Hermiona poczuła miłe łaskotanie po policzkach. Przeciągajac się, mruknęła:
- Ron, weź przestań...
Ale to nie był Ron. Na jej kolanach siedział Krzywołap. Rudy kot zapewne usiłował ja obudzic, ale nie interesowało ja to akurat w tej chwili. Jej uwage przyciągnęła etażerka- na niej była taca wyłożona pysznościami z Wielkiej Sali. Brązowooka wstała z łóżka i otarła pięściami oczy. Glęboko ziewnęla. Nagle zauważyla wielka rudą czuprynę. Przy oknie stał Ron.
- CO TY TU ROBISZ?- zapytała z niedowierzaniem- Przecież chłopcy nie mogą wchodzić do dormitorium dziewcząt.
- Cos mi się zdaje, że zapomniałaś, że jestes prefektem- odparł Ron- Może zjesz ? - wskazał na tacę
- Ja.. jasne!- powiedziała Miona i zaczęła jeść. Głupio sie czuła,że ona je a rudy Weasley stoi i sie na nią gapi jak zaklęty. W końcu ni wytrzymała i kazała Ronu usiąść. Ale on tylko odparł:
- Ja już jadłem.
- To która w takim układzie godzina?- zapytała
- Dziesiata.
Hermiona osłupiała. Jeszcze nigdy w życiu nie zaspała na śniadanie w Hogwarcie. Westchnęła i zajęła się swoim spóźnionym porannym posiłkiem. Po kwadransie Ron wstał i oznajmił, że musi juz iśc. Czule ucałował ja w policzek i wyszedł z pokoju. Miona wzięła szybki prysznic i ubrała się w czarne rurki i neonowy zielony T-shirt. Gdyby nie szata, którą zwykle noszą czarodzieje i czarownice, wyglądałaby genialnie.Zeszła na dół do Pokoju Wspólnego. Byli tam juz Harry, Ginny i jego ukochany Ron. Siedzieli wszyscy razem w fotelach przy kominku. Byli pochłonięci rozmową , więc nie zauważyli, że przyszła do nich Hermiona.
- Cześc- przywitał wszystkich- O czym tak rozmawiacie?
- O naszym wyjeździe do Wenecji- odparł Wybraniec- Musimy ustalić, w jakim hotelu bedziemy mieszkać
- Proponuję hotel ,, Zmiana kierunku''
- ,,Zmiana kierunku'' ? CO TO ZA NAZWA?- prychnąl Ron pogardliwie.
- Pytania kieruj do wlasciciela hotelu- mruknąl Harry- Mniejsza o to. Co bedziemy zwiedzac i kiedy wyjedziemy?
-Najlepiej dzień po rozpoczeciu ferii świątecznych- wtrąciła Ginny
- A co do zwiedzania: Całą Wenecję!- dodał entuzjastycznie Ron
- Hmmmm..- zamyślił sie Wybraniec- na ile jedziemy?
- Proponuję, żeby wrócić dzień przed rozpoczęciem nauki.
Harry zatarł ochoczo ręce
- No, to tylko szykować się na wyjazd!
Mijały dni, a do wyjazdu został juz tylko dzień.Hermiona juz od kilku dni miała spakowaną walizke. Nazajutrz dziewczyna jako pierwsza była przygotowana do odjazdu. Musiała każdego z osobna obudzic. Musieli byc na lotnisku o godzinie 7. Była 6: 45. Gdy juz wszyscy siedzili w pociągu, Hermiona zaczęła czytac mugolski romas. Opowiadał on o dziewczynie, która była z chłopakiem. Kiedyś, razem z przyjaciólmi wybrali sie do Moskwy. Tam jej ukochany zdradził ja z inna dziewczyna. Pewnego dnia zagadał do niej chłopak, którego nienawidziła w czasach szkoły. Przezywał ją, oczerniał. Z czasem między nimi zrodziło sie uczucie. Hermiona była juz w połowie ksiązki, gdy Harry oznajmił ,że trzeba wysiadać. Gryfonka wzięła swoja walizkę i ruszyła za reszta. Gdy dochodzili do kasy, dziewczyna zauważyła Dracona Malfoya ze swoją Pansy Parkinson, zwana inaczej w Hogwarcie Mopsicą. Gdy ich dojrzał, powiedział do Miony:
- A cóż to? Szlama jedzie na wakacje? Nieprawdopodobne!
Mopsica zachichotała. Popatrzyła z uwielbieniem na swojego chłopaka. Ron wyciągnąl pięśc w ich stronę, ale Hermiona powiedziała:
- Daj spokój, Ron. To nie ma najmniejszego sensu.
- Zostaw ją, Malfoy, jasne?- syknął Weasley
- Suotko. Pa, dziwąlągi. I odszedł. Harry rzekł
- Mamy juz miejsca. Chodźcie.
Wszyscy poszli. Gdy juz usiedli na pokładzie samolotu, dziewczyna oparła sie o ramie Rudzielca, po czym zasnęła.
,,Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu. '' ~Vincent van Gogh
Informacje
piątek, 28 czerwca 2013
sobota, 22 czerwca 2013
Rozdział I
- Hermiona, o czym tak myślisz?
- Aaaa.. co? Nie, o niczym, poprostu się zapatrzyłam.
Hermiona i Ginny siedziały na błoniach.Była piękna pogoda, więc wszyscy uczniowie przesiadywali na świeżym powietrzu. W pewnym momencie podbiegli do nich Harry i Ron. Każda dziewczyna utuliła swojego chłopaka, po czym Ginny zapytała:
- Moge wiedzieć, co się stało, że z taka uszczesliwiona miną do nas podbiegaliscie?
- Bo mam wspaniałe miejsce na ferie zimowe!- zawołał z uśmiechem Harry
- Ojej! Ale super! Moge wiedziec, gdzie jedziemy?- zapytała Hermiona Rona
- Do Wenecji - odparł Rudowłosy
Brązowooka skoczyła mu na szyję. Wtuliła sie w jego tors i ani jej sie sniło, by go puścić. Z wielkim trudem wypuściła sie z jego objęć. Harry wesoło powiedział:
- Okej, ale bądźcie tak uprzejmi i zostawcie swoje uściski dla siebie, bo ludzie na nas patrza.
I miał racje. Wszyscy czarodzieje i czarownice gapili się na nich jak sroki. Hermiona lekko się zmieszała. Nie znosiła, gdy wiele par oczu były zwrócone na nia.
- To niech się gapią. Nie maja nic lepszego do roboty?- mruknął z oburzeniem Ron- Chodźmy lepiej do Pokoju Wspólnego-dodał
Wszyscy przytaknęli na ta propozycję. Trzymając się za rece, ruszyli do zamku. Po drodze Hermiona przypomniała sobie o rodzicach. Musiała użyć Zaklęcia Zapomnienia, by mogła szukac horkruksów. Miała zamiar ich odszukać. Chciała zabrać ze sobą Rona, ale tak się składało, że zawsze odbiegał od tego tematu. Gdy tak wspominała rodziców, doszli już do portretu Grubej Damy. Sennym głosem powiedziała:
- Hasło?
- Horkruksy- odpowiedzieli równocześnie Harry, Ron , Hermiona i Ginny
Portret rozsunął się. Weszli do Pokoju Wspólnego. Ginny opadła na wysłużony fotel przy kominku
- Okej, wiemy, że jedziemy do Wenecji. Ale CZYM? Chyba nie proszkiem Fiuu albo miotłami?
- Nie- zaprzeczył Wybraniec- Pojedziemy na mugola.
- Na MUGOLA?- zapytały jednocześnie Hermiona i Ginny
- Och, no wiecie. Polecimy samololotem, czy jak to się nazywa- odparł Ron
- Samolotem-poprawiła go Hermiona- a teraz drugie pytanie: Skąd wzieliście na to wszystko pieniądze? Przeciez nie macie skrytek w Gringoccie zapchanymi mugolskimi pieniędzmi!
- Namówiłem parę goblinów, by zamienili galeony ze skrytki Harry'ego na mugolska kasę
Rozmawiali tak z pół godziny. Dopiero, kiedy zapadł zmrok i wszyscy Gryfoni zaczeli sie schodzic do Pokoju Wspólnego, powiedzieli sobie ,,Dobranoc'' i każdy poszedł do swojej sypialni. Hermiona umyła sie i przebrała się w satynową koszule nocną na ramiaczkach. Wskoczyła do łóżka i zasłonęla wszytskie kotary. Na samą myśl, o tym,że jedzie na wakacje z Ronem, dostawała motylków w brzuchu. Nie wiedziała, że ten wyjazd, zmieni jej życie na zawsze...
***********
Łizy! założyłam nowego bloga, bo po prostu nie miałam weny pisać na starym. Sczerze:
Nie interesowało mnie pisanie o drugim pokoleniu :D
Sama nie wiem, czemu go załozyłam. Ale nie ważne- on juz nie istnieje :P
I jak? podoba wam sie jak na pierwszy rozdział?
Bedziecie czytac?
- Aaaa.. co? Nie, o niczym, poprostu się zapatrzyłam.
Hermiona i Ginny siedziały na błoniach.Była piękna pogoda, więc wszyscy uczniowie przesiadywali na świeżym powietrzu. W pewnym momencie podbiegli do nich Harry i Ron. Każda dziewczyna utuliła swojego chłopaka, po czym Ginny zapytała:
- Moge wiedzieć, co się stało, że z taka uszczesliwiona miną do nas podbiegaliscie?
- Bo mam wspaniałe miejsce na ferie zimowe!- zawołał z uśmiechem Harry
- Ojej! Ale super! Moge wiedziec, gdzie jedziemy?- zapytała Hermiona Rona
- Do Wenecji - odparł Rudowłosy
Brązowooka skoczyła mu na szyję. Wtuliła sie w jego tors i ani jej sie sniło, by go puścić. Z wielkim trudem wypuściła sie z jego objęć. Harry wesoło powiedział:
- Okej, ale bądźcie tak uprzejmi i zostawcie swoje uściski dla siebie, bo ludzie na nas patrza.
I miał racje. Wszyscy czarodzieje i czarownice gapili się na nich jak sroki. Hermiona lekko się zmieszała. Nie znosiła, gdy wiele par oczu były zwrócone na nia.
- To niech się gapią. Nie maja nic lepszego do roboty?- mruknął z oburzeniem Ron- Chodźmy lepiej do Pokoju Wspólnego-dodał
Wszyscy przytaknęli na ta propozycję. Trzymając się za rece, ruszyli do zamku. Po drodze Hermiona przypomniała sobie o rodzicach. Musiała użyć Zaklęcia Zapomnienia, by mogła szukac horkruksów. Miała zamiar ich odszukać. Chciała zabrać ze sobą Rona, ale tak się składało, że zawsze odbiegał od tego tematu. Gdy tak wspominała rodziców, doszli już do portretu Grubej Damy. Sennym głosem powiedziała:
- Hasło?
- Horkruksy- odpowiedzieli równocześnie Harry, Ron , Hermiona i Ginny
Portret rozsunął się. Weszli do Pokoju Wspólnego. Ginny opadła na wysłużony fotel przy kominku
- Okej, wiemy, że jedziemy do Wenecji. Ale CZYM? Chyba nie proszkiem Fiuu albo miotłami?
- Nie- zaprzeczył Wybraniec- Pojedziemy na mugola.
- Na MUGOLA?- zapytały jednocześnie Hermiona i Ginny
- Och, no wiecie. Polecimy samololotem, czy jak to się nazywa- odparł Ron
- Samolotem-poprawiła go Hermiona- a teraz drugie pytanie: Skąd wzieliście na to wszystko pieniądze? Przeciez nie macie skrytek w Gringoccie zapchanymi mugolskimi pieniędzmi!
- Namówiłem parę goblinów, by zamienili galeony ze skrytki Harry'ego na mugolska kasę
Rozmawiali tak z pół godziny. Dopiero, kiedy zapadł zmrok i wszyscy Gryfoni zaczeli sie schodzic do Pokoju Wspólnego, powiedzieli sobie ,,Dobranoc'' i każdy poszedł do swojej sypialni. Hermiona umyła sie i przebrała się w satynową koszule nocną na ramiaczkach. Wskoczyła do łóżka i zasłonęla wszytskie kotary. Na samą myśl, o tym,że jedzie na wakacje z Ronem, dostawała motylków w brzuchu. Nie wiedziała, że ten wyjazd, zmieni jej życie na zawsze...
***********
Łizy! założyłam nowego bloga, bo po prostu nie miałam weny pisać na starym. Sczerze:
Nie interesowało mnie pisanie o drugim pokoleniu :D
Sama nie wiem, czemu go załozyłam. Ale nie ważne- on juz nie istnieje :P
I jak? podoba wam sie jak na pierwszy rozdział?
Bedziecie czytac?
Subskrybuj:
Posty (Atom)