,, W co by się tu ubrać? Hm.. na sukienkę jest dziś za zimno, ta cholerna angielska pogoda.. Chyba jednak zdecyduję się na spodnie. Tak spodnie''
- Hermiona! Otwórz drzwi! Dostałem chyba jakiegoś sms-a! Na miłość boską! Siedzisz w naszej sypialni już od dwóch dni! Ile można się szykować na wyjście z przyjaciółką?!- Draco wrzeszczał za drzwiami. Phi! Nie otworzę mu! Muszę mieć spokój. Po godzinie grzebania w szafie zdecydowałam,że założę szare dżinsy, które kupiłam w poniedziałek w galerii handlowej, szary żakiet, top z motywem ''pajęczyny'' torebkę i szpilki pod tem sam kolor, co spodnie. Do tego dołączyłam biżuterię i voila! Jestem gotowa do wyjścia. Jedynie pozostało mi delikatnie musnąć wargi błyszczykiem, nałożyć troszkę pudru i wychodzę.
Otworzyłam drzwi i dumnie jak paw ruszyłam ku schodom po kluczyki do auta. Przed nimi stał Draco. Na mój widok wybałuszył oczy i powiedział, nie kryjąc podziwu:
- Hermiona.. Wow. Wyglądasz ślicznie.
- Dzięki- pocałowałam go w policzek- A ty jak się ubierzesz?
- Tak, jak jestem teraz. Czyli zwykłe dżinsy, top i okulary. No i kurtka, naturalnie.
- Sądziłam, że będzie dziś ciepło. Miałam przygotowaną sukienkę, no ale pogoda pokrzyżowała moje plany na dziś co do ubioru.
- Dobra, chodźmy już do auta, mamy pół godziny czasu, a nie daj Bóg złapią nas korki to po nas.
- Tylko pół godziny?- zdziwiłam się
- To jest właśnie efekt twojego guzdrania - mruknął blondyn i zszedł po schodach na dół, a ja za nim.
Piętnaście minut później byliśmy już w połowie drogi na umówione miejsca. Draco miał się zobaczyć z Harrym w małej knajpce jakieś dwie przecznice ode mnie i Ginny. Razem z Fretką doszliśmy do wniosku, że zostawimy auto na parkingu przy galerii handlowej, niedaleko miejsca spotkania mojego i Rudej. Gdy przybyliśmy na miejsce, Draco dał mi kluczyki i powiedział:
- Zadzwonisz do mnie, kiedy skończycie rozmawiać?
- Jasne. Gdzie się spotkamy?
- Możemy jeszcze gdzieś sami pójść. Może do pobliskiego parku. Co ty na to?
- Chętnie. Widzimy się za..- spojrzałam na zegarek- pewien czas
- Cześć- blondyn pocałował mnie w czoło.
-Cześć
Poszłam pewnym krokiem w stronę kawiarenki, gdzie miałam zobaczyć się z Ginny. Draco ruszył w przeciwnym kierunku, po drugiej stronie ulicy. Minęłam mężczyznę grającego na gitarze. Jego muzyka mnie, krótko mówiąc, urzekła. Nie miałam serca po prostu go zignorować. Wygrzebałam z torebki dziesięc funtów i wrzuciłam pieniądze do czapki, gdzie zbierał napiwki. Ten popatrzył na mnie z wdzięcznością i powiedział:
- Nareszcie jakies pieniądze za granie na takiej pogodzie.
- Ślicznie grasz- pochwaliłam go
- Och, dzięki. Trzeba jakoś dorabiać.
- Może spróbujesz znaleźć pracę w jakiś kafejkach, gdzie będziesz mógł grywać? Masz talent! Nie zmarnuj go!
- Wiesz co ci powiem? Masz absolutną rację. Tak poza tym, mam na imię John.- mężczyzna wyciągnął do mnie rękę
- Hermiona- odwzajemniłam gest- Przepraszam, ale śpieszę się na spotkanie z przyjaciółką. Cześć
- Cześć. Ale czekaj!- zatrzymał mnie i podał mi karteczkę- masz tutaj mój numer, zadzwoń, jeśli będziesz miała czas. Do zobaczenia.
- Cześć.
Ruszyłam szybkim krokiem w stronę knajpki, gdzie miałam się zobaczyć z Ginny. Doskonale wiedziałam, że jestem spóźniona. Jak przeciąg wpadłam do budynku i wzrokiem poczęłam poszukiwać płomiennorudej głowy. Wreszcie ją dojrzałam. Siedziała zamyślona przy stoliku obok okna. Podeszłam do niej i przywitałam się:
- Hej! O czym tak myślisz?
- Gdzie się podziewasz- odparła Ginny. Nie była chyba zbyt zadowolona faktem, że się spóźniłam.
- Oj, no weeeeź- powiedziałam, siadając na krześle naprzeciwko niej- Nie spóźniłam się aż tak bardzo znowu.
Twarz Ginny nieco się rozchmurzyła.
- Może masz rację.
- Co się stało?
- Otóż- Ginny wygodnie usadowiła się w krześle- Ja i Harry planujemy ślub.
Popatrzyłam na nią jak na wariatkę. Ślub? Teraz? No ja rozumiem, że się kochają i tak dalej, ale akurat teraz ? Nie za wcześnie?
- Teraz?- spytałam- Czy ty wiesz, ile macie lat? Dopiero skończyliście szkołę!
- Mówisz jak moja mama- mruknęła posępnie Ginny- Rodzice Harry'ego też wzięli ślub bardzo wcześnie.
- Ale nie tak wcześnie jak wy!- krzyknęłam. Niektóre osoby będące w knajpce obejrzały się za siebie, kto tak wrzeszczy.
- Zamknij się, drzesz się jak opętana- skarciła mnie Ruda- To co ja mam zrobić?
- Troszkę poczekać, aż się ustatkujecie i będziecie na to gotowi?
- My jesteśmy na to gotowi!- obruszyła się Ginny
- No dobra, pomijając ten fakt.
- Harry zaczął się rozmyślać. Twierdził tak jak ty, że powinnismy znaleźć pracę, kupić dom.
- I co w związku z tym? Ginny, wyciągasz mnie tu i mówisz, że masz dylemat: Hm, brać ślub z Harrym, czy też nie? To nie ma najmniejszego sensu. Skoro Harry twierdzi jak ja, to co mam tu do powiedzenia?
- Chciałam zobaczyć, jakie masz zdanie na ten temat- uśmiechnęła się Ginny
Ręce mi opadły.
- Czyli kiedy według was mamy wziąć ten ślub?- spytała
- Minimum za rok.
- Za rok?!
- A coś ty myślała? Za dwa miesiące?
- No nie.. ale to tak strasznie długo!
- Lub w momencie, kiedy będziecie mieli jak zarabiac na życie.
- O, to już co innego. Tak z innej beczki. Luna napisała do mnie list.
- I co w nim było?
- Mówiła, że postanowiła zostac projektantką mody i fotografem w jednym.
- Uau!
- Właśnie. Dołączyła do tego listu zdjęcia, które zrobiła kiedykolwiek w swoim życiu. I powiem ci, że są świetne.
- Możesz mi je pokazać?
- Jasne!- Ginny wyjęła ze swojej torebki grubą kopertę
- Aż tak ich dużo?
- Bardzo. Zrobiła je w jeden dzień. Musiała stworzyc swój własny plik zdjęć, żeby przyjęli ją do Proroka Codziennego.
- Znalazła pracę w Proroku?
- Yhym. Chcesz je zobaczyć?
- Jeszcze się pytasz! Pokazuj!
- Jest prawie identyczna jak suknia ślubna Fleur!- wykrzyknęłam
- Tak. Luna mówiła, że strasznie jej się podobała. Przypadkiem zobaczyła ją w salonie sukni ślubnych i musiała zrobić jej zdjęcie. Cała Luna
- Czy miała jakiś modeli? Studio czy coś?- spytałam
- Fotki robiła ''w terenie''. Prosiła jakieś osoby na ulicy o zrobienie zdjęcia i zapewniała ich, że twarz nie będzie ujawniona. Mugole są strasznie dziwni. Na tym zdjęciu, jakbyś nie zauważyła, jest Neville i Luna.
-Super! Ej, Neville ma podobny sweter do mojego!
- Bo dostałaś go kiedyś pod choinkę od niego, debilko. Sklerozę masz czy co?
- Gdzie to robiła?
- Mówiłam ci, że są też tu zdjęcia, które cyknęła w całym swoim zyciu. To jest... dobra, mniejsza, ale zrobiła je podczas jednej z podróży.
- Ma kota?
- Neville ma. Postanowił przygarnąć jakąś kociałkę ze schroniska. Kocurek. Wabi się Lou.
- Luna ma diamenty!
- Taa. Koło diamentów leżało.
- Jej pierwsze ciasto.
- Wygląda smacznie. Mogła mi przysłać kawałek.
- A mi przysłała, a tobie nie, HA HA HA!
- Jej pokój.
- Całkiem fajny, tylko książek za mało.
- Hermiona..
- Jaka śliczna!- zachwyciłam się
- Wiem.
- Wiesz, musiało być jakieś ruchome zdjęcie.
- Nie dziwię się. Dla czarodziei to nowość, nieruchome zdjęcia.
- Szkoda, że zrobiła tylko jedno zdjęcie.
- Czemu nie więcej?
- Hermiona, to Luna. Luna Lovegood. Lubi być czasem leniwa. Mówiła mi, że po prostu było za dużo roboty z ruchomymi zdjęciami.
- Wielkie rzeczy. Tylko pięć minut roboty!
- Jej to wytłumacz, nie mi.
- Super są te zdjęcia! - zachwyciłam się
- Wiem, nie sądziłam, że Luna lubi fotografować.- stwierdziła Ginny
- Ja też. A co z twoją książką?
- Jaką książką? - spytała tępo Ruda
- Ginny- westchnęłam- skończ. Książką, którą pisałaś. Lub piszesz.
- Aaaa, TA książka. Otóż, skończyłam ją wczoraj wieczorem.
- Kiedy masz zamiar ją wysłać do jakiegoś wydawnictwa?
- Hm...- zamyśliła się Ginny
- Och, czyli mam rozumieć, że w ogóle nie chcesz jej wydawać?
Ginny zarumieniła się lekko i spuściła głowę na dół. Tak myślałam. Wstydzi się!
- Ruda..- westchnęłam ciężko- Czy ty się wstydzisz, że ktoś wyśmieje twoją robotę?
Panna Weasley kiwnęła głową.
- Jezu. Aleś ty nieśmiała. Postanowimy sobie jedno: napiszesz do jakiegoś wydawnictwa z prośbą, żeby wydali twoją książkę. JASNE?
- Jasne.
- Ty mnie dobijasz. Jesteś śmieszna. WSTYDZIĆ SIĘ? Nie, to jakaś paranoja..
- Hermiona- powiedziała Ginny tonem, który nie zwiastuje niczego dobrego- Ja.. Ja nie powiedziałam ci prawdy co do ślubu.
- Nie? - zdziwiłam się- Więc jaka jest prawda i główny powód naszego spotkania?
- Bo wiesz.. Ja.. Chyba jestem w ciąży. No może nie chyba, ale to raczej pewne.
Minęłam minuta, zanim dotarł do mnie sens tych słów. Ginny w ciąży?
- Po co tak idiotycznie kłamałaś?- spytałam
- Bo.. sama nie wiem- powiedziała rozbrajająco Ginny
- Harry wie?
- Jeszcze nie... Chciałam kłamać, żeby nie wyszło na jaw, że jestem w ciąży. Chciałam wziąć jak najszybciej ślub. Wiesz,żeby zatuszować sprawę. Rozumiesz?
- Nieco..- taki człowiek jak ja nigdy nie zrozumie toku myślenia Ginny, ale tego jej nie powiedziałam - Kiedy masz zamiar mu to powiedzieć?
- Jutro.. Ale co jeśli on mnie zostawi?- jęknęła Ruda
- To mu skopię tyłek- odparłam i przytuliłam się do niej.
- Dzięki, Miona. Jesteś kochana.
- Po co Harry chciał spotkać się z Draco?
- Męskie sprawy. Nie mieszajmy się w to. Opowiadaj, co u ciebie.
- Ja i Draco chcemy razem zamieszkać. Poza tym, nic ciekawego.
- Zaproś mnie i Harry'ego, gdy się wprowadzicie.
- Hm, za ten czas to możesz zdążyć urodzić.
- Ha ha ha. Śmieszne. Jak czuje się twoja mama?
- Całkiem nieźle. Tylko tyle? Wiadomo, czy będzie chłopiec czy dziewczynka?
- Nie muszę się dowiedzieć, kiedy ma wizytę u lekarza.
Reszta rozmowy zeszła nam na chichotaniu i plotkach. Lecz przez cały ten czas nie mogłam przestać myśleć o Ginny i jej nienarodzonemu dziecku. Co jeśli Harry rzeczywiście ją zostawi? Nie, przecież Potter taki nie jest. A może nie znam go tak dobrze, jak mi się wydaje? Odpada, wychowałam się razem z nim. Gdy się rozstawałysmy, przytuliłam mocno przyjaciółkę i szepnęłam jej do ucha:
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Napisz mi ze szczegółami, jak Harry zareagował.
Ginny kiwnęła głową i ruszyła ulica w przeciwnym kierunku do mojego. Rozglądałam się za Draconem, ale nigdzie go nie było. Doszłam do parkingu. Fretka już na mnie czekała przy aucie. Podbiegłam na tyle szybko, ile pozwalały mi szpilki i ucałowałam go w policzek, mówiąc:
- Długo na mnie czekałeś?
- Przed chwilą tu przyszedłem.
- Mamy dużo do analizowania?
- Dużo. Wierz mi.
**
Zabijcie mnie. Macie do tego prawo. Składam sobie postanowienia, ze notki będa czesciej, a piszę rozdzaiły raz na miesiąc.. A to wszystko przez głupią szkołę i moje problemy :/// Wszelkie niedociągnięcia jakie zauważyliście i rady zamieszczajcie w komentarzu, przydadzą mi się :)