Hermiona leżała na brzuchu w łóżku. Spoglądała na śpiącego obok niej Dracona. Po cichu wyszła z łóżka i udała się do łazienki. Wzięła prysznic i przebrała się w szatę czarodziejów. Podeszła do śpiącego blondyna i zostawiła mu krótki list informujący, że poszła na śniadanie i żeby się nie martwił. Wzięła swoją torbę i ruszyła do Wielkiej Sali. Tam byli już jej przyjaciele, pochłonięci jakąś rozmową. Nawet nie zauważyli, że Miona się do nich przysiadła. Po chwili powiedziała:
- Dzień dobry.
- A! Cześć, Granger!- powiedział Harry- Czemu nie przyszłaś do nas na małe przyjęcie?
- Przyjęcie?- zdziwiła się Gryfonka- Nic mi o tym nie wiadomo.
- Ach... Na śmierć zapomniałam...- złapała sie za głowę Ginny- Miałam ci mówić wczoraj, że organizujemy to całe przyjęcie... Wybacz.
- Nic się nie stało- uśmiechnęła sie Hermiona- Mnie nie brakowało atrakcji- puściła do nich oko
- Zaraz... Ty i Malfoy?- zapytał niepewnie Neville
Miona machnęła ręką. Na talerz wzięła sobie dwa tosty. Harry zagwizdał.
- Ulalala... Robi się coraz ciekawiej.
Brązowooka spłonęła rumieńcem. Po chwili powiedziała:
- Mniejsza o to. O czym tak rozmawialiście, kiedy przyszłam?
- Neville...- zaczęła Ginny- Chce się oświadczyć Lunie.
Hermiona zakrztusiła się tostem. Harry poklepał ją po plecach. Gdy jej przeszło, rzekła:
- Zaraz. Nie za wcześnie to, Neville?- zwróciła się do młodego Gryfona
- No... eee.. Ja ją kocham...
- Najlepsza wymówka na zaręczenie się z kobietą- mruknął Harry- Słuchaj, to bardzo poważna decyzja. Musicie się bardziej... poznać. Rozumiesz mnie?
- Nie.- powiedział Neville sucho. Harry westchnął.
- No nie przegadasz mu do rozumu. Hermionka, pomóż.
- Neville... My szanujemy, że ją tak bardzo kochasz. Chcemy dla ciebie i dla niej jak najlepiej. Wiemy, że kochasz Lunę nad życie. Ale poczekaj jeszcze z tymi zaręczynami. Może się okazać,że jesteście kompletnie niedobraną parą.
- Wy nic nie rozumiecie...- powiedział Neville i wyszedł z Wielkiej Sali.
- Mogę wiedzieć, czego nie rozumiemy?- zapytała Ginny
- Nie mam pojęcia. Chodźmy- powiedział do dziewczyn Wybraniec i ruszył do wyjścia. Wtem rozległ się krzyk. W drzwiach stała profesor Trenawley. Miała na sobie sukienkę, która wyglądała bardziej jak prześcieradło.Obwieszona była wieloma naszyjnikami i bransoletkami. Wyglądała na podekscytowaną i lekko wystraszoną. Chwyciła Puchona, który właśnie stał obok niej i zaczęła mówić głębokim basem:
- W dzień zakończenia roku szkolnego zmarli, którzy zginęli za Chłopca- Który- Przeżył powstaną ze swoich grobów i wrócą do swoich najbliższych.
Cała Wielka Sala zamarła. Wybraniec zbladł. Miona wpatrywała się przez dłuższą chwilę w kobietę, zanim dotarło do niej, że przed chwilą stara profesor wpadła w trans. Kobieta co chwila spoglądała to na Harry'ego, to na Puchona, którego trzymała za ramię. Po chwili przybiegła profesor McGonagall. Podeszła do Trenawley i zapytała:
- Sybillo, co się stało?
- Och... A miało coś się stać?- zapytała zdezorientowana profesor Trenawley- Czemu tak się na mnie gapicie?
- Pani właśnie- zaczęła Mionka- wpadła w trans.
- W trans?- zdziwiła się kobieta- Panno Granger, proszę nie opowiadać głupstw!
- Sybillo proszę, chodź ze mną- powiedziała dyrektorka. Trenawley posłusznie poszła za nią. Obie ruszyły w stronę gabinetu McGonagall. Hermiona pociągnęła Harry'ego i Ginny w stronę wyjścia z Wielkiej Ssali. Czuła na sobie spojrzenie wielu osób.
- Gapią się na nas.- mruknął posępnie Wybraniec
- Nie dziwię się im. Harry, wierzysz w to?- zapytała Miona Gryfona
- To świruska- powiedział chłopak- Nie mogę jej wierzyć.
- Kiedyś jak wpadła w trans, wszystko sie spełniło- powiedziała Brązowooka
- Hermiona, to NIEMOŻLIWE, że w jakiś cudowny sposób zmarli powstają z grobów i jakby nigdy nic idą sobie żyć.
- Harry...- zaczęła Ginny
- Koniec dyskusji- powiedział Harry.
Przez resztę dnia Miona nie mogła sie skupić. Dostała N za pracę na lekcji na eliskirach. Draco przyszedł dopiero na obiad. Nic nie mówił o tym, co zaszło między nim a Hermioną. Kiedy wszyscy opowiedzieli mu o przepowiedni Trenalwey, powiedział:
- Trochę dziwna ta przepowiednia. Brzmi jak zwykłe zdanie. Dziwne, nie? Harry ma rację. To świruska. Każdy uważa, że nie potrafi przepowiadać i zawsze wymyśla te swoje całe bzdury.
- Ja nadal uważam, że mówi prawdę- upierała się Hermiona- Jeszcze zobaczycie!
- A ta dalej swoje. Co teraz mamy?
- Astronomię. Wyjątkowo będziemy się uczyć w klasie, nie w Wieży Astronomicznej.
- Już zaczynają się lekcje, chodźcie- powiedziała Ginny. Wyszli z Wielkiej Sali, lecz nie wiedzieli w KTÓREJ klasie będą się uczyć. Wtem przechadzała się po korytarzu profesor Swan (xd). Harry podbiegł do niej i zapytał ją o coś Po chwili przyszedł, mówiąc:
- Mamy iść pod salę do Obrony Przed Czarną Magią.
- A czy nie przypadkiem Krukoni mają teraz OPCM?- zapytał zdziwiony Malfoy
- Mają zajęcia w terenie- odparł Harry- Idziemy.
Ruszyli za chłopakiem. Wszyscy uczniowie przechodzący obok spoglądali z niezrozumiałym współczuciem, niektórzy nawet ze strachem. Hermiona nie lubiała, gdy wiele par oczu jest zwrócone na nią i jej przyjaciół. W końcu doszli pod klasę. Draco pożegnał się z Mioną, bo miał teraz Eliksiry. Z wielkim żalem dziewczyna puściła swojego chłopaka. Przyszła do nich profesor Swan. Była to kobieta o czarnych jak węgiel oczach i blond włosach. Miała około trzydziestki, choć z wyglądu przypominała na czterdziestoletnią, przepracowaną kobietę. Otworzyła drzwi do sali i zaprosiła wszystkich Gryfonów do środka. Puchoni przyszli dwie minuty później. Profesor Swan odjęła im 50 punktów.
- Dziś wyjątkowo będziemy się uczyć nie praktyki i teorii, tylko SAMEJ teorii. Otwórzcie sobie podręczniki na stronie 234 i przeczytajcie cały ten dział. Potem będziecie pisać to, czego sie nauczyliście w tym dziale.
Miona jęknęła, gdy przeczytała pierwsze trzy zdania. Wtem ktoś szturchnął ją w łokieć. To był Harry. Podał jej mały zwitek pergaminu. Hermiona rozglądnęła się, czy profesor Swan nie patrzy w jej stronę i zaczęła czytać:
Rety, Miona ratunku. Co to znaczy hipogrologia? Pierwszy raz w życiu coś takiego słyszę.
Dziewczyna zamyśliła się przez chwilę. Co to jest? Westchnęła i odpisała:
Sama nie wiem. Może napisz,że to gwiazdy odpowiadające za poczęcie hipogryfów czy coś takiego. Hej, widzisz gdzieś Neville'a? Chyba musimy go przeprosić i spytać go, czego nie rozumiemy.
Podała Wybrańcowi kartkę. Po trzech minutach kartka wróciła do niej z odpowiedzią:
Siedzi w pierwszej ławce. Swan mu coś tłumaczy. To dobry pomysł. Mnie tez bardzo ciekawi, czego nie rozumiemy?
Hermiona odpisała:
Że nie rozumiemy co to miłość po miesiącu znajomości?
Harry:
Albo nie rozumiemy MIŁOŚCI?
- POTTER!
Hermiona podskoczyła. Nad Harry'm stała profesor Swan. Wyglądała na wyjątkowo wściekłą.
- Masz szlaban! Odejmuję 50 punktów Gryffindorowi!- i odeszła
Mionka szepnęła cicho do Pottera:
- Przepraszam.
- Nic się nie stało.- uśmiechnął się chłopak.
Wieczorem Hermiona i Ginny postanowiły porozmawiać z Neville'm i go przeprosić. Harry był w tym czasie na szlabanie. Neville siedział sam w fotelu przed kominkiem i wpatrywał się jak zaczarowany w wesoło tryskający ogień. Ginny i Miona usiadły naprzeciwko niego. Po chwili Ruda niepewnie zaczęła:
- Neville, chcielibyśmy cię przeprosić.
Nie wiem za co, pomyślała Hermiona. Gryfon spojrzał na dziewczyny. Lekko się uśmiechnął.
- Wiecie, dlaczego chcę się Lunie oświadczyć?
- Nie.- odparły jednocześnie Hermiona i jej przyjaciółka.
- Moi rodzice... Oni...- powiedział Neville z coraz większym uśmiechem na ustach- Zdrowieją. Zaczynają rozpoznawać mnie i babcię. Można z nimi normalnie rozmawiać. Chciałem, żeby byli przynajmniej na takim ważnym dla mnie wydarzeniu, jak ślub.
- Dlaczego?- zapytała Brązowooka
- Bo mogą znowu wszystko zapomnieć- odparł Neville
- Głupstwo. Jeżeli już raz odzyskali pamięć, to nie mogą ot tak sobie ją sobie stracić.- prychnęła Ginny
- Mniejsza o to. To świetnie, Neville!- zawołała Mionka- Mam nadzieję, że całkowicie odzyskają pamięć!
- Ale i tak uważamy, że powinienieś poczekać z zaręczynami- powiedziała Ginny
- Maaacie rację- ziewnął Neville- Dobranoc.
- Dobranoc- powiedziała Ginny. Hermiona też postanowiła położyć się spać. Weszła do swojego dormitorium, wzięła prysznic, przebrała się i zasnęła.
***
Chcę wam wszytskim podziękować za takie miłe komentarze :*
Chce tez podziekowac za 600 wyświetleń *.*
I jak? Podoba się?
A i jeszcze jedno:
Dzięki wielkie za wszelkie rady :D
Hejty mile widziane ;D
,,Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu. '' ~Vincent van Gogh
Informacje
czwartek, 25 lipca 2013
poniedziałek, 22 lipca 2013
sobota, 20 lipca 2013
Rozdział VI
Hermiona wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Chodziła już z Draco od 3 miesięcy,lecz nadal myślała, że nagle obudzi się z pięknego snu. Nastała wiosna. Cały świat zaczął budzić się do życia. Luna i Neville zaczęli ze sobą chodzić. Oprócz nadchodzących wakacji nieuchronnie zbliżały się też owutemy. Nauczyciele zadawali coraz więcej prac domowych. Miona, jako najlepsza uczennica na siódmym roku w Hogwarcie, z zadaniami nie miała najmniejszego problemu, w przeciwieństwie do jej przyjaciół i chłopaka. Z czystej dobroci każdemu pomagała, jeśli tylko miała na to czas. Siedziała teraz na dziedzińcu, pod wielkim dębem, dającym schronienie przed gorącym słońcem.Po jej prawej stronie leżeli rozłożeni Harry, Draco i Neville. Sprzeczali się, która dziewczyna- Ginny, Hermiona czy Luna- jest najseksowniejsza. Oczywiście każdy postawił na swoją ukochaną. Po jej drugiej stronie siedziały dziewczyny i śmiały się ze swoich chłopaków oraz przeglądały mugolskie czasopisma. Brązowooka dokładnie obserwowała Dracona Był wobec Neville'a i Harry'ego miły. Oni także traktowali go jak dobrego przyjaciela .Nagle blondyn zapytał:
- Wiecie już, gdzie chcecie pracować?
- Mi się marzy praca w Ministerstwie- powiedział Harry- Chcę zostać Aurorem.
- A ja mam zamiar być profesorem zielarstwa w Hogwarcie- oświadczył z dumą Neville
- Hohohoh, jak ambitnie- powiedziała Hermiona
- A ty?- zapytała Ginny
- Co- ja?
- Jak chcesz zarabiać na życie- powiedziała Ruda
- Aaa, o to wam chodzi- mruknęła Miona- Więc.. mam zamiar pracować w Ministerstwie Magii. Chcę, żeby skrzaty domowe mogły dostawać zapłaty za swoja pracę.
- O nie...- jęknął Wybraniec- Proszę cie, tylko nie reaktywuj tej twojej WSZY.
- To nie była żadna WSZA!!- krzyknęła do niego- Ciekawe, jakbyś się czuł jako skrzat domowy, który nie dostaje tego, co mu się należy!
- Hermiono- zaczął uspokajającą Draco- One takie już są. Nie będą chciały zapłaty.
- Będą chciały! Jeszcze zobaczycie!- wrzasnęła tak, że prawie cały zamek ją usłyszał. Ludzie, którzy przechodzili obok, spoglądali w ich stronę. Gryfonka wzięła torbę na ramię i zamaszystym krokiem ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Gryfonów.
- Się porobiło- mruknął Neville
*
Hermiona nie przyszła na resztę zajęć, jakie ją czekały. Siedziała na oknie u siebie w dormitorium i spoglądała na ptaki przelatujące nad zamkiem. Nagle ktoś zapukał. Miona nie miała najmniejszej ochoty, mu otwierać. Doskonale wiedziała, kto to był. Chciała być sama, z dala od ludzi, którzy chwilami jej nie rozumieli. Wtem rozległ się głos otwieranych drzwi. Dziewczyna nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Wtem ktoś położył rękę na jej ramieniu. Brunetka zeskoczyła z okna jak poparzona i warknęła do Malfoya:
- Mógłbyś się ode mnie odwalić na pięć minut?!
Ale to nie był Draco. Przed nią stała..
Profesor McGonagall. Miała bardzo zatroskaną minę.
- Coś nie tak?- zapytała- Pan Malfoy, Potter i reszta mówili, że nie przyszłaś na zajęcia. Coś się stało?
- Źle się poczułam- skłamała dziewczyna- Ale już wszystko w porządku. I przepraszam,że tak na panią wyskoczyłam- dodała wbijając wzrok w podłogę. Dyrektorka uśmiechnęła się.
- Nic się nie stało, panno Granger. Nie wiedziałaś przecież, kto wchodzi do pokoju.- i wyszła.
Miona stała bez ruchu. Nie wiedziała, co zrobić. Wyjść i przeprosić za tak podłe i gwałtowne zachowanie, czy ich zignorować? Wybrała to drugie. Ruszyła w stronę łazienki. Stanęła przed lustrem i jej oczom ukazała się kobieta z kręconymi włosami w odcieniu czekoladowym. ,,Czy ja muszę być taka wybuchowa?- pomyślała- Nigdy, ale to nigdy nie potrafię utrzymać języka za zębami. Przez to wszystko mogę stracić przyjaciół i chłopaka. Nie chcę być sama''. Odkręciła kurek w umywalce i przemyła swoją twarz zimną, orzeźwiającą wodą. Zakręciła kran i wzięła prysznic. Następni weszła do swojego łóżka i zasnęła.
*
Oślepił ją blask porannego słońca. By się przed nim ustrzec, zasłoniła sobie twarz rękami. Leniwie podniosła się z łóżka i ziewnęła, przeciągając się. Wstała, wzięła szybki prysznic, ubrała się i ruszyła z torba pełną książek na śniadanie do Wielkiej Sali. Siadając do stołu Gryfonów, Harry zapytał ją z lekkim wahaniem w głosie:
- Nie obraziłaś się na nas?
- Przez pierwsze trzy godziny, owszem. Ale gdy to sobie wszystko przemyślałam, to już nie byłam obrażona.- odparła z uśmiechem Hermiona i zabrała się za jajko sadzone z boczkiem- Może ktoś mi podać sok dyniowy?- dodała z pełną buzią swojego śniadania. Neville podał jej sok i na swoje nieszczęście rozlał go na swoją szatę. Zaklnął pod nosem i chusteczką zaczął wycierać wielką plamę.
- Pomóc ci?- zapytała Miona, biorąc szklankę z resztką soku i nalewając sobie płynu.
- Nie, dzięki- odparł Neville- Wyschnie.
Wszyscy wzruszyli ramionami i zabrali się za swoje śniadania. Po piętnastu minutach wszyscy razem poszli pod salę do Historii Magii. Mieli ją z Krukonami, więc przysiądzie się do nich Luna. Usiedli na pobliskich ławkach i rozmawiali o zbliżających się owutemach. Po chwili przyszła Luna. Na jej widok Neville krzyknął radośnie i rzucił się na biedną dziewczyną i obdarowując ja serią pocałunków. Ginny zachichotała cicho a Harry mruknął:
- Ach... ci świeżo upieczeni zakochani... Żeby się tylko chłopak szybko zorientował, że bycie z kobietą to nie lada wyzwanie...
Za to, co powiedział Wybraniec, dostał w ucho od Ginny. Wtem rozbrzmiał dzwon ogłaszający lekcje. Wszyscy, z czystego przyzwyczajenia, wzięli swoje torby i ustawili się w parach pod wejściem do sali. Hermiona stała z Ginny, natomiast Harry z Ronem. Nim się obejrzeli, poczuli chłodny wiatr, zwiastujący nadejście ducha. Profesor Binns nie patrząc na nikogo otworzył wejście do sali i zaprosił wszystkich do środka. Brązowooka usiadła w ławce razem z Ginny, Ronem i Harry'm. Neville i Luna wybrali sobie miejsca po drugiej stronie sali. Duch usiadł ( jeżeli w ogóle można to nazwać siedzeniem) na krześle przy swoim biurku i zaczął śmiertelnie nudny wykład o wojnach goblinów, tak dobrze wszystkim znany. Przez pierwsze piętnaście minut Hermiona gorliwie zapisywała wszystkie potrzebne notatki, lecz nawet ją ten temat znudził. Ron dosłownie zasnął, Ginny lekko drzemała a Harry zaczął czytać książkę o quidditchu. Gdy rozbrzmiał dzwon na przerwę, wszystkim wróciła chęć do życia. Udali się pod salę do OPCM. Mieli ją ze Ślizgonami, więc Draco też tam będzie, pomyślała Hermiona. Rozglądała się we wszystkie strony sprawdzając, czy nie idzie jej ukochany. Nagle usłyszała za sobą głos:
- Tutaj jestem.
Miona natychmiast się obróciła i rzuciła na szyję Malfoyowi. Ten obdarzył ją długim pocałunkiem. Po chwili dziewczyna powiedziała.
- Przepraszam, że tak wczoraj na ciebie nakrzyczałam.
- Nic się nie stało- odparł z uśmiechem blondyn
- Po tej lekcji będziemy musieli porozmawiać.
- Oczywiście.
Po lekcji Hermiona zaprosiła Draco na przechadzkę po zamku. Chciała mu powiedzieć o swoich planach dotyczących odnalezienia rodziców. Nie wiedziała, jak się do tego zabrać, wiec potrzebowała jego pomocy.
- Wiesz, że wyczyściłam pamięć moim rodzicom, żeby móc poszukiwać horkruksy?
- Taaak. Niech zgadnę: chcesz ich odnaleźć?
- Dokładnie. Problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia, gdzie ich szukać.
- Mówiłaś, że ich życiowym celem było wyjechanie do Australii. Może tam powinnaś zacząć szukać.
- Dobry pomysł. Tylko wiesz... potrzebowałabym osoby, która pomagałaby mi w poszukiwaniach. Chciałam, żeby to byłeś właśnie ty.
- Ee... Hermiono... Ja... Jesteś tego pewna?
- Absolutnie pewna. Kiedy wyjeżdżamy?
- Może tak.. na początku wakacji?
- Świetnie- skwitowała Hermiona- Więc nic innego nie robić, tylko czekać do końca wakacji!
- Miono, kochanie- powiedział cicho Draco- Chciałem cię przedstawić moim rodzicom.
- J-jak to? M-mnie?- zająknęła się dziewczyna
- Tak, ciebie. Tylko nie teraz, oczywiście. Tak pod koniec września tego roku. Zgadzasz się?
- Ja... Tak. Hej, słychać dzwon na lekcje. Chodźmy, bo jeszcze nam Watson odejmie punkty za spóźnienie się na lekcje!- i pociągnęła chłopaka w stronę sali OPCM.
Przez resztę dnia Hermiona rozmyślała o spotkaniu oko w oko w Lucjuszem Malfoyem. Przeczuwała, że to się źle skończy. Dla niej i Dracona. Będąc u siebie w dormitorium dostała list. Jego treść brzmiała tak:
Droga Hermiono
Nie wiem, jak to się stało, ale ja i twój tata byliśmy w Australii. Ktoś, jak mówił zdjął z nas jakieś zaklęcie Oloviate czy jakoś tak. Możesz nam wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi? Proszę, odpisz szybko
Mama
Dziewczynie zawirowało w głowie. Kto mógł zdjąć zaklęcie Obliviate z rodziców? A może ktoś się pod mamę podszył? Bez zastanowienia zeszła do Pokoju Wspólnego. Wiedziała, że siedzą tam Harry, Ginny, Neville i Ron. Podbiegła do nich i krzyknęła entuzjastycznie:
- Moja mama i tata są odnalezieni!!!
- Ale jak to- odnalezieni?- zapytał Harry- Możesz nam to wytłumaczyć?
- Dostałam list od mamy. Masz- podała zwitek pergaminu Wybrańcowi. Ten zaczął uważnie czytać. Wokół niego zebrał się Ron i Neville, a Ginny, siedząca obok niego, zaglądała mu przez ramię. Gdy przeczytał list Harry zamyślił się. Po chwili powiedział:
- Cóż... Nie sądzę, że ktoś mógł się podszyć pod twoją matkę.
- A śmierciożercy?- zapytała Hermiona
- W Azkabanie- odparł Harry- Każdy ze śmierciożerców jest już schwytanych.
- Więc kto zmodyfikował pamięć moim rodzicom?- zapytała Hermiona
- Nie ważne- macnęła ręką Ginny- Ważne, że już ich odzyskałaś!
- Właśnie... Odzyskałam ich. Muszę jej to wszystko wytłumaczyć i powiedzieć Draco!
- A idź idź do swojej fretki- powiedział Ron
Hermiona pierwsze co zrobiła, to napisała list do mamy. Nie miała pojęcia, jak to wszystko jej wytłumaczyć, żeby zrozumiała. Chciała opowiedzieć jej wszystko- o Bitwie o Hogwart, o Draco. W końcu podeszła do sowy, która dostarczyła jej list. Zawiązała do jej nóżki list i otworzyła okno. Sowa wyleciała z
pokoju i znikła za drzewami. Nagle poczuła na sobie ciepłą dłoń Malfoya.
- Draco!-krzyknęła Miona- Jak się tu dostałeś??
- Zapomniałaś, że jest drugie wejście, dla osób spoza domu Lwa?
- Ach.. no tak... Wiesz, że...
- Że twoim rodzicom zmodyfikowano pamięć? Tak, wiem.
- Skąd?
- Tajemnica.- powiedział blondyn i pocałował dziewczynę. Ta zaczęła rozpinać jego koszulę. Ten także zaczął ją rozbierać. Hermiona pociągnęła ukochanego na łóżko. Była gotowa.
***
Tadam!
Nie chciałam rozwijać zbytnio ostatniej sceny Dziękuję za takie miłe komentarze. Dziękuję za to, że zostałam nominowana do Liebster Award.
Ale chcę też podziękować wam za to, że zwracacie mi uwagę, bo gdyby non stop dostawałabym pozytywne opinie, doszłabym do wniosku, że piszę najlepiej na świecie sra la la la XD
Cóż...
To tyle.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
- Wiecie już, gdzie chcecie pracować?
- Mi się marzy praca w Ministerstwie- powiedział Harry- Chcę zostać Aurorem.
- A ja mam zamiar być profesorem zielarstwa w Hogwarcie- oświadczył z dumą Neville
- Hohohoh, jak ambitnie- powiedziała Hermiona
- A ty?- zapytała Ginny
- Co- ja?
- Jak chcesz zarabiać na życie- powiedziała Ruda
- Aaa, o to wam chodzi- mruknęła Miona- Więc.. mam zamiar pracować w Ministerstwie Magii. Chcę, żeby skrzaty domowe mogły dostawać zapłaty za swoja pracę.
- O nie...- jęknął Wybraniec- Proszę cie, tylko nie reaktywuj tej twojej WSZY.
- To nie była żadna WSZA!!- krzyknęła do niego- Ciekawe, jakbyś się czuł jako skrzat domowy, który nie dostaje tego, co mu się należy!
- Hermiono- zaczął uspokajającą Draco- One takie już są. Nie będą chciały zapłaty.
- Będą chciały! Jeszcze zobaczycie!- wrzasnęła tak, że prawie cały zamek ją usłyszał. Ludzie, którzy przechodzili obok, spoglądali w ich stronę. Gryfonka wzięła torbę na ramię i zamaszystym krokiem ruszyła w stronę Pokoju Wspólnego Gryfonów.
- Się porobiło- mruknął Neville
*
Hermiona nie przyszła na resztę zajęć, jakie ją czekały. Siedziała na oknie u siebie w dormitorium i spoglądała na ptaki przelatujące nad zamkiem. Nagle ktoś zapukał. Miona nie miała najmniejszej ochoty, mu otwierać. Doskonale wiedziała, kto to był. Chciała być sama, z dala od ludzi, którzy chwilami jej nie rozumieli. Wtem rozległ się głos otwieranych drzwi. Dziewczyna nie zwracała na to najmniejszej uwagi. Wtem ktoś położył rękę na jej ramieniu. Brunetka zeskoczyła z okna jak poparzona i warknęła do Malfoya:
- Mógłbyś się ode mnie odwalić na pięć minut?!
Ale to nie był Draco. Przed nią stała..
Profesor McGonagall. Miała bardzo zatroskaną minę.
- Coś nie tak?- zapytała- Pan Malfoy, Potter i reszta mówili, że nie przyszłaś na zajęcia. Coś się stało?
- Źle się poczułam- skłamała dziewczyna- Ale już wszystko w porządku. I przepraszam,że tak na panią wyskoczyłam- dodała wbijając wzrok w podłogę. Dyrektorka uśmiechnęła się.
- Nic się nie stało, panno Granger. Nie wiedziałaś przecież, kto wchodzi do pokoju.- i wyszła.
Miona stała bez ruchu. Nie wiedziała, co zrobić. Wyjść i przeprosić za tak podłe i gwałtowne zachowanie, czy ich zignorować? Wybrała to drugie. Ruszyła w stronę łazienki. Stanęła przed lustrem i jej oczom ukazała się kobieta z kręconymi włosami w odcieniu czekoladowym. ,,Czy ja muszę być taka wybuchowa?- pomyślała- Nigdy, ale to nigdy nie potrafię utrzymać języka za zębami. Przez to wszystko mogę stracić przyjaciół i chłopaka. Nie chcę być sama''. Odkręciła kurek w umywalce i przemyła swoją twarz zimną, orzeźwiającą wodą. Zakręciła kran i wzięła prysznic. Następni weszła do swojego łóżka i zasnęła.
*
Oślepił ją blask porannego słońca. By się przed nim ustrzec, zasłoniła sobie twarz rękami. Leniwie podniosła się z łóżka i ziewnęła, przeciągając się. Wstała, wzięła szybki prysznic, ubrała się i ruszyła z torba pełną książek na śniadanie do Wielkiej Sali. Siadając do stołu Gryfonów, Harry zapytał ją z lekkim wahaniem w głosie:
- Nie obraziłaś się na nas?
- Przez pierwsze trzy godziny, owszem. Ale gdy to sobie wszystko przemyślałam, to już nie byłam obrażona.- odparła z uśmiechem Hermiona i zabrała się za jajko sadzone z boczkiem- Może ktoś mi podać sok dyniowy?- dodała z pełną buzią swojego śniadania. Neville podał jej sok i na swoje nieszczęście rozlał go na swoją szatę. Zaklnął pod nosem i chusteczką zaczął wycierać wielką plamę.
- Pomóc ci?- zapytała Miona, biorąc szklankę z resztką soku i nalewając sobie płynu.
- Nie, dzięki- odparł Neville- Wyschnie.
Wszyscy wzruszyli ramionami i zabrali się za swoje śniadania. Po piętnastu minutach wszyscy razem poszli pod salę do Historii Magii. Mieli ją z Krukonami, więc przysiądzie się do nich Luna. Usiedli na pobliskich ławkach i rozmawiali o zbliżających się owutemach. Po chwili przyszła Luna. Na jej widok Neville krzyknął radośnie i rzucił się na biedną dziewczyną i obdarowując ja serią pocałunków. Ginny zachichotała cicho a Harry mruknął:
- Ach... ci świeżo upieczeni zakochani... Żeby się tylko chłopak szybko zorientował, że bycie z kobietą to nie lada wyzwanie...
Za to, co powiedział Wybraniec, dostał w ucho od Ginny. Wtem rozbrzmiał dzwon ogłaszający lekcje. Wszyscy, z czystego przyzwyczajenia, wzięli swoje torby i ustawili się w parach pod wejściem do sali. Hermiona stała z Ginny, natomiast Harry z Ronem. Nim się obejrzeli, poczuli chłodny wiatr, zwiastujący nadejście ducha. Profesor Binns nie patrząc na nikogo otworzył wejście do sali i zaprosił wszystkich do środka. Brązowooka usiadła w ławce razem z Ginny, Ronem i Harry'm. Neville i Luna wybrali sobie miejsca po drugiej stronie sali. Duch usiadł ( jeżeli w ogóle można to nazwać siedzeniem) na krześle przy swoim biurku i zaczął śmiertelnie nudny wykład o wojnach goblinów, tak dobrze wszystkim znany. Przez pierwsze piętnaście minut Hermiona gorliwie zapisywała wszystkie potrzebne notatki, lecz nawet ją ten temat znudził. Ron dosłownie zasnął, Ginny lekko drzemała a Harry zaczął czytać książkę o quidditchu. Gdy rozbrzmiał dzwon na przerwę, wszystkim wróciła chęć do życia. Udali się pod salę do OPCM. Mieli ją ze Ślizgonami, więc Draco też tam będzie, pomyślała Hermiona. Rozglądała się we wszystkie strony sprawdzając, czy nie idzie jej ukochany. Nagle usłyszała za sobą głos:
- Tutaj jestem.
Miona natychmiast się obróciła i rzuciła na szyję Malfoyowi. Ten obdarzył ją długim pocałunkiem. Po chwili dziewczyna powiedziała.
- Przepraszam, że tak wczoraj na ciebie nakrzyczałam.
- Nic się nie stało- odparł z uśmiechem blondyn
- Po tej lekcji będziemy musieli porozmawiać.
- Oczywiście.
Po lekcji Hermiona zaprosiła Draco na przechadzkę po zamku. Chciała mu powiedzieć o swoich planach dotyczących odnalezienia rodziców. Nie wiedziała, jak się do tego zabrać, wiec potrzebowała jego pomocy.
- Wiesz, że wyczyściłam pamięć moim rodzicom, żeby móc poszukiwać horkruksy?
- Taaak. Niech zgadnę: chcesz ich odnaleźć?
- Dokładnie. Problem w tym, że nie mam zielonego pojęcia, gdzie ich szukać.
- Mówiłaś, że ich życiowym celem było wyjechanie do Australii. Może tam powinnaś zacząć szukać.
- Dobry pomysł. Tylko wiesz... potrzebowałabym osoby, która pomagałaby mi w poszukiwaniach. Chciałam, żeby to byłeś właśnie ty.
- Ee... Hermiono... Ja... Jesteś tego pewna?
- Absolutnie pewna. Kiedy wyjeżdżamy?
- Może tak.. na początku wakacji?
- Świetnie- skwitowała Hermiona- Więc nic innego nie robić, tylko czekać do końca wakacji!
- Miono, kochanie- powiedział cicho Draco- Chciałem cię przedstawić moim rodzicom.
- J-jak to? M-mnie?- zająknęła się dziewczyna
- Tak, ciebie. Tylko nie teraz, oczywiście. Tak pod koniec września tego roku. Zgadzasz się?
- Ja... Tak. Hej, słychać dzwon na lekcje. Chodźmy, bo jeszcze nam Watson odejmie punkty za spóźnienie się na lekcje!- i pociągnęła chłopaka w stronę sali OPCM.
Przez resztę dnia Hermiona rozmyślała o spotkaniu oko w oko w Lucjuszem Malfoyem. Przeczuwała, że to się źle skończy. Dla niej i Dracona. Będąc u siebie w dormitorium dostała list. Jego treść brzmiała tak:
Droga Hermiono
Nie wiem, jak to się stało, ale ja i twój tata byliśmy w Australii. Ktoś, jak mówił zdjął z nas jakieś zaklęcie Oloviate czy jakoś tak. Możesz nam wytłumaczyć, o co w tym wszystkim chodzi? Proszę, odpisz szybko
Mama
Dziewczynie zawirowało w głowie. Kto mógł zdjąć zaklęcie Obliviate z rodziców? A może ktoś się pod mamę podszył? Bez zastanowienia zeszła do Pokoju Wspólnego. Wiedziała, że siedzą tam Harry, Ginny, Neville i Ron. Podbiegła do nich i krzyknęła entuzjastycznie:
- Moja mama i tata są odnalezieni!!!
- Ale jak to- odnalezieni?- zapytał Harry- Możesz nam to wytłumaczyć?
- Dostałam list od mamy. Masz- podała zwitek pergaminu Wybrańcowi. Ten zaczął uważnie czytać. Wokół niego zebrał się Ron i Neville, a Ginny, siedząca obok niego, zaglądała mu przez ramię. Gdy przeczytał list Harry zamyślił się. Po chwili powiedział:
- Cóż... Nie sądzę, że ktoś mógł się podszyć pod twoją matkę.
- A śmierciożercy?- zapytała Hermiona
- W Azkabanie- odparł Harry- Każdy ze śmierciożerców jest już schwytanych.
- Więc kto zmodyfikował pamięć moim rodzicom?- zapytała Hermiona
- Nie ważne- macnęła ręką Ginny- Ważne, że już ich odzyskałaś!
- Właśnie... Odzyskałam ich. Muszę jej to wszystko wytłumaczyć i powiedzieć Draco!
- A idź idź do swojej fretki- powiedział Ron
Hermiona pierwsze co zrobiła, to napisała list do mamy. Nie miała pojęcia, jak to wszystko jej wytłumaczyć, żeby zrozumiała. Chciała opowiedzieć jej wszystko- o Bitwie o Hogwart, o Draco. W końcu podeszła do sowy, która dostarczyła jej list. Zawiązała do jej nóżki list i otworzyła okno. Sowa wyleciała z
pokoju i znikła za drzewami. Nagle poczuła na sobie ciepłą dłoń Malfoya.
- Draco!-krzyknęła Miona- Jak się tu dostałeś??
- Zapomniałaś, że jest drugie wejście, dla osób spoza domu Lwa?
- Ach.. no tak... Wiesz, że...
- Że twoim rodzicom zmodyfikowano pamięć? Tak, wiem.
- Skąd?
- Tajemnica.- powiedział blondyn i pocałował dziewczynę. Ta zaczęła rozpinać jego koszulę. Ten także zaczął ją rozbierać. Hermiona pociągnęła ukochanego na łóżko. Była gotowa.
***
Tadam!
Nie chciałam rozwijać zbytnio ostatniej sceny Dziękuję za takie miłe komentarze. Dziękuję za to, że zostałam nominowana do Liebster Award.
Ale chcę też podziękować wam za to, że zwracacie mi uwagę, bo gdyby non stop dostawałabym pozytywne opinie, doszłabym do wniosku, że piszę najlepiej na świecie sra la la la XD
Cóż...
To tyle.
Mam nadzieję, że wam się spodoba.
wtorek, 16 lipca 2013
Liebster award
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
Dostałam nominację od: http://4ever-dramione.blogspot.com/
Dostałam nominację od: http://4ever-dramione.blogspot.com/
1. Masz do wyboru JEDNĄ osobę, którą możesz uratować (z sagi HP). Kto to?
2. Jakie są twoje 2 ulubione domy w Hogwarcie?
3. Dlaczego zaczęłaś/łeś pisać bloga?
4. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w Hogwarcie?
5. Jaki jest twój ulubiony nauczyciel?
6. Od kiedy czytasz HP?
1. Zgredek
2. Ravenclaw i Slytherin
3 Bo kocham pisać, i chcę w przyszłości utrzymywać się z pisarstwa
4 Obrona Przed Czarną Magią
5. Remus Lupin
6. Od przeszło dwóch lat
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pytania do nominowanych blogów:
1. Dlaczego zaczęłaś/ łeś pisać bloga?
2. Jaka jest twoja ulubiona częśc z HP
3. Do jakiego domu nalezysz w Hogwarcie
4. Kiedy zaczęła się twoja przygoda z HP?
5. Czym sie interesujesz?
6. Twoja ulubiona postac z HP
7. Najmniej lubiana postać z HP
8. Czy czytasz jeszcze inne ksiązki, oprócz HP?
9. Ulubiony przedmiot w Hogwarcie
10. Gdybys miał/miała do wyboru wcielić sie w postać z HP, kto to by był?
11. Ulubiony cytat z Harry'ego Pottera
sobota, 13 lipca 2013
Rozdział V
Przed nią stał... Neville. Miał szeroko rozpostarte ramiona i wyglądał na pewnego siebie. Gdy zobaczył Hermionę, opuścił ręce. Ta popatrzyła na niego ze zdziwieniem.
- Neville, co się stało?- zapytała
- Wiesz- zaczął- Ron mówił mi, że będzie chciał włamać się do twojego dormitorium i podstawić ci twoje ulubione ciastka czekoladowe z lukrem nasączone Amortencją... I ja... Chciałem mu przeszkodzić.
Dziewczyna wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę zanim do niej dotarło, co jej przed chwilą powiedział. Uśmiechnęła się do niego od ucha do ucha i poklepała go po ramieniu, mówiąc:
- Dzięki, jesteś strasznie odważny, a tak z innej beczki: Jak układa ci się z Luną?
Gryfon posmutniał.
- Ona mnie nie zauważa, nie interesuje się mną... Ona mnie nie kocha.
- Neville, nie wolno się poddawać, co do spraw z kochaniem- powiedziała do niego- Napisz może do niej jakiś liścik miłosny, dziewczyny na to lecą.
- Tak myślisz?
- Absolutnie. Zobaczysz, jeszcze będziecie nierozłączni. Muszę iść do siebie, Neville. Jestem strasznie zmęczona.
- Jasne! Dobranoc. I dzięki.
Hermiona się uśmiechnęła i weszła po schodach do swojego dormitorium. Tam rozpakowała swoje bagaże i wzięła szybki prysznic. Po umyciu wskoczyła do ciepłego łóżka i zasnęła. Na następny dzień wstała wyjątkowo wcześnie. Przygotowała torbę z książkami i ruszyła na śniadanie do Wielkiej Sali. Tam zastał już Harry'ego, lecz bez Ginny.
- Hej- powitała go
- No hej. Radzę nie jeść ci tych tostów, są strasznie ostre.
- Ostre? Od kiedy tosty w Hogwarcie są ostre?- zaciekawiła się dziewczyna
- Pewnie skrzaty domowe wytrzasnęły skądś pikantny ketchup. Ale dobra jest jajecznica.
- Skoro tak mówisz..- i wzięła na talerz jajecznicę.
Harry miał absolutną rację. Jajecznica była przepyszna, Hermionie tak smakowała, że zdecyodwała się na dokładkę. Kończąc druga porcję śniadania, zapytała Wybrańca:
- Wczoraj idąc do swojego dormitorium zastałam Nevilla. Chciał komuś zagrodzić wejście do mnie.
- Komu?- zaciekawił się
- Ronowi. Usłyszał od niego, że chciał nasączyć moje ulubione ciasteczka z lukrem Amortencją.
- RON? To niemożliwe. Przecież wcale nie wygląda na tak poruszonego zerwaniem z tobą. Chociaż... Jeszcze w Wenecji mamrotał do siebie, że jeszcze się zemści na tobie, takie tam.
- To ja się na nim zemszczę- powiedziała Hermiona
- Błagam.. nie...- jęknął Harry- Ja wszystko zniosę, ale nie waszą wojnę. Błagam, odpuść sobie.
- Masz rację. Nie mam zamiaru jeszcze może niechcący skłócić ciebie z Ginny i Ronem
- Akurat nie miałem na myśli Ginny. Okej, ja idę pod salę do transmutacji.
- Idę z tobą.- rzekła Miona i ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali, a Gryfon podążył za nią.
Szli w milczeniu. Pod salą transmutacyjną dziewczyna spytała chłopaka:
- Z kim mamy Transmutację?
- Ze Ślizgonami- odparł- Każdy Gryfon musi usiąść ze Ślizgonem. Będziemy losować, tak słyszałem.
- Skąd wiesz?
Machnął ręką.
- Usłyszałem coś takiego od profesor Smith, idąc na śniadanie.
- Aha.
Wtem usłyszeli dzwon ogłaszający nadejście lekcji. Wszyscy ustawili się parami pod wejściem do sali. Hermiona widząc, ze Harry stoi razem z Ginny, ruszyła na sam koniec. Na jej nieszczęście stał bez pary Ron. Ten na jej widok uśmiechnął się do niej lecz ta nie odwzajemniła uśmiechu. Po chwili przyszła profesor
- Neville, co się stało?- zapytała
- Wiesz- zaczął- Ron mówił mi, że będzie chciał włamać się do twojego dormitorium i podstawić ci twoje ulubione ciastka czekoladowe z lukrem nasączone Amortencją... I ja... Chciałem mu przeszkodzić.
Dziewczyna wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę zanim do niej dotarło, co jej przed chwilą powiedział. Uśmiechnęła się do niego od ucha do ucha i poklepała go po ramieniu, mówiąc:
- Dzięki, jesteś strasznie odważny, a tak z innej beczki: Jak układa ci się z Luną?
Gryfon posmutniał.
- Ona mnie nie zauważa, nie interesuje się mną... Ona mnie nie kocha.
- Neville, nie wolno się poddawać, co do spraw z kochaniem- powiedziała do niego- Napisz może do niej jakiś liścik miłosny, dziewczyny na to lecą.
- Tak myślisz?
- Absolutnie. Zobaczysz, jeszcze będziecie nierozłączni. Muszę iść do siebie, Neville. Jestem strasznie zmęczona.
- Jasne! Dobranoc. I dzięki.
Hermiona się uśmiechnęła i weszła po schodach do swojego dormitorium. Tam rozpakowała swoje bagaże i wzięła szybki prysznic. Po umyciu wskoczyła do ciepłego łóżka i zasnęła. Na następny dzień wstała wyjątkowo wcześnie. Przygotowała torbę z książkami i ruszyła na śniadanie do Wielkiej Sali. Tam zastał już Harry'ego, lecz bez Ginny.
- Hej- powitała go
- No hej. Radzę nie jeść ci tych tostów, są strasznie ostre.
- Ostre? Od kiedy tosty w Hogwarcie są ostre?- zaciekawiła się dziewczyna
- Pewnie skrzaty domowe wytrzasnęły skądś pikantny ketchup. Ale dobra jest jajecznica.
- Skoro tak mówisz..- i wzięła na talerz jajecznicę.
Harry miał absolutną rację. Jajecznica była przepyszna, Hermionie tak smakowała, że zdecyodwała się na dokładkę. Kończąc druga porcję śniadania, zapytała Wybrańca:
- Wczoraj idąc do swojego dormitorium zastałam Nevilla. Chciał komuś zagrodzić wejście do mnie.
- Komu?- zaciekawił się
- Ronowi. Usłyszał od niego, że chciał nasączyć moje ulubione ciasteczka z lukrem Amortencją.
- RON? To niemożliwe. Przecież wcale nie wygląda na tak poruszonego zerwaniem z tobą. Chociaż... Jeszcze w Wenecji mamrotał do siebie, że jeszcze się zemści na tobie, takie tam.
- To ja się na nim zemszczę- powiedziała Hermiona
- Błagam.. nie...- jęknął Harry- Ja wszystko zniosę, ale nie waszą wojnę. Błagam, odpuść sobie.
- Masz rację. Nie mam zamiaru jeszcze może niechcący skłócić ciebie z Ginny i Ronem
- Akurat nie miałem na myśli Ginny. Okej, ja idę pod salę do transmutacji.
- Idę z tobą.- rzekła Miona i ruszyła w stronę wyjścia z Wielkiej Sali, a Gryfon podążył za nią.
Szli w milczeniu. Pod salą transmutacyjną dziewczyna spytała chłopaka:
- Z kim mamy Transmutację?
- Ze Ślizgonami- odparł- Każdy Gryfon musi usiąść ze Ślizgonem. Będziemy losować, tak słyszałem.
- Skąd wiesz?
Machnął ręką.
- Usłyszałem coś takiego od profesor Smith, idąc na śniadanie.
- Aha.
Wtem usłyszeli dzwon ogłaszający nadejście lekcji. Wszyscy ustawili się parami pod wejściem do sali. Hermiona widząc, ze Harry stoi razem z Ginny, ruszyła na sam koniec. Na jej nieszczęście stał bez pary Ron. Ten na jej widok uśmiechnął się do niej lecz ta nie odwzajemniła uśmiechu. Po chwili przyszła profesor
Smith, nowa profesor Transmutacji. Była dość grubą szatynką, o miłym wyrazie twarzy. Otworzyła drzwi i gestem zaprosiła wszystkich do środka. Hermiona usiadła obok Ginny i Harry'ego. Profesor Smith poprosiła Ślizgonów, by napisali swoje nazwiska na kawałku pergaminu i wrzucili je do okrągłego słoika, które wyglądem przypominało małe akwarium. Następnie kobieta ruchem różdżki wymieszała karteczki. Potem nakazała każdemu Gryfonowi podejść do jej biurka i wylosować osobę, z którą będzie siedział do końca roku szkolnego. Miona dość niepewnie wyciągnęła mały zwitek pergaminu. Odeszła na bok i rozwinęła karteczkę:
Draco Malfoy
Hermiona jęknęła cicho. Poszukała wzrokiem Malfoya. Ten siedział w ostatniej ławce po prawej stronie. Dziewczyna wzdychnęła ciężko i ruszyła w jego kierunku. Ten zrobił jej miejsce. Obok niego siedział Zabini z nieznaną jej dotychczas Gryfonką. Wtem ktoś zapytał profesor Smith:
- Pani profesor, czy jest jakiś sens się tak dzielić? Przecież ławki są czteroosobowe.
- Ach tak, prawie bym zapomniała- z uśmiechem odarła kobieta i machnęła energicznie różdżką.
W jednym momencie Hermiona siedziała w ostatniej ławce w Malfoyem, a przed nią Zabini z Gryfonką. Profesor Smith kazała im przetransmutować żbika w książkę. Oczywiście Hermionie poszło to bardzo łatwie, lecz jej partner z ławki miał niemałe problemy. Brązowooka litościwie popatrzyła na blondyna wymachującego różdżką we wszystkie strony. Delikatnie ujęła jego rękę i powiedziała:
- Po pierwsze: nie wymachuj tak ta różdżka, bo zaraz mi oko wydłubiesz. Po drugie: Źle trzymasz różdżkę- i poprawiła jego chwyt różdżki- teraz lepiej się trzyma?
- Lepiej- przytaknął
- To teraz spróbuj.
Draco machnął różdżka i na miejscu żbika pojawiła się ładnie oprawiona książka. Malfoy dumnie wypiął pierś.
- No! Pannie Granger i panu Malfoyowi się udało!- krzyknęła uradowana profesor Smith- daję po piętnaście punktów dla Gryffidoru i Slytherinu!
- Dzięki-powiedział blondyn do dziewczyny
- Nie ma za co- mrugnęła do niego
Pod koniec lekcji Draco szepnął do niej:
- Może byśmy się gdzieś tak wybrali?
Hermiona osłupiała. Zaprasza ją na randkę. Zaraz, JĄ? Szlamę, której nie cierpi? Och, przestań, Miona! Raz kozie śmierć! Faceci nie muszą być zaraz źli jak Ron!
- Jasne, fretko- odparła
- To może umówimy się na najbliższy wypad do Hogsmade?
- Kiedy jest?
- W walentynki, 14 lutego
- Nie ma problemu.
- To... do 14- pożegnał się Draco
- Do 14- odparła Gryfonka i pocałowała go w policzek. Obaj spłonęli rumieńcami. Hermiona jak najszybciej ruszyła w stronę Wieży Astronomicznej.
Przez resztę dnia Miona nie mogła się skupić. Jaka ona była głupia! Pocałowała go w policzek!! POLICZEK!! Ale najwyraźniej mu się spodobało...
Był wieczór Brązowooka siedziała ze swoimi przyjaciółmi w Pokoju Wspólnym. Czytała książkę Nie mogła przestac rozmyślać o nadchodzących walentynkach, które spędzi z Malfoyem.. W co się ubrać? Jaki makijaż zrobic? Przypomniała sobie jego ciepła dłoń, kiedy go poprawiała na Transmutacji. Nagle Hermiona zamknęła z hukiem książkę i zaczęła się nią okładać po głowie, mówiąc:
- Zły Zgredek! Zły Zgredek! Zły Zgredek! Zły Zgredek!!!
Wszyscy popatrzyli na nią ze zdziwieniem. Ginny niepewnie zapytała:
- Miono, masz jakiś problem? Dzisiaj byłaś taka jakaś.. nieswoja. Coś cię męczy?
- Malfoy zaprosił mnie na randkę. W dodatku chyba się w nim zakochałam Co ja mam zrobić?
- Przed miłością się nie ucieknie- zaczął Harry- Widocznie Malfoy musi mieć ,,to coś'' że jest twoim obiektem westchnień Ja to zaakceptuję, Ginny też.
- Zależy nam, by byłaś szczęśliwa- przytaknęła swojemu narzeczonemu Ruda- Spróbujemy się z nim zaprzyjaźnić
- Hermiono...- rozległ się głos dobrze znany dziewczynie
- Między nami wszystko skończone, Ron- przerwała mu
- CZY MOŻESZ MNIE RAZ W ŻYCIU WYSŁUCHAĆ, TEN JEDEN JEDYNY RAZ?!- krzyknął Weasley
- O-okej
- Ja chciałem cię przeprosić. Tak, jestem podłym draniem, ale proszę cię o jedno: zostańmy przyjaciółmi. TYLKO przyjaciółmi. Nie chcę, żeby Ginny miała dwie bliskie jej osoby skłócone ze sobą. Ty zresztą też. To jak? To jak, zgadzasz się?
- Jasne, Ron- i uściskała go
Ginny i Harry wstali. Tak samo jak Hermiona przytulili się do niej i Rona Stali tak z dwie minuty, gdy Miona szepnęła:
- Takich przyjaciół jak wy to nawet z Accio nie znajdziesz.
*
Mijały dni, a Walentynki zbliżały się nieubłagalnie szybko. Miona miała jeden wielki mętlik w głowie. Nie wiedziała, w co się ubrać, wiec zaczerpnęła rady Luny i Ginny.
- Ja uważam, że musisz postawić na neon, jest w tym roku modny- ciągnęła Luna- Albo zdecydować się na kobiecą czerwień. Czerwone sukienki są idealne na wypady z facetem.
- Właśnie! My zawsze wyglądamy świetnie w czerwieni!
- Halo???- powiedziała Hermiona- Ale jest ZIMA nie LATO. Nie mogę założyć sukienki, będzie mi zimno.
- Okej.. To inaczej...
- Wiem!- krzyknęła uradowana Luna- Ubierzesz się w jasnoróżową podkoszulkę na ramiączkach a na nią założysz sweter w odcieniu neonowej żółci, ubierzesz turkusowe spodnie i snickersy na obcasie pod kolor kurtki skórzanej, która jest kremowa.
- A torebka?- zapytała Ginny Lunę
- Torebka musi pasować do kurtki i butów. Stawiam na malutką torebeczkę w kształcie kwiatka.
- No, nic tylko czekać na 14 lutego, żeby zobaczyć nasze modowe dzieło!- skwitowała Ginny z uśmiechem
- Lepiej- przytaknął
- To teraz spróbuj.
Draco machnął różdżka i na miejscu żbika pojawiła się ładnie oprawiona książka. Malfoy dumnie wypiął pierś.
- No! Pannie Granger i panu Malfoyowi się udało!- krzyknęła uradowana profesor Smith- daję po piętnaście punktów dla Gryffidoru i Slytherinu!
- Dzięki-powiedział blondyn do dziewczyny
- Nie ma za co- mrugnęła do niego
Pod koniec lekcji Draco szepnął do niej:
- Może byśmy się gdzieś tak wybrali?
Hermiona osłupiała. Zaprasza ją na randkę. Zaraz, JĄ? Szlamę, której nie cierpi? Och, przestań, Miona! Raz kozie śmierć! Faceci nie muszą być zaraz źli jak Ron!
- Jasne, fretko- odparła
- To może umówimy się na najbliższy wypad do Hogsmade?
- Kiedy jest?
- W walentynki, 14 lutego
- Nie ma problemu.
- To... do 14- pożegnał się Draco
- Do 14- odparła Gryfonka i pocałowała go w policzek. Obaj spłonęli rumieńcami. Hermiona jak najszybciej ruszyła w stronę Wieży Astronomicznej.
Przez resztę dnia Miona nie mogła się skupić. Jaka ona była głupia! Pocałowała go w policzek!! POLICZEK!! Ale najwyraźniej mu się spodobało...
Był wieczór Brązowooka siedziała ze swoimi przyjaciółmi w Pokoju Wspólnym. Czytała książkę Nie mogła przestac rozmyślać o nadchodzących walentynkach, które spędzi z Malfoyem.. W co się ubrać? Jaki makijaż zrobic? Przypomniała sobie jego ciepła dłoń, kiedy go poprawiała na Transmutacji. Nagle Hermiona zamknęła z hukiem książkę i zaczęła się nią okładać po głowie, mówiąc:
- Zły Zgredek! Zły Zgredek! Zły Zgredek! Zły Zgredek!!!
Wszyscy popatrzyli na nią ze zdziwieniem. Ginny niepewnie zapytała:
- Miono, masz jakiś problem? Dzisiaj byłaś taka jakaś.. nieswoja. Coś cię męczy?
- Malfoy zaprosił mnie na randkę. W dodatku chyba się w nim zakochałam Co ja mam zrobić?
- Przed miłością się nie ucieknie- zaczął Harry- Widocznie Malfoy musi mieć ,,to coś'' że jest twoim obiektem westchnień Ja to zaakceptuję, Ginny też.
- Zależy nam, by byłaś szczęśliwa- przytaknęła swojemu narzeczonemu Ruda- Spróbujemy się z nim zaprzyjaźnić
- Hermiono...- rozległ się głos dobrze znany dziewczynie
- Między nami wszystko skończone, Ron- przerwała mu
- CZY MOŻESZ MNIE RAZ W ŻYCIU WYSŁUCHAĆ, TEN JEDEN JEDYNY RAZ?!- krzyknął Weasley
- O-okej
- Ja chciałem cię przeprosić. Tak, jestem podłym draniem, ale proszę cię o jedno: zostańmy przyjaciółmi. TYLKO przyjaciółmi. Nie chcę, żeby Ginny miała dwie bliskie jej osoby skłócone ze sobą. Ty zresztą też. To jak? To jak, zgadzasz się?
- Jasne, Ron- i uściskała go
Ginny i Harry wstali. Tak samo jak Hermiona przytulili się do niej i Rona Stali tak z dwie minuty, gdy Miona szepnęła:
- Takich przyjaciół jak wy to nawet z Accio nie znajdziesz.
*
Mijały dni, a Walentynki zbliżały się nieubłagalnie szybko. Miona miała jeden wielki mętlik w głowie. Nie wiedziała, w co się ubrać, wiec zaczerpnęła rady Luny i Ginny.
- Ja uważam, że musisz postawić na neon, jest w tym roku modny- ciągnęła Luna- Albo zdecydować się na kobiecą czerwień. Czerwone sukienki są idealne na wypady z facetem.
- Właśnie! My zawsze wyglądamy świetnie w czerwieni!
- Halo???- powiedziała Hermiona- Ale jest ZIMA nie LATO. Nie mogę założyć sukienki, będzie mi zimno.
- Okej.. To inaczej...
- Wiem!- krzyknęła uradowana Luna- Ubierzesz się w jasnoróżową podkoszulkę na ramiączkach a na nią założysz sweter w odcieniu neonowej żółci, ubierzesz turkusowe spodnie i snickersy na obcasie pod kolor kurtki skórzanej, która jest kremowa.
- A torebka?- zapytała Ginny Lunę
- Torebka musi pasować do kurtki i butów. Stawiam na malutką torebeczkę w kształcie kwiatka.
- No, nic tylko czekać na 14 lutego, żeby zobaczyć nasze modowe dzieło!- skwitowała Ginny z uśmiechem
Nastały Walentynki. Hermiona była w tym dniu wyjątkowo zdenerwowana, nawet nie wiedziała czemu. Ubrała się tak, jak to zaplanowały dziewczyny. Gdy obejrzała się w lustrze doszła do wniosku, że jest nawet zgrabna dziewczyną W Pokoju Wspólnym wszyscy chłopcy odwrócili się w jej stronę, by nacieszyć oczy tym widokiem. Miona dumnie kroczyła aż do Drzwi Wejściowych. Rozejrzała się, nigdzie nie było widać Malfoya nagle ktoś postukał palcem po jej plecach. Odwróciła się. Blondyn stał przed nią z piękną białą różą.
- To dla ciebie- wręczył jej kwiat. Oczarowana Hermiona zdołała tylko wykrztusić:
- D- dziękuję, Draco.
- To jak, idziemy?
- Oczywiście
Blondyn niepewnie wziął ją za rękę Miona popatrzyła na niego i się uśmiechnęła. Malfoy po drodze obserwował każdego chłopaka, który spojrzał na Hermionę z dziwnym błyskiem w oczach. Gdy byli już na miejscu, zauważyli Pansy Parkinson. Na ich widok zasłoniła sobie twarz ręką i krzyknęła:
- Ty i ta szlama?! Draco, źle skończysz! Ja jestem bardziej ciebie warta niż ta... szlama i beztalencie
- Nie nazywaj ja szlamą, Parkinson- warknął chłopak- Chodź, Hermiono.- i pociągnął Gryfnkę w stronę Trzech Mioteł. Na szczęście nie było wielkiego ruchu, więc zajęli sobie stolik przy oknie.
- Idę zamówić piwo kremowe- powiedział Draco
- Okej
Po paru minutach chłopak przyszedł z dwoma kuflami. Podał jedno Hermionie, i usiadł.
- Zmieniłeś się- zaczęła brunetka
- Taaak.
- Dlaczego?
- Dlaczego? Bo... cóż... zauważyłem, że ojciec mnie tak wychował, by potępiać mugoli, a tak naprawdę to... Ja cię w pewnym stopniu zawsze lubiłem. Harry'ego też.
- Naprawdę?- zdziwiła się dziewczyna
- Naprawdę-odparł z uśmiechem blondyn
Rozmawiali tak z godzinę. Wspominali stare czasy w Hogwarcie, Snape'a i jego okropne eliksiry. Hermionie wyjątkowo łatwo nawiązała przyjazny kontakt z Malfoyem. W pewnym momencie zauważyła ruda i kruczoczarną postać. Już doskonale wiedziała, kto to jest. Ginny wystawiła oba kciuki w górę, jakby chciała powiedzieć: ,, Dasz radę!'' Miona uśmiechnęła się do nich. Draco to zauważył.
- Kto tam jest?
- Ee.... nieważne - szybko odpowiedziała dziewczyna
Gdy skończyli pić już trzeci kufel, Hermiona wstała.
- Robi się późno, wszyscy już idą w stronę Hogwartu, chyba na nas też już czas.
- Właśnie miałem to mówić- powiedział Draco- Co ty umiesz przewidywać, co mam zamiar powiedzieć czy jak?
- Nie, ale ty potrafisz legilimencję.
Machnął ręka
- Takie tam... Nudziło mi się, więc tak se pomyślałem, czemu nie spróbować?- wzruszył ramionamu0 Chodźmy-
Dziewczyna posłusznie poszła z blondynem. Po chwili ciszy zapytała go z lekkim wahaniem:
- Dlaczego mnie już nie nazywasz szlamą?
Chłopak stanął. O nie, pomyślała, niech on się na mnie nie obraża! Spokojnie na nią spojrzał i wziął głęboki wdech.
- Pamiętasz, jak w Wenecji na siebie wpadliśmy?
-Pamiętam.
- Wtedy... Ja... zakochałem się w tobie I nadal jestem zakochany.
- Nie żartujesz sobie ze mnie?- zapytała niepewnie, choć jej serce przepełniała wilka radość
- Nigdy w życiu- i pochylił się, by ją pocałować
Pocałował ją. Bez zamieszania, bez pytania o zgodę. Dziewczyna wplotła rękę w jego blond włosy, by przedłużyć pocałunek. Stali tak i nie chcieli (przynajmniej Hermiona) się puścić. Po dobrych pięciu minutach, chłopak odsunął się od niej i ją przytulił.
- Mam cie odprowadzić aż do Pokoju Wspólnego?
- Wiesz, gdzie to jest?
- Jasne! Od paru dni cię... cóż, mżzna by to ując, że śledziłem. Tylko się na mnie nie obrażaj!
- A niby czemu miałabym się na ciebie obrażać? Skoro wiesz, gdzie to jest, to bardzo chętnie.
Przez resztę drogi szli w milczeniu. Gdy doszli przed portret Grubej Damy, Draco ucałował Mionę w czoło i życzył dobrego wieczoru. Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała hasło Grubej Damie. Gdy przelazła przez dziurę pod portretem, zobaczyła Harry'ego, Ginny i Rona. Siedzieli razem z wysłużonych fotelach. Na jej widok wszyscy trzej uśmiechnęli się. Ginny podbiegła do niej i zapytała z zapałem:
- I jak poszło?
- Genialnie.
***
Łizy! Przepraszam was serdecznie, że rozdział się opóźnił! Chciałam,żeby był bardzo długi, więc troszkę się przedłużyło pisanie rozdziału. Nie mam Worda, jakimś cudem mi się usunął, wiec muszę sobie sama radzić co do długości. Ale na pewno ma więcej niż dwie strony :D
- Właśnie miałem to mówić- powiedział Draco- Co ty umiesz przewidywać, co mam zamiar powiedzieć czy jak?
- Nie, ale ty potrafisz legilimencję.
Machnął ręka
- Takie tam... Nudziło mi się, więc tak se pomyślałem, czemu nie spróbować?- wzruszył ramionamu0 Chodźmy-
Dziewczyna posłusznie poszła z blondynem. Po chwili ciszy zapytała go z lekkim wahaniem:
- Dlaczego mnie już nie nazywasz szlamą?
Chłopak stanął. O nie, pomyślała, niech on się na mnie nie obraża! Spokojnie na nią spojrzał i wziął głęboki wdech.
- Pamiętasz, jak w Wenecji na siebie wpadliśmy?
-Pamiętam.
- Wtedy... Ja... zakochałem się w tobie I nadal jestem zakochany.
- Nie żartujesz sobie ze mnie?- zapytała niepewnie, choć jej serce przepełniała wilka radość
- Nigdy w życiu- i pochylił się, by ją pocałować
Pocałował ją. Bez zamieszania, bez pytania o zgodę. Dziewczyna wplotła rękę w jego blond włosy, by przedłużyć pocałunek. Stali tak i nie chcieli (przynajmniej Hermiona) się puścić. Po dobrych pięciu minutach, chłopak odsunął się od niej i ją przytulił.
- Mam cie odprowadzić aż do Pokoju Wspólnego?
- Wiesz, gdzie to jest?
- Jasne! Od paru dni cię... cóż, mżzna by to ując, że śledziłem. Tylko się na mnie nie obrażaj!
- A niby czemu miałabym się na ciebie obrażać? Skoro wiesz, gdzie to jest, to bardzo chętnie.
Przez resztę drogi szli w milczeniu. Gdy doszli przed portret Grubej Damy, Draco ucałował Mionę w czoło i życzył dobrego wieczoru. Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała hasło Grubej Damie. Gdy przelazła przez dziurę pod portretem, zobaczyła Harry'ego, Ginny i Rona. Siedzieli razem z wysłużonych fotelach. Na jej widok wszyscy trzej uśmiechnęli się. Ginny podbiegła do niej i zapytała z zapałem:
- I jak poszło?
- Genialnie.
***
Łizy! Przepraszam was serdecznie, że rozdział się opóźnił! Chciałam,żeby był bardzo długi, więc troszkę się przedłużyło pisanie rozdziału. Nie mam Worda, jakimś cudem mi się usunął, wiec muszę sobie sama radzić co do długości. Ale na pewno ma więcej niż dwie strony :D
piątek, 5 lipca 2013
Rozdział IV
Hermiona czuła pewną pustkę po Ronie. Nie mogła przyjąć do wiadomości,że ją zdradził. Zawsze przysięgał jej, że kocha ją nad życie, nigdy nie złamie jej serca. Jasne.. Właśnie widać, jak jej złamał serce.
Był dzień wyjazdu. Ginny robiła wszystko, by Miona nie widziała Rona, lecz jej się to nie udawało, bo ten non stop podbiegał do niej z wytłumaczeniami typu ,,To nie tak jak myślisz''. Dziewczyna nie słuchała jego niezrozumiałych wyjaśnień, starała się o nim zapomnieć, co dla niej nie było łatwe. W samolocie usiadła na dwóch pustych miejscach, z dala od Rona. Już dawno skończyła mugolskie romansidło, więc zabrała się za powieść fantasy. Opowiadał on o dziewczynie, która straciła najbliższych i postanowiła ich odnaleźć przechodząc do zaczarowanego świata magii. Gryfonka nawet nie zauważyła przed startem samolotu, gdy podszedł do niej jakiś przystojny blondyn.
- Przepraszam.. Moge tu usiąść?- zapytał nieśmiało
Miona podniosła wzrok. Stał przed nią Draco Malfoy.
- Ja-jasne!- zająknęła sie dziewczyna- Siadaj.
- Słuchaj, tak mi przykro z powodu Rona...-zaczął
- Nie musisz współczuć, Fretko- przerwała mu
Chłopak uśmiechnął się.
- Granger, tyle na świecie facetów, a ty żałujesz jednego, rudego zdrajcy?-pokręcił z zrezygnowaniem głową- Znajdziesz sobie jakiegoś ,, mężczyznę życia'' i będzie okej!
- A co,może byś chciał być tym ,, mężczyzną zycia'' ?- zapytała złośliwie Hermiona
- Może- uśmiechnął się tajemniczo
- Chyba w twoich fretkowatych, obrzydliwych snach- powiedziała Gryfonka z niesmakiem
- Mniejsza o to. Jaką czytasz książkę?- zapytał zaglądając jej do lektury
- Mugolską książke, ni to przygodówka, ni fantasy.
- Zaraz, co?
Miona westchnęła ciężko
- Matko, aleś ty tępy...
- Przy tobie wszyscy są tępi, jak ty mówisz
Hermiona oblała się rumieńcem. Pierwszy raz usłyszała taki komplement od Ślizgona. Jeszcze takiego przystojnego jak Malfoy.. Ale zaraz! To MALFOY. Zapomniałaś, że ciebie nazwał szlamą? Jest ZŁY!!!
- Nie podlizuj się- skwitowała- Bądź tak uprzejmy, i się zamknij.
- Wedle życzeń, panienko- zakończył z uśmiechem blondyn
Powiedział do niej panienko.. W jego ustach zabrzmiało to tak.. słodko. Ron nigdy nie używał takich słów, ograniczał się tylko do ,,kochana'' ,,Miona'' oraz ,,Hermiono'' Dziewczyna próbowała sie skupić na książce, ale fakt, że siedzi obok niej najprzystojniejszy chłopak w Hogwarcie, nie dawał jej spokoju. Co chwila podgwizdywał sobie wesoło, jakby nigdy nic. Zdumiało ja to, że ma takie świetny humor po zerwaniu z Pansy. W końcu nie wytrzymała i warknęła do niego:
- Mogę cię prosić o coś?
- Oczywiście- odparł z uśmiechem
- Zamknij tę jadaczkę.
Blondyn zachichotał i zaczął słuchać muzyki. Hermiona westchnęła. Zabrała się do czytania książki. Po kilku godzinach już wylądowali. Miona wyszła, a raczej uciekła od Malfoya z samolotu. Czekając na Harry'ego i Ginny, Draco szepnął jej do ucha:
- Do zobaczenia w Hogwarcie, Miono.
Dziewczyna, która akurat w tej chwili piła wodę mineralną zakrztusiła się płynem. Zaczęła kaszleć. Gdy juz jej przeszło, powiedziała do niego z trudem:
- Powiedziałeś do mnie Miono?- zapytała z niedowierzaniem
- Tak. A co w tym złego?- zdziwił się
Hermiona popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Chłopak zaśmiał się nonszalancko i odszedł. Nie minęło dwóch minut, gdy pojawili sie Harry i Ginny.
- A co ty taką masz dziwną minkę?- zapytał wesoło Chłopiec- Który-Przeżył- By- Wkurzać- Snape'a
- Malfoy powiedział do mnie...
- Szlamo?- zapytał natychmiastowo Harry- Niech no ja mu pokaże..
- Nie!-krzyknęła Hermiona- Powiedział do mnie Miono.
Harry, który akurat w tej chwili otwieraj samochód, kluczyki wypadły mu z rąk. Ginny popatrzyła na nią jak na wariatkę i zapytała:
- N-naprawdę?
- Tak. Ej, no właźcie do samochodu!- pogoniła ich
- A nie czekamy na Rona, Harry?- zapytała niepewnie Ginny swojego chłopaka
- Powiedział mi, że sam sobie poradzi.- odparł Wybraniec- Wsiadajcie
Hermiona i Ginny posłusznie wsiadły do auta. Nie minęło piętnaście minut, gdy znaleźli się na opuszczonej polanie. Wszyscy wysiedli ze samochodu. Harry złapał za ręke dziewczyny i teleportowali się przed bramy Hogwartu. Stanęli ze swoimi bagażami przy bramie i czekali, aż ktoś po nich przyjdzie. Gdy upłynęły trzy minuty ( choc Hermionie wydawało się, że 10) zobaczyli malutką, szybko idąca postać. Gdy lampy oświetliły ją, okazało się, że to profesor Flitwick. Przywitał się z nimi i zaprowadził przed Wielką Salę.
- No, to juz teraz chyba traficie do swoich dormitorium- powiedział- Wypocznijcie sobie- i odszedł
Wchodząc do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, zastali wszystkich Gryfonów czekających na nich. Ginny i Hermiona stanęły jak wryte, a Harry uśmiechnął się na ten widok. Odwrócił się do Ginny, uklęknął przed nią na jedno kolano i wyciągnął małe pudełeczko. Otwierając je, wszyscy wstrzymali oddech. Oczom Miony ukazał się złoty, z malutkimi diamencikami pierścionek. Harry z uśmiechem zapytał Ginny:
- Ginny, czy chcesz zostać moją żoną?
Ruda zasłoniła sobie usta ręką.
- Ha- ha- Harry... Tak, zostanę twoją żoną- i wyciągnęła prawą ręke w stronę Pottera. Ten założył jej pierścionek na palec. Wszyscy, łącznie z Hermioną zaczęli klaskać i gratulować świeżo zaręczonej parze. Odbyło się przyjęcie zaręczynowe Harry'ego i Ginny. Hermiona, szczęśliwa, że jej najlepsza przyjaciółka i przyjaciel się zaręczyli, postanowiła wycofac się do swojego dormitorium. Nagle ktoś zagrodził jej drogę.
***
Byłabym wdzięczna, gdybyście komentowali, czy chociażby pisali, co wam się nie podoba, i co mam poprawić. Czy to taki wielki wysiłek wystukać coś na klawiaturze???
Powiedzieć komuś, że się rozdział podoba lub nie podoba?
To tez działa na mnie, bo wiem wtedy, że ktoś czyta tego bloga i chce sledzić losy Hermiony i Draco.
Następny rozdział będzie we wtorek.
Był dzień wyjazdu. Ginny robiła wszystko, by Miona nie widziała Rona, lecz jej się to nie udawało, bo ten non stop podbiegał do niej z wytłumaczeniami typu ,,To nie tak jak myślisz''. Dziewczyna nie słuchała jego niezrozumiałych wyjaśnień, starała się o nim zapomnieć, co dla niej nie było łatwe. W samolocie usiadła na dwóch pustych miejscach, z dala od Rona. Już dawno skończyła mugolskie romansidło, więc zabrała się za powieść fantasy. Opowiadał on o dziewczynie, która straciła najbliższych i postanowiła ich odnaleźć przechodząc do zaczarowanego świata magii. Gryfonka nawet nie zauważyła przed startem samolotu, gdy podszedł do niej jakiś przystojny blondyn.
- Przepraszam.. Moge tu usiąść?- zapytał nieśmiało
Miona podniosła wzrok. Stał przed nią Draco Malfoy.
- Ja-jasne!- zająknęła sie dziewczyna- Siadaj.
- Słuchaj, tak mi przykro z powodu Rona...-zaczął
- Nie musisz współczuć, Fretko- przerwała mu
Chłopak uśmiechnął się.
- Granger, tyle na świecie facetów, a ty żałujesz jednego, rudego zdrajcy?-pokręcił z zrezygnowaniem głową- Znajdziesz sobie jakiegoś ,, mężczyznę życia'' i będzie okej!
- A co,może byś chciał być tym ,, mężczyzną zycia'' ?- zapytała złośliwie Hermiona
- Może- uśmiechnął się tajemniczo
- Chyba w twoich fretkowatych, obrzydliwych snach- powiedziała Gryfonka z niesmakiem
- Mniejsza o to. Jaką czytasz książkę?- zapytał zaglądając jej do lektury
- Mugolską książke, ni to przygodówka, ni fantasy.
- Zaraz, co?
Miona westchnęła ciężko
- Matko, aleś ty tępy...
- Przy tobie wszyscy są tępi, jak ty mówisz
Hermiona oblała się rumieńcem. Pierwszy raz usłyszała taki komplement od Ślizgona. Jeszcze takiego przystojnego jak Malfoy.. Ale zaraz! To MALFOY. Zapomniałaś, że ciebie nazwał szlamą? Jest ZŁY!!!
- Nie podlizuj się- skwitowała- Bądź tak uprzejmy, i się zamknij.
- Wedle życzeń, panienko- zakończył z uśmiechem blondyn
Powiedział do niej panienko.. W jego ustach zabrzmiało to tak.. słodko. Ron nigdy nie używał takich słów, ograniczał się tylko do ,,kochana'' ,,Miona'' oraz ,,Hermiono'' Dziewczyna próbowała sie skupić na książce, ale fakt, że siedzi obok niej najprzystojniejszy chłopak w Hogwarcie, nie dawał jej spokoju. Co chwila podgwizdywał sobie wesoło, jakby nigdy nic. Zdumiało ja to, że ma takie świetny humor po zerwaniu z Pansy. W końcu nie wytrzymała i warknęła do niego:
- Mogę cię prosić o coś?
- Oczywiście- odparł z uśmiechem
- Zamknij tę jadaczkę.
Blondyn zachichotał i zaczął słuchać muzyki. Hermiona westchnęła. Zabrała się do czytania książki. Po kilku godzinach już wylądowali. Miona wyszła, a raczej uciekła od Malfoya z samolotu. Czekając na Harry'ego i Ginny, Draco szepnął jej do ucha:
- Do zobaczenia w Hogwarcie, Miono.
Dziewczyna, która akurat w tej chwili piła wodę mineralną zakrztusiła się płynem. Zaczęła kaszleć. Gdy juz jej przeszło, powiedziała do niego z trudem:
- Powiedziałeś do mnie Miono?- zapytała z niedowierzaniem
- Tak. A co w tym złego?- zdziwił się
Hermiona popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Chłopak zaśmiał się nonszalancko i odszedł. Nie minęło dwóch minut, gdy pojawili sie Harry i Ginny.
- A co ty taką masz dziwną minkę?- zapytał wesoło Chłopiec- Który-Przeżył- By- Wkurzać- Snape'a
- Malfoy powiedział do mnie...
- Szlamo?- zapytał natychmiastowo Harry- Niech no ja mu pokaże..
- Nie!-krzyknęła Hermiona- Powiedział do mnie Miono.
Harry, który akurat w tej chwili otwieraj samochód, kluczyki wypadły mu z rąk. Ginny popatrzyła na nią jak na wariatkę i zapytała:
- N-naprawdę?
- Tak. Ej, no właźcie do samochodu!- pogoniła ich
- A nie czekamy na Rona, Harry?- zapytała niepewnie Ginny swojego chłopaka
- Powiedział mi, że sam sobie poradzi.- odparł Wybraniec- Wsiadajcie
Hermiona i Ginny posłusznie wsiadły do auta. Nie minęło piętnaście minut, gdy znaleźli się na opuszczonej polanie. Wszyscy wysiedli ze samochodu. Harry złapał za ręke dziewczyny i teleportowali się przed bramy Hogwartu. Stanęli ze swoimi bagażami przy bramie i czekali, aż ktoś po nich przyjdzie. Gdy upłynęły trzy minuty ( choc Hermionie wydawało się, że 10) zobaczyli malutką, szybko idąca postać. Gdy lampy oświetliły ją, okazało się, że to profesor Flitwick. Przywitał się z nimi i zaprowadził przed Wielką Salę.
- No, to juz teraz chyba traficie do swoich dormitorium- powiedział- Wypocznijcie sobie- i odszedł
Wchodząc do Pokoju Wspólnego Gryffindoru, zastali wszystkich Gryfonów czekających na nich. Ginny i Hermiona stanęły jak wryte, a Harry uśmiechnął się na ten widok. Odwrócił się do Ginny, uklęknął przed nią na jedno kolano i wyciągnął małe pudełeczko. Otwierając je, wszyscy wstrzymali oddech. Oczom Miony ukazał się złoty, z malutkimi diamencikami pierścionek. Harry z uśmiechem zapytał Ginny:
- Ginny, czy chcesz zostać moją żoną?
Ruda zasłoniła sobie usta ręką.
- Ha- ha- Harry... Tak, zostanę twoją żoną- i wyciągnęła prawą ręke w stronę Pottera. Ten założył jej pierścionek na palec. Wszyscy, łącznie z Hermioną zaczęli klaskać i gratulować świeżo zaręczonej parze. Odbyło się przyjęcie zaręczynowe Harry'ego i Ginny. Hermiona, szczęśliwa, że jej najlepsza przyjaciółka i przyjaciel się zaręczyli, postanowiła wycofac się do swojego dormitorium. Nagle ktoś zagrodził jej drogę.
***
Byłabym wdzięczna, gdybyście komentowali, czy chociażby pisali, co wam się nie podoba, i co mam poprawić. Czy to taki wielki wysiłek wystukać coś na klawiaturze???
Powiedzieć komuś, że się rozdział podoba lub nie podoba?
To tez działa na mnie, bo wiem wtedy, że ktoś czyta tego bloga i chce sledzić losy Hermiony i Draco.
Następny rozdział będzie we wtorek.
poniedziałek, 1 lipca 2013
Rozdział III
Hermioną ktoś szturchnął. Leniwie podniosła powieki. Zobaczyła Ginny pochylającą się nad nią.
- Wstawaj, śpiochu. Musimy już wysadać, jesteśmy na miejscu.
- JUŻ?
-Tak, i radzę ci się pośpieszyć- wtrącił się Harry- Chyba nie chcesz sobie polecieć z powrotem do Anglii?
- Nie, dzięki. Ile lecieliśmy?
- Cały dzień i noc - odparł chłopak- No, chodź! Bierz walizkę!
Dziewczyna posłusznie wzięła swój bagaż i ruszyła za Wybrańcem. Wyszli ze samolotu i udali sie na przystanek, gdzie czekał na nich autobus z przewodniczą, która była z mugolskiego biura podróży. Wchodząc do środka brązowooka zauważyła Malfoya obściskującego się z Mopsicą. Na ich widok Ron przewrócił oczami i zrobił grymas obrzydzenia. W końcu znaleźli wolne miejsca. Każda para usiadła ze soba, zdala od Ślizgona i jego dziewczyny. Jadąc do hotelu Hermiona próbowała porozmawiać z rudzielcem o jej celu odnalezienia rodziców, lecz ten ja zbył. Gryfonka cicho westchnęła i zabrała sie do czytania mugolskiego romansu. Po piętnastu minutach jazdy dojechali na miejsce. Przewodniczka wstała i nakazała im wziąść bagaże i iść za nią. Cały autobus posłusznie wykonał jej polecenie i ruszyli zwartą grupą w stronę wejścia do hotelu. Kobieta wchodząc do budynku kazała im ustawic się w kolejce do odebrania kluczyków do swoich pokoi. Ron błyskawicznie dostał kluczyki. Mieli numer 180. Udali sie więc w strone wind. Chłopak nie mógł sobie poradzic z przyciskami pięter, wiec Hermiona mu pomogła. Gdy winda stanęła, ruszyli korytarzem.
- 178, 179..Jest! 180- wykrzyknął Ron uradowany
- Ok, otwieraj!
Chłopak otworzył drzwi. Miona stanęła jak wryta. Był to duży pokój, z białymi ścianami. Na lewo od dziewczyny stało łózko z baldachimem ( jeżeli ktos może kiedys ogladał ,,Zmierzch przed świtem cz. 1 '' to chodzi mi właśnie o to łóżko, gdzie ta Bella i Edward odbyli swoją noc poślubna :D ), a po prawej stronie wejście do łazienki i telewizor z dwuosobową sofą. Ron chwycił oszołomioną dziewczynę za ręke i począł namietnie całować. Hermiona odwzajemniła pocałunek.Nagle rudzielec zaczął rozpinac jej zamek na niebieskiej sukience, lecz mugolaczka natychmiast odsunęła sie od niego. Ten zapytał ją z niedowierzaniem:
- Co sie stało?
- Wiesz.. Wolałabym troche poczekać- odparła- Nie jestem jeszcze gotowa. Przepraszam.
Ron zrobił zawiedzioną minę.
- Mam pomysł- oznajmił- A gdybyśmy poszli na romantyczny spacer ulicami Wenecji?
- Świetny pomysł!
- Tak wiec zapraszam pannę Granger na romantyczny spacer po Wenecji.
- Dziękuje za zaproszenie- odparła dziewczyna z powaga i zaraz obaj wybuchnęli smiechem.
Dni mijały, nasi bohaterowie zwiedzali piękną Wenecję. Zbliżał sie dzień wyjazdu. Hermiona i Ginny postanowiły cały wieczór spędzic w SPA. Po prawie trzech godzinach robienia kąpieli błotnych i maniciure'u ruszyły do swoich pokoi, gdzie czekali na nich ich ukochani. Ginny miała z Harrym pokój piętro wyżej od Hermiony i Rona, wiec na pierwszym pietrze musiały sie rozejść. Bohaterka wyszła z windy i żwawym krokiem ruszyła przez korytarz i nagle potknęła sie przez dywan i wpadła wprost w czyjeś męskie ramiona. Były takie ciepłe... mocne... Miona podniosła wzrok. Wpierw myślała, że jakims cudem to jej chłopak, ale sie myliła.
Wpadła wprost na Malfoya.
- Eeee.. przepraszam- wyjąknęła nieśmiało
- N-n-nic sie nie stało, Granger- odparł blondyn
Jakie on ma piekne oczy, pomyślała
- Naprawdę mam piękne oczy?- zapytał
- Ty umiesz legilimencję?-zapytała z niedowierzaniem w głosie
- No tak. Okej, musze juz spadac, Granger. Pansy czeka na mnie w pokoju.
- Ach.. no tak- i ruszyła do drzwi
- Granger?
- TAK?- zapytała Hermiona z błyskiem w oczach
- Tylko tym razem sie nie potknij gdzieś- mrugnął do niej
Dziewczyna sie roześmiała. Otworzyła drzwi i zobaczyła widok, którego nie chcielibyście na pewno zobaczyć.
W łóżku spał Ron. Ale nie sam.
Obok niego leżała Pansy Parkinson.
Miona stała w wejściu jak posąg. Przez prawie minute wpatrywała sie w ich. Zdradził ją.. Z MOPSICĄ.. Z NIĄ..
Wtem rudzielec otworzył oczy. Zobaczywszy Hermione poderwał sie łóżka i obudził śpiącą Pansy.
-Aaa.. Co ty tu robisz?- zapytał takim tonem, jakby nic sie nie stało
Dziewczynie puściły nerwy.
- CO JA TU ROBIE??- krzyknęła- A MOŻESZ MI WYTŁUMACZYC CO ONA TU ROBI?- wskazała na Mopsicę
- Miono.. To nie tak jak myślisz, skarbie
- A JAK?! OCH, NO TAK, WEDŁUG CIEBIE TO TYLKO NIEWINNE LEŻENIE RAZEM W ŁÓŻU RAZEM. W DODATKU NAGO- dodała z obrzydzeniem
- Dokładnie tak!
- CZYLI JAK?- rozległ sie głos Harry'ego
- Matko boska! Harry! To nie tak jak myślicie, do cholery!
- Ty podły hipokryto!- do pokoju weszła siostra rudzielca, Ginny- Mówiłes, idioto, że ja kochasz nad zycie! Że dnia bez niej nie przeżyjesz!
- PANSY?- Był to Malfoy- Ty też powiesz zapewne ,, To nie tak jak myślisz'' ?
- Dokładnie tak!- Mopsica odparła identycznie , jak jej kochanek
- Idiotka i idiota- mruknęła Ginny- ale sie dobraliście.
Wtem Hermiona powiedziała:
- Ron.. Zrywam z tobą.
- Ale JAK TO?
- TAK TO! - wrzasnęła- MAM CIEBIE DOSYĆ! OKŁAMAŁES MNIE! NIE MIAŁES ZAMIARU NAWET POMÓC MI W POSZUKIWANIU MOICH RODZICÓW! WCALE MNIE NIE KOCHAŁES!!! MIAŁES MNIE PO PROSTU GDZIEŚ!!!- oczy dziewczyny zaszkliły sie łzami- Ginny?
- Tak?
- Czy mogę dziś wyjątkowo u was spać?- zapytała
- Oczywiście! Jeżeli Harry sie zgodzi.
- Ha..
- Nie ma najmniejszego problemu- odparł natychmiastowo Wybraniec- pakuj się.
- Ja tez Pansy z toba zrywam. I przenocuj sobie dziś u niego- wskazał na Rona
- Ale.. Draco..
- NIE MAM ZAMIARU CIE SŁUCHAĆ.
Mopsica wybuchnęła płaczem. Ron przeklinał, a Harry i Ginny spakowali Hermionie walizkę i zaprowadzili ja do swojego pokoju. Tam wypłakiwała sie przy Ginny i Harry'emu. Ci próbowali ja pocieszyć, ogladając komedie, robiac głupie miny. Nawet nie zauważyli, jak biedna dziewczyna zasnęła.
****
Łizy! wyjatkowo dobrze mi sie pisało ten rozdział. Miał on sie zatrzymać na tym , jak Hermiona wchodzi do pokoju, ale pokusa napisania wiecej była niezwycięzona :P
Chce zadedykowac ten rozdział specjalnie dla mojej przyjaciólki, która tak jak ja bardzo lubi Dramione i wiernie śledzi ten blog i go komentuje, za co jej szczerze dziekuję Ci, Wiktorio :*
I jak? Podoba sie wam?
- Wstawaj, śpiochu. Musimy już wysadać, jesteśmy na miejscu.
- JUŻ?
-Tak, i radzę ci się pośpieszyć- wtrącił się Harry- Chyba nie chcesz sobie polecieć z powrotem do Anglii?
- Nie, dzięki. Ile lecieliśmy?
- Cały dzień i noc - odparł chłopak- No, chodź! Bierz walizkę!
Dziewczyna posłusznie wzięła swój bagaż i ruszyła za Wybrańcem. Wyszli ze samolotu i udali sie na przystanek, gdzie czekał na nich autobus z przewodniczą, która była z mugolskiego biura podróży. Wchodząc do środka brązowooka zauważyła Malfoya obściskującego się z Mopsicą. Na ich widok Ron przewrócił oczami i zrobił grymas obrzydzenia. W końcu znaleźli wolne miejsca. Każda para usiadła ze soba, zdala od Ślizgona i jego dziewczyny. Jadąc do hotelu Hermiona próbowała porozmawiać z rudzielcem o jej celu odnalezienia rodziców, lecz ten ja zbył. Gryfonka cicho westchnęła i zabrała sie do czytania mugolskiego romansu. Po piętnastu minutach jazdy dojechali na miejsce. Przewodniczka wstała i nakazała im wziąść bagaże i iść za nią. Cały autobus posłusznie wykonał jej polecenie i ruszyli zwartą grupą w stronę wejścia do hotelu. Kobieta wchodząc do budynku kazała im ustawic się w kolejce do odebrania kluczyków do swoich pokoi. Ron błyskawicznie dostał kluczyki. Mieli numer 180. Udali sie więc w strone wind. Chłopak nie mógł sobie poradzic z przyciskami pięter, wiec Hermiona mu pomogła. Gdy winda stanęła, ruszyli korytarzem.
- 178, 179..Jest! 180- wykrzyknął Ron uradowany
- Ok, otwieraj!
Chłopak otworzył drzwi. Miona stanęła jak wryta. Był to duży pokój, z białymi ścianami. Na lewo od dziewczyny stało łózko z baldachimem ( jeżeli ktos może kiedys ogladał ,,Zmierzch przed świtem cz. 1 '' to chodzi mi właśnie o to łóżko, gdzie ta Bella i Edward odbyli swoją noc poślubna :D ), a po prawej stronie wejście do łazienki i telewizor z dwuosobową sofą. Ron chwycił oszołomioną dziewczynę za ręke i począł namietnie całować. Hermiona odwzajemniła pocałunek.Nagle rudzielec zaczął rozpinac jej zamek na niebieskiej sukience, lecz mugolaczka natychmiast odsunęła sie od niego. Ten zapytał ją z niedowierzaniem:
- Co sie stało?
- Wiesz.. Wolałabym troche poczekać- odparła- Nie jestem jeszcze gotowa. Przepraszam.
Ron zrobił zawiedzioną minę.
- Mam pomysł- oznajmił- A gdybyśmy poszli na romantyczny spacer ulicami Wenecji?
- Świetny pomysł!
- Tak wiec zapraszam pannę Granger na romantyczny spacer po Wenecji.
- Dziękuje za zaproszenie- odparła dziewczyna z powaga i zaraz obaj wybuchnęli smiechem.
Dni mijały, nasi bohaterowie zwiedzali piękną Wenecję. Zbliżał sie dzień wyjazdu. Hermiona i Ginny postanowiły cały wieczór spędzic w SPA. Po prawie trzech godzinach robienia kąpieli błotnych i maniciure'u ruszyły do swoich pokoi, gdzie czekali na nich ich ukochani. Ginny miała z Harrym pokój piętro wyżej od Hermiony i Rona, wiec na pierwszym pietrze musiały sie rozejść. Bohaterka wyszła z windy i żwawym krokiem ruszyła przez korytarz i nagle potknęła sie przez dywan i wpadła wprost w czyjeś męskie ramiona. Były takie ciepłe... mocne... Miona podniosła wzrok. Wpierw myślała, że jakims cudem to jej chłopak, ale sie myliła.
Wpadła wprost na Malfoya.
- Eeee.. przepraszam- wyjąknęła nieśmiało
- N-n-nic sie nie stało, Granger- odparł blondyn
Jakie on ma piekne oczy, pomyślała
- Naprawdę mam piękne oczy?- zapytał
- Ty umiesz legilimencję?-zapytała z niedowierzaniem w głosie
- No tak. Okej, musze juz spadac, Granger. Pansy czeka na mnie w pokoju.
- Ach.. no tak- i ruszyła do drzwi
- Granger?
- TAK?- zapytała Hermiona z błyskiem w oczach
- Tylko tym razem sie nie potknij gdzieś- mrugnął do niej
Dziewczyna sie roześmiała. Otworzyła drzwi i zobaczyła widok, którego nie chcielibyście na pewno zobaczyć.
W łóżku spał Ron. Ale nie sam.
Obok niego leżała Pansy Parkinson.
Miona stała w wejściu jak posąg. Przez prawie minute wpatrywała sie w ich. Zdradził ją.. Z MOPSICĄ.. Z NIĄ..
Wtem rudzielec otworzył oczy. Zobaczywszy Hermione poderwał sie łóżka i obudził śpiącą Pansy.
-Aaa.. Co ty tu robisz?- zapytał takim tonem, jakby nic sie nie stało
Dziewczynie puściły nerwy.
- CO JA TU ROBIE??- krzyknęła- A MOŻESZ MI WYTŁUMACZYC CO ONA TU ROBI?- wskazała na Mopsicę
- Miono.. To nie tak jak myślisz, skarbie
- A JAK?! OCH, NO TAK, WEDŁUG CIEBIE TO TYLKO NIEWINNE LEŻENIE RAZEM W ŁÓŻU RAZEM. W DODATKU NAGO- dodała z obrzydzeniem
- Dokładnie tak!
- CZYLI JAK?- rozległ sie głos Harry'ego
- Matko boska! Harry! To nie tak jak myślicie, do cholery!
- Ty podły hipokryto!- do pokoju weszła siostra rudzielca, Ginny- Mówiłes, idioto, że ja kochasz nad zycie! Że dnia bez niej nie przeżyjesz!
- PANSY?- Był to Malfoy- Ty też powiesz zapewne ,, To nie tak jak myślisz'' ?
- Dokładnie tak!- Mopsica odparła identycznie , jak jej kochanek
- Idiotka i idiota- mruknęła Ginny- ale sie dobraliście.
Wtem Hermiona powiedziała:
- Ron.. Zrywam z tobą.
- Ale JAK TO?
- TAK TO! - wrzasnęła- MAM CIEBIE DOSYĆ! OKŁAMAŁES MNIE! NIE MIAŁES ZAMIARU NAWET POMÓC MI W POSZUKIWANIU MOICH RODZICÓW! WCALE MNIE NIE KOCHAŁES!!! MIAŁES MNIE PO PROSTU GDZIEŚ!!!- oczy dziewczyny zaszkliły sie łzami- Ginny?
- Tak?
- Czy mogę dziś wyjątkowo u was spać?- zapytała
- Oczywiście! Jeżeli Harry sie zgodzi.
- Ha..
- Nie ma najmniejszego problemu- odparł natychmiastowo Wybraniec- pakuj się.
- Ja tez Pansy z toba zrywam. I przenocuj sobie dziś u niego- wskazał na Rona
- Ale.. Draco..
- NIE MAM ZAMIARU CIE SŁUCHAĆ.
Mopsica wybuchnęła płaczem. Ron przeklinał, a Harry i Ginny spakowali Hermionie walizkę i zaprowadzili ja do swojego pokoju. Tam wypłakiwała sie przy Ginny i Harry'emu. Ci próbowali ja pocieszyć, ogladając komedie, robiac głupie miny. Nawet nie zauważyli, jak biedna dziewczyna zasnęła.
****
Łizy! wyjatkowo dobrze mi sie pisało ten rozdział. Miał on sie zatrzymać na tym , jak Hermiona wchodzi do pokoju, ale pokusa napisania wiecej była niezwycięzona :P
Chce zadedykowac ten rozdział specjalnie dla mojej przyjaciólki, która tak jak ja bardzo lubi Dramione i wiernie śledzi ten blog i go komentuje, za co jej szczerze dziekuję Ci, Wiktorio :*
I jak? Podoba sie wam?
Subskrybuj:
Posty (Atom)