnie. Jestem daleko z tąd i nie mam zamiaru wracać. Ale chcę Ci tylko powiedzieć, że mam się świetnie i zyje mi się dużo lepiej jak z wami. Zapamiętaj, że już nigdy nie wrócę. Rozumiesz? NIGDY. Mieszkam teraz w słonecznej Grecji i znalazłem sobie fajną laskę. Podsyłam Ci tu trochę zdjęć wnętrza mojego domu i jaki mam w środku krajobraz.
Całusy
Ron
Zgotowało się we mnie. Pod wpływem wściekłości podarłam list i cisnęłam nim z całej siły w ogień. Jak mógł napisac iednej Ginny coś tak podłego?! ''... żyje mi się tu dużo lepiej, niż z wami...'' Co on sobie wyobraża?
Do pokoju wszedł Draco. Od razu poczuł, że jestem zła, więc podszedł do mnie i spytał z czułością w głosie:
- Mionka, co się stało?
Opowiedziałam mu o liście Rona. Zmarszczył czoło, co oznaczało, że nie jest zbyt zachwycony tą wiadomością.
- Pokazując zdjęcia swojego głupiego domu,pisząc biednej Ginny, że żyje mu się lepiej niż z nimi, wyraził swój czysty debilizm. Nie pomyślał przypadkiem, jak ona się poczuje?
- Cały czas się nad tym zastanawiam. Umówiłam się z nią na małe spotkanie we wtorek.
- A ja umówiłem się za to z Harrym we wtorek.
- Mam niejasne przeczucie, że oni chcą się nam z czegoś zwieżyć.
- Może się pokłócili?
- Nie! Oni się nigdy nie kłócą. Zresztą, przecież sam widzisz. Nigdy nie doszło między nimi do sprzeczki.
- A może Ginny nieoczekiwanie zaszła w ciążę, powiedziała to Harremu i biedak nie wie co teraz zrobić?
- Chryste, ty i te twoje pomysły. Zrób mi lody z bita śmietaną i sosem truskawkowym.
- Zamówienie przyjęte!
Usadowiłam się wygodnie w fotelu i czekałam, aż Draco przyniesie mój ulubiony deser. Ostatnio wzięło go na gotowanie, więc sobie pomyślałam sobie, żeby przetestować jego zdolności kulinarne. Tylko moja mama i ja umiemy zrobić ten deser tak, by był pyszny. Można sobie pomyśleć, że to tylko jakieś lody z bitą śmietaną i sosem truskawkowym, ale haczyk jest taki, że nikt nie wie, jakie lody i jaka bita śmietana oraz jaki sos truskawkowy w połączeniu daje niezeimski efekt.
Po pięciu minutach przyszedł i z tryumfalną miną podał mi deser. Dokładnie przejrzałam lody. Na oko wszystko było w porządku. Ciekawe jak było ze smakiem. Wzięłam kęs. Lody śmietankowe. Mądre dziecko, wie, jakie lubię lody. Kolejny kęs. Bita śmietana i lody smietankowe. Kolejny punkt. Ktos tu mnie dobrze zna. Trzeci kęs. Sos truskawkowy dodać bita śmietana dodać lody śmietankowe daje odpowiedni efekt. Po pięciu minutach kufelek, w którym był owy deser, został opróżniony.
- Jak, smakowało?- zapytał Draco odbierając ode mnie kufelek
- Bardzo.
- Mam fajny film, który znalazłem pod telewizorrem, czy jak to coś się nazywa- powiedział Draco, wskazując na telewizor rodziców
- Telewizor- poprawiłam go- Możemy obejrzeć.
Podczas filmu nie mogłam skupić się na akcji, ponieważ w uszach brzęczały mi te same słowa '' jest mi lepiej tu, jak z wami...'' Nim się zorientowałam, zasnęłam w mocnych objęciach Dracona
***
No tak. Wiem. Chcecie mnie zabić. Czekacie ponad miesiąc na kolejny rozdział. Ale wiecie- szkoła, tymczasowy brak weny- dają mi ostatnio się we znaki. Mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział ;*
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze
Głupi Ron! Wspaniała Mia *_* Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-fremione.blogspot.com/
Jak... Jak... Jak Ron mógł coś takiego napisać ?! .
OdpowiedzUsuńNie lubię czegoś takiego! :_:
Ale rozdział lubię xD :D
Weny!
Ron too... cham..... Ale Superr. Fajny rozdział. hmhmhm straszy w domu? XD no jakieś emocje muszą być
OdpowiedzUsuńWeny :3
http://teukieevanddracotfirstmeeting.blogspot.com/