- A mianowicie?- dopytywałam, wsiadając do samochodu na miejsca pasażera. Draco także zajął swoje miejsce w aucie, tyle że przy kierownicy.
- Że mamy stukniętych przyjaciół. Wyobrażasz sobie, że Harry chce poruszyć temat ślubu z Ginny? Nawet te zaręczyny były lekko przesadzone, przecież oni mają DOPIERO siedemnaście lat.
- Ginny się ucieszy. Jest w ciąży.
- No no no - zacmokał Draco- zaczyna się robić ciekawie.
Byliśmy już w drodze powrotnej do domu. Patrzyłam przez szybę na przechodzących po ulicy ludzi, sklepy z odzieżą, banki i inne. Dopiero po chwili mruknęłam posępnie:
- Boję się tylko o reakcję Harry'ego.
- Nie bój nic, Potter nie jest taki, żeby zostawić dziewczynę z którą ma dziecko na pastwę losu. Najwyżej co to zemdleje.
- Draco!
- No co? Mówiłyście o czymś szczególnym?
Opowiedziałam mu o nowej pracy Luny.
- Szkoda że nie mogłem zobaczyć tych zdjęć- Fretka była wyraźnie zawiedziona
- Było na co popatrzeć, wierz mi. Może poproszę ją żeby przysłała specjalnie dla ciebie te zdjęcia, ok?
- Pasuje. Możesz mi powiedzieć jedną rzecz?
- Hm?
- Kiedy masz zamiar zaczynać załatwiać z wprowadzeniem do naszego nowego domku?
- Am..- zamyśliłam się. Szczerze mówiąc, nie zawracałam sobie głowy tą sprawą, a powinnam.- Który dzień dziś jest?
- Wtorek. Jutro kino, czyli środa.
-Stawiam na czwartek.
- A tak w ogóle- co robicie, żeby dostać dom?
- Głównie to przesiadujemy w bankach, wiesz, musimy zameldować się w domu i te sprawy.
- A długo to potrwa?
- Na miłość boską nie wiem! Może dwa dni.. ewentualnie tydzień.
Draco jęknął.
- Aż tydzień?
- Taa.. jakoś to przetrwamy.
Zajechaliśmy do garażu. Otwierając drzwi do domu w moje nozdrza uderzył zapach mojego ulubionego dania- lasagne'i. Przystanęłam na krótką chwilę i wdychałam w nos jak najwięcej tego wspaniałego zapachu. Weszłam do kuchni i zobaczyłam mamę krzątającą się tu i tam po pokoju. Tata spokojnie siedział z nosem w ''Proroku Codziennym''.
- Wow, tato, nie wiedziałam, że lubisz czytać gazety czarodziejów- powiedziałam, siadając przy stole na przeciwko niego.
- No tak wiele ciekawych rzeczy się u was dzieje- stwierdził i odłożył gazetę na bok, przecierając sobie oczy. Draco pochwycił Proroka i począł go przeglądać.
- Hm... znowu zaginięcia. To już na serio robi się niebezpieczne. Najlepsze z tego wszystkiego jest to, ze Ministerstwo bagatelizuje sprawę. Jak oni moga wmawiać ludziom, że są całkowicie bezpieczni? - prychnął pogardliwie
- A nie jesteśmy?- spytał niepewnie tata
- Chyba jednak nie- mrukęłam posępnie
- Musimy dowiedzieć się więcej- powiedział Draco
- Co masz zamiar zrobić?- spytałam go
- Napisać list, naturalnie.
- A mianowicie do kogo?
- Jak to do kogo? Do moich rodziców! Przecież mój ojciec pracuje z Ministerstwie, czyż nie?- uśmiechnął się i wyszedł po schodach do naszego pokoju
- No rzeczywiście...- szepnęłam.
*
- Okej, sowa już jest w drodze. Tylko trzeba czekać na odpowiedź- oznajmił mi Draco wchodząc pod wieczór do naszego pokoju.- Co takiego czytasz? - spytał po chwili przyglądając się z zaciekawieniem książce.
- Och- odparłam patrząc na okładkę- ''Czarny Dom'' Stephena Kinga.
- Kto to Stephen King?
Gdyby Draco nie była czarodziejem czystej krwi, najzwyczajniej bym go wyśmiała ze względu na jego niewiedzę. Nawet idiota wie, kim jest pan King. Mam rację? Zamiast tego powiedziałam z uśmiechem:
- Taki bardzo popularny pisarz horrorów.
- Horrory- Fretka zamyśliła się na moment, po czym dodała: - Kiedyś byłem z rodzicami w teatrze dla czarodziei. Wystawiali sztukę, tez horror. Tydzień miałem koszmary. Powiedziałem sobie wtedy: do końca życia ZERO horrorów i czegokolwiek z nimi powiązanych.
Parsknęłam śmiechem.
- Moje biedactwo ma do dziś koszmary?
Kiwnął głową.
- Ojej, no to przytul się do mnie, żeby się nie bałeś.
- Mogę?
- Pff, jeszcze się pytasz?
Draco położył mi się na kolanach. Patrzyłam w jego stalowoszare oczy i pomyślałam, że jestem największą szczęściarą na świecie, że trafił mi się taki chłopak. Zasnął po dziesięciu minutach. Po krótkim czasie mnie też ogarnął sen.
*
Obudził mnie ból w karku. Krzywołap musnął mnie swoim puszystym ogonem po nosie. Draco nadal smacznie spał mi na kolanach. Nie chciałam go budzić, więc jakoś udało mi się wygramolić z fotela i pójść wziąć prysznic. Włożyłam jeansy, kremowy T-shirt oraz trampki i zeszłam na dół. Musiało być wcześnie, bo w kuchni panowała całkowita cisza. W milczeniu przygotowałam sobie kanapkę i zaczęłam się zastanawiać, na którą mam zarezerwowany seans. Świetnie. Jestem takim sklerotykiem, że lepiej nie przyznawać się do tego.
Po długim wytężaniu mózgu doszłam do wniosku, że jedziemy do kina pod wieczór. Za ten czas na dól zeszli rodzice, przyszedł mi nowy egzemplarz ''Proroka'' i pokazał się Draco. Miał rozczochrane włosy na wszystkie strony świata i sprawiał wrażenie bardzo niewyspanego.
- Jak się spało? - spytałam, popijając kawę, którą zrobiła mi mama
- Nie najgorzej. Ale było troszkę niewygodnie. Co nowego u naszych?
- Nic szczególnego, pomijając fakt, że znowu ktoś zaginął.
- Sądzisz, że ma to związek ze śmierciożercami?- blondyn zniżył głos do szeptu
- Wszyscy zostali wyłapani- zbagatelizowałam sprawę
- Nie wszyscy- przypomniał mi Draco
- Chyba nie osądzasz własnego ojca o coś takiego? Przecież widzisz, że się zmienił!
- Mogła być to gra, nic poza tym.
- Ja już kompletnie nie wiem...
- Ale nie byłbym z tego powody zadowolony.
- Z jakiego?
- Że mój ojciec tylko udawał, że się zmienił. Według mnie to było troche naciągane.
- Nie przesadzaj. Nigdy nie mówiłeś mi o swoim dzieciństwie.
- Nie ma o czym gadać...- blondyn machnął lekceważąco ręką.
- Niby czemu?- zdziwiłam się. Jak można źle wspominac dzieciństwo? No dobra, można.
Rodzice chyba zauważyli, że chcemy być sami, więc pod byle pretekstem wyszli z kuchni. Dopiero teraz Draco zaczął mówić spokojnym głosem:
- Tata od dziecka uczył mnie, że szlamy, wilkołaki, Gryfoni i inni są gorsi. Tak naprawdę to lubiłem ciebie od samego początku, ale bałem się przyznać do tego komukolwiek. A już w szczególności ojcu. Więc siedziałem cicho. Udawałem, że cię nienawidzę i Pottera. Gdy tata dowiedział się, że Voldemort odrodził się na nowo był w siódmym niebie. Na dzień dobry oznajmił mi i mamie, że gdy tylko podrosnę wstąpię między szeregi śmierciożerców. Bardzo chciał, żeby byłem taki jak on. Mama zbytnio nie była za moim wkroczeniem do tej bandy, ale ojciec się uparł. No i skończyłem z tym przeklętym znakiem- pokazał Mroczny Znak na swoim lewym przedramieniu.
- Kiedy Potter uratował mi życie... zrozumiałem że muszę mieć własne zdanie. Nie mogę być uzależniony od ojca. Wtedy zacząłem robic wszystko po swojemu, jak mi się podobało. Dorosłem. W pewnym sensie.
- Możesz mi powiedzieć, co widziałeś w tej głupiej Pansy?- spytałam po dłuższej chwili milczenia
- Szczerze? Nic. W tym związku maczał palce oczywiście mój tatuś. Chciał, żebyśmy się pobrali, gdy przyjdzie na to czas. Aż mnie ciarki przechodzą na myśl o tym, że mógłbym mieć z nią dzieci. Co jeśli odziedziczyłyby urodę po matce?
- Nie byłyby zbytnio urodziwe.
- No ale zostają jeszcze moje geny- Draco dumnie wypiął pierś. Parsknęłam śmiechem.
- Pozostawię to bez komentarza.
- A ty?
- Co ja?
- Co ty widziałaś w Ronie?
- Widziałam w nim to samo, co teraz widzę w tobie- powiedziałam rumieniąc się.
- A co widzisz we mnie?
- To, co ty widzisz we mnie.
- Haha, śmieszne.Ale teraz na poważnie.
- No...- zaczęłam, patrząc w stół- No... był taki... kochany?
- Jakież wyznanie.
- Cicho bądź. Em... teraz pewnie zaczniesz się śmiać... był przystojny.
Blondyn najpierw wybałuszył oczy tak, że wyglądał bardzo komicznie a potem zaniósł się głośnym śmiechem. Popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem i zajęłam się bawieniem włosami do czasu, aż Draco przestanie się śmiać. Przez dwie minuty nic tego nie zapowiadało, więc warknęłam poirytowana:
- Zamkniesz się w końcu czy mam to zrobić sama?
Draco otarł łzę w kącika prawego oka, po czym powiedział rozbawiony:
- Okej, już już. Ale to było TAKIE śmieszne... Ron przystojny... Kurczę, ale niezły żart! Zaraz.- jego mina spoważniała- Powiedziałaś, że widziałaś w Ronie to co widziałaś we mnie. Czyli... jestem przystojny?
Westchnełam. Nigdy nie byłam jakimś asem w wyznawaniu uczuć wprost. Wolałam, żeby ta druga osoba odwaliła za mnie tą ''robotę''. Teraz niestety już nie wymigam się od tego. Muszę temu sprostać. Zdołałam jednak wykrztusić krótkie ''Ehe''. Nieco rozczarowujące, prawda?
- Tylko tyle?- prychnął
- Wrrr, jesteś przystojny, spokojnie! - krzyknęłam poirytowana
- A jak bardzo?
- Bardzo bardzo, nie bój się.
- A niby czego mam się bać?
- Że ktoś inny mi się spodoba.
- Aha. No to dobrze. Chodź, musimy się zbierać do tego kina.
Kiwnęłam głową i ucałowałam go w policzek.Wyszłam na górę i zaszyłam się w szafie, przymierzając różne ubrania. Długo nie mogłam się zdecydować, ale po długim czasie byłam już gotowa. O dziwo, Draco nie walił do drzwi, żebym się pospieszyła, chyba przyzwyczaił się do mojego okupywania szafy. Nałożyłam jedynie lekki makijaż, bo nie chciałam nakładać tony tapety na siebie. Założyłam miętową bluzkę, jeansy, skórzaną kurtkę, brązowe botki i kopertówkę.
Zeszłam na dół i czekałam na blondyna. Nie musiałam długo tego robić, bo po chwili przyszedł ubrany tak samo jak podczas naszej ostatniej rozmowy.
- Serio? Musiałaś się ubrać w coś zupełnie innego?- spytał
- No wiesz... to wyjście do kina. Muszę ładnie wyglądać przy takim przystojniaku jak ty- mrugnęłam do niego
- Hahah, jasne, chodź bo się spóźnimy- wziął mnie za rękę i poszliśmy do samochodu
Jak się spodziewacie, Draco był bardzo podniecony. Co chwilę wydawał okrzyki zachwytu, z ciekawością rozglądał się po sali. Gdy seans się skończył buzia mu się nie zamykała. Co chwilę wypytywał mnie jak mugole puszczają takie filmy, co to jest 3D i tak dalej. Z anielską cierpliwością wszystko po kolei mu tłumaczyłam tak, by coś z tego zrozumiał. Mogę założyć się o moje ulubione książki, że nadal nic nie rozumie. Gdy wróciłam do domu czekały na mnie i Ślizgona dwa listy. pierwszy był od Ginny. Doskonale wiedziałam, co w nim jest. Blondyn poprosił mnie, bym go przeczytała na głos. Brzmiał on tak:
Hermiona!
Jezu, nie wiem co napisać. Ręce trzęsą mi się z nerwów. Hermiona, wyobrażasz sobie, że on... Matko, muszę to wykrzyczeć, dosłownie wykrzyczeć:
HARRY MI SIĘ OŚWIADCZYŁ! RETY! JA NIE MOGE W TO UWIERZYĆ! MIONA, JA SIĘ TAK STRASZNIE CIESZĘ! TAK WŁAŚNIE ZAREAGOWAŁ NA NOWINKĘ O CIĄŻY! JEJU JEJU JEJU JEJU! Tak strasznie się cieszę!
Ginny<3
- Wow, nie sądziłem, że można aż tak bardzo się ekscytować perspektywą ślubu.- powiedział Draco
- Ja też. Dosyć krótki ten list jak na Ginny.
- A jaki ma być? Przecież jest normalnej długości, spodziewałaś się eseju?
- Widocznie nie znasz Ginny... Ma ona to do siebie, że kiedy czymś bardzo się ekscytuje to potrafi napisać coś lub mówić o tym bardzo długo. Aż za długo. Ten list jest od twojego ojca, Draco- machnęłam mu przed oczami drugim listem z czerwoną pieczęcią. Był nieco dłuższy niż Ginny:
Drogi Draco!
Sam nie wiem co myśleć o tych porwaniach. Ministerstwo zachodzi o głowę, jak znaleźć sprawcę zaginięć. Brali na przesłuchania wszystkich w ministerstwie, dosłownie wszystkich. Nawet mnie. Byłem w okręgu podejrzanych, ale gdy zaczęli mnie wypytywać, przestałem nim być. Dam Ci jedną, bardzo ważną radę: Uważaj na siebie. Nie ufaj osobom podejrzanie zachowującym się w Twoim otoczeniu. Gdy zauważysz coś dziwnego, poinformuj mnie. Natychmiast. Posłuchaj, może wpadłbyś do mnie z Hermioną na... hm, jak to ująć? Obiad? Tak, tak to można określić. Spotkajmy się dokładnie za miesiąc u mnie. Czekam na Ciebie, synu
Tata
- Jeśli nawet twój tata nie wie, kto za tym stoi i o co może w tym chodzić, to ja już totalnie nie wiem.- mruknęłam posępnie, siadając na fotel.
- Ja też- przytaknął mi cicho Draco
Reszta tygodnia zleciała nam bardzo szybko. Po dwóch leniwych tygodniach zdecydowaliśmy się udać do banku. Wiecie, różne formalności związane z przeprowadzką, mnóstwo uściśniętych rąk, podpisów. Miałam już tego dosyć, więc gdy otrzymałam telefon od Mii, byłam szybciej spakowana niż Draco. Nie twierdzę tutaj, że źle mi było u rodziców, nie nie nie. Po prostu chciałam wreszcie się usamodzielnić. Być całkowicie dorosła. Jak moi przyjaciele. Gdy stanęliśmy przed drzwiami naszego domu, serce waliło mi jak oszalałe. Nie rozumiem czemu. Takie to troszkę bez sensu. To tylko nowy dom, nic poza tym. Uspokój się, głupie serce. No uspokój się!
- Uspokój się do cholery!- wyrwało mi się na głos. Draco ze szczerym zdziwieniem popatrzył na mnie.
- Przecież jestem spokojny- powiedział nieco urażony
- Nie, to nie było do ciebie- sprostowałam sytuację. Wyciągnęłam kluczyk i włożyłam go do zamka.
- Razem?- spytałam blondyna
- Razem- odparł, kładąc swoją dłoń na mojej.
*
Tadam tadam tadam. Oto część pierwsza rozdziału 19! Druga część prawdopodobnie pojawi się w przyszłym tygodniu w niedzielę ( tj.20.04.)
Mam nadzieję, ze rozdział wam się spodobał, choć troszeczkę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz